Reklama

Niedziela Kielecka

Jego więzienny różaniec jest dla mnie relikwią

Z ks. Radosławem Sobalkowskim, bliskim krewnym śp. bp. Szczepana Sobalkowskiego – więźnia i męczennika czasów komunizmu rozmawia Katarzyna Dobrowolska

Niedziela kielecka 18/2017, str. 1, 6

[ TEMATY ]

wywiad

W.D.

Portret biskupa Szczepana Sobalkowskiego z Seminarium kieleckiego

Portret biskupa Szczepana Sobalkowskiego z Seminarium kieleckiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA DOBROWOLSKA: – Przygotowuje Ksiądz pracę doktorską na temat prawd katechizmowych w nauczaniu Księdza Biskupa w oparciu o bogatą spuściznę jego homilii, wykładów, konferencji i artykułów. Jakie wartości starał się przekazywać swoim nauczaniem i życiem młodzieży i klerykom Seminarium?

KS. RADOSŁAW SOBALKOWSKI: – Życie i dorobek bp. Szczepana Sobalkowskiego należy rozpatrywać w kontekście czasów i doświadczeń, które ukształtowały jego charakter. Jak wiadomo, przyszedł na świat, kiedy nasza Ojczyzna nie była jeszcze wolna. Ważne lata dzieciństwa i młodości osadzone są w niewoli. Matura przypada na czas rodzącej się niepodległości. Potem czas międzywojenny, czas okupacji hitlerowskiej, a następnie reżimu komunistycznego. Na 56 lat życia to zbiór wielu doświadczeń. Pozostało wiele dokumentów i materiałów z jego posługi jako prefekta w parafiach we Włoszczowie i Chmielniku, następnie prefekta i wychowawcy w gimnazjach bł. Kingi i św. Stanisława Kostki, aż po funkcje profesora, wychowawcy i rektora w WSD. Wyłania się z nich obraz ks. Szczepana jako duszpasterza szczerze zatroskanego o dobre wychowanie i formowanie młodego pokolenia. Przywiązywał wagę do kształtowania człowieczeństwa, ducha chrześcijańskiego i patriotycznego. Wiele miejsca w swoich publikacjach poświęca rodzinie, zabiega o jej silne chrześcijańskie fundamenty. W naukach rekolekcyjnych, kazaniach katechizmowych, homiliach na niedziele i uroczystości znajdujemy wiele wskazówek odnoszących się do wiary, życia chrześcijańskiego, społecznego i patriotycznego. Potwierdzeniem tego, co pisał, było jego życie. Jako prefekt w gimnazjach czy profesor i rektor w Seminarium starał się jak najwięcej czasu poświęcić młodym ludziom. Nie ograniczał się tylko do wspólnej modlitwy, wykładów czy posiłku. Organizował wspólne wycieczki, spacery, wyjazdy na wakacje. Ten czas wykorzystywał do rozmów, przekazywania wartości, uczenia ich bycia ze sobą. Poznawał podopiecznych, ich charakter, ale i sytuację materialną, na którą był szczególnie uwrażliwiony. Najuboższym klerykom zapewniał z własnych środków wsparcie materialne na czas studiów. Pozyskiwał również donatorów, którzy takie stypendia fundowali. Ks. Michał Strząbała w książce wydanej na 50-lecie święceń kapłańskich wspomina, że w dniu święceń Rektor zaprosił go do swojego gabinetu i przedstawił mu panią, która przez całe seminarium opłacała mu pobyt. W czasie wakacji zabierał ze sobą na wypoczynek dwóch lub trzech kleryków. Jak na owe czasy postawa dość odważna, bo nie wszystkim mieszkańcom domu prowadzonego przez siostry zakonne podobały się takie praktyki. W zeszłym roku uczestniczyłem w pogrzebie pani Marty Predygier (104 lata), która przystąpiła do sakramentu bierzmowania przygotowanego przez ks. Szczepana. Za życia bardzo ciepło wspominała swojego księdza, który rozpalał w sercach młodzieży miłość do Boga i Kościoła. Ks. Witold Stolarczyk wspomina, że kiedy po wojnie wstąpił do Seminarium, on i jego koledzy nie mieli przez czas wojenny możliwości przystąpienia do bierzmowania. Ksiądz Rektor przygotowywał seminarzystów do przyjęcia sakramentu i podczas uroczystości był dla kleryka Witolda świadkiem bierzmowania.

– Ks. Szczepan Sobalkowski był więźniem PRL przez łącznie sześć lat, świadkiem w procesie bp. Czesława Kaczmarka i oskarżonym o współudział w tzw. „antypaństwowym spisku”. Jak tata Księdza wspominał te lata terroru, kiedy jego wuj był przetrzymywany w więzieniach w Mokotowie, Wronkach, Sztumie?

– To był bardzo trudny czas dla rodziny. Władze w jakiś sposób chciały ukarać rodzinę za to, że z jej grona wywodzi się wróg narodu. Brat ks. Szczepana, Ignacy został zwolniony z pracy i pozbawiony środków do życia. Bratowa w związku z procesem była przez jakiś czas uwięziona w areszcie śledczym. Starano się zastraszyć najbliższych, żeby nie podejmowali żadnych kroków w celu uwolnienia kapłana czy szukania możliwości kontaktu z nim samym. Miało to też na celu pokazanie ks. Szczepanowi, że wszyscy, rodzina i kapłani odcinają się od niego. W tej trudnej sytuacji z pomocą przychodzi rodzina. Moj ojciec został zabrany przez swojego chrzestnego do Poznania. To on przez pięć lat utrzymywał go i łożył na studia chemiczne w Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Po złożonych egzaminach pozwolono ojcu studiować, ale często dawano odczuć, że jego światopogląd nie jest zgodny z obecnie panującym „słusznym i jedynym”. Po przeniesieniu z Mokotowa, wujek ojca przebywał w Sztumie i Wronkach. Bratanek z Poznania miał najbliżej do tych miejsc. Widzenie osadzonemu przysługiwało raz w miesiącu. Ojciec w miarę możliwości starał się o zezwolenie na „odwiedziny”. Wspominając te spotkania, zawsze się wzruszał, bo ciągle miał przed oczami obraz człowieka schorowanego i poniżonego. Widzenia odbywały się w taki sposób, że w stalowych drzwiach był niewielki otwór, przez który widać było tylko głowę więźnia. Nie wolno było podejść i przywitać się czy uścisnąć. W pomieszczeniu przebywał strażnik z bronią, który przysłuchiwał się rozmowie. Te krótkie chwile spotkania uciekały bardzo szybko i znowu trzeba było czekać kolejny miesiąc.

– W jaki sposób postać heroicznego kapłana i sufragana kieleckiego, jak i innych księży diecezji kieleckiej represjonowanych przez komunistów wpłynęły na kształtowanie się i rozumienie u Księdza powołania kapłańskiego?

– To bardzo trudne pytanie. Młody człowiek, który chce wejść na drogę służby w Kościele, żyje w świecie ideałów i swoich wyobrażeń. Ja miałem szczęście spotkać na swojej drodze wspaniałych proboszczów i katechetów. Znałem ich z kościoła, z zajęć religii, ale też ze spotkań w domu rodzinnym i pielgrzymek parafialnych. Te doświadczenia już wtedy dużo mi mówiły o życiu kapłańskim, codziennych obowiązkach. Rodzice widząc, że skłaniam się w tym kierunku, chcieli mi pomóc, ukazując szerszy wachlarz życia kapłańskiego przez pryzmat osoby bp. Szczepana Sobalkowskiego. I nie pokazywali mi, co z tego mogę mieć dla siebie, ale co trzeba dać od siebie Kościołowi i ludziom, którym się służy. Powołanie jest procesem, który cały czas kształtuje człowieka. Pobyt w Seminarium, a po nim już czas posługi kapłańskiej pozwoliły mi bliżej zapoznać się z życiem kapłanów niezłomnych na czele z bp. Czesławem Kaczmarkiem. Ogrom cierpień, którym zostali poddani przez władze komunistyczne wywarł na mnie ogromne wrażenie. Uwięzieni, oddzieleni od swojego środowiska, jakim jest diecezja, pozbawieni możliwości sprawowania Eucharystii, lektury Pisma Świętego, modlitwy brewiarzowej. W takim upodleniu trwali, poddawani torturom fizycznym i psychicznym, trzymając często w ręce różaniec zrobiony z nitki koca więziennego i paciorków ulepionych z czarnego chleba. Mam taki różaniec, a właściwie jego fragment i stanowi on dla mnie relikwie po ks. Szczepanie. W tym kontekście postawa ks. Szczepana i innych kapłanów rzuca nowe światło na rozumienie i doświadczanie powołania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2017-04-26 14:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dołączamy do bogatych

Niedziela Ogólnopolska 46/2017, str. 14-15

[ TEMATY ]

wywiad

Ks. Cezary Chwilczyński

My swoją porcję europejskiej solidarności wykonaliśmy z nawiązką. Polska przyjęła tylu imigrantów, ilu cała południowa i zachodnia Europa – mówi poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski

My swoją porcję europejskiej solidarności wykonaliśmy z nawiązką. Polska przyjęła tylu imigrantów, ilu cała południowa i zachodnia Europa – mówi
poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski

KS. CEZARY CHWILCZYŃSKI: – Polska czuje się równoprawnym członkiem Unii Europejskiej, ale czy tak postrzega ją Zachód? Jak z perspektywy Brukseli ocenia Pan dziś obecność Polski w unijnych strukturach?

CZYTAJ DALEJ

Z Najświętszym Sakramentem przez USA: heroiczne świadectwa wiary

2024-06-01 13:39

[ TEMATY ]

USA

Karol Porwich/Niedziela

To był zuchowały pomysł, lecz dziś nawet święci zazdroszczą nam takiej eucharystycznej pielgrzymki - mówi ks. Roger Landry, kapelan jednej z czterech procesji, które przemierzają całe Stany Zjednoczone, by 16 lipca po 65 dniach marszu dotrzeć do Indianapolis, gdzie odbędzie się Krajowy Kongres Eucharystyczny. Do obowiązków ks. Landry’ego należy noszenie monstrancji na najdłuższych odcinkach pielgrzymki. Jak przyznaje codziennie jest świadkiem niesamowitych aktów wiary.

Krajowa Pielgrzymka Eucharystyczna wyruszyła 17 maja z czterech stron kraju. Ks. Landry jest kapelanem trasy wschodniej, która rozpoczęła się w New Haven. Liczy ponad 1500 mil. W ubiegłym tygodniu była w Nowym Jorku. Kiedy przechodziliśmy przez Bronx, byłem świadkiem heroicznego wręcz aktu pobożności - wyznaje amerykański kapłan, opowiadając o niepełnosprawnej kobiecie, która na widok Najświętszego Sakramentu nalegała, by mogła wstać z wózka inwalidzkiego i uklęknąć przed Panem Jezusem. Dodaje, że takie sytuacje zdarzają się każdego dnia. Ludzie przyłączają się do pielgrzymki, zatrzymują swoje samochody, klękają na asfalcie, z wielkim nabożeństwem witają Najświętszy Sakrament na ulicach swych miast. Rozmawiając z portalem Crux, ks. Landry przyznaje, że wszystko to przypomina atmosferę Niedzieli Palmowej, z tą tylko różnicą, że wtedy Pan Jezus jechał na osiołku, a teraz jest niesiony przez kapłana.

CZYTAJ DALEJ

Łańcut: pogrzeb ks. prał. Władysława Kenara – Honorowego Prałata Ojca Świętego

2024-06-01 19:55

[ TEMATY ]

pogrzeb

Karol Porwich/Niedziela

Był to kapłan według Bożego Serca, który kochał Chrystusa, kochał Jego Matkę i kochał Kościół - powiedział abp Adam Szal o śp. ks. Władysławie Kenarze. W sobotę 1 czerwca w Łańcucie odbył się pogrzeb wieloletniego proboszcza tutejszej parafii farnej. Za swoją pracę ks. Kenar został w przeszłości mianowany przez św. Jana Pawła II Honorowym Prałatem Ojca Świętego, a przez radnych miejskich odznaczony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Łańcuta.

Ks. Władysław Kenar zmarł 28 maja wieczorem, przeżywszy 87 lat, w tym 63 w kapłaństwie. Mszy św. pogrzebowej w łańcuckiej Farze przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal, a koncelebrowali ją: rocznikowy kolega ks. Kenara bp Edward Frankowski - emerytowany biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, jego uczeń bp Marian Buczek - senior diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie oraz wielu księży.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję