Lektura Biblii ma nas uzdrawiać, doskonalić, ma leczyć nasze rany, pogodzić nas z naszym życiem i otworzyć nasze oczy na Boga, którego Jezus głosił zupełnie inaczej niż uczeni w Piśmie. O tym, że warto żyć Biblią dla Jezusa, młodzież w Sulistrowicach przekonywała s. Maria Czepiel, elżbietanka z Wrocławia
Spotkanie w Sulistrowicach 12 stycznia wpisało się w plan formacyjnych spotkań wspólnoty „Góra Tabor Młodych”. Piątkowy cykl rozpoczęła wspólna modlitwa, którą poprowadził ks. Jakub Bartczak, znany raper w sutannie, który pełni posługę wikariusza parafii. Następnie Manuela Ciszek i Artur Bielecki opowiadali zebranej młodzieży o wrażeniach i przygodach przeżytych na europejskim spotkaniu młodych w Bazylei. – Do Bazylei wyjechałem już 25 grudnia z grupą wolontariuszy, aby pomagać w przyjęciu uczestników na spotkanie zasadnicze, natomiast Manuela przyjechała jako uczestnik 28 grudnia – relacjonuje Artur Bielecki. Po przedstawieniu planu dnia i przybliżeniu słuchaczom formy i atmosfery spotkania, podzielili się swoimi wrażeniami. – Jesteśmy zgodni w tym, że fenomenem Bazylei jest jedność chrześcijan, którą można było odczuć na każdym kroku – dodaje Artur Bielecki. Wyjątkowość piątkowemu spotkaniu nadała s. Maria Czepiel, elżbietanka z Wrocławia, która wygłosiła konferencję i nauczyła młodych wykonywać filcowe saszetki na różaniec. Siostra, nawiązując do swojej historii, przekonywała młodzież, że warto uczyć się języka Boga: – W wieku 6 lat zostałam mocno skrzywdzona i zaczęłam się jąkać. Im byłam starsza, było coraz gorzej. Przez problemy z wymową zaczęłam bać się ludzi. Po 10 latach do mojej szkoły w Legnicy przyjechała pewna grupa osób, dzięki której moje życie się odmieniło. Była to wspólnota ludzi, która przeżyła w życiu ciężkie chwile: niektórzy wyszli z narkomanii, depresji, innych w dzieciństwie bito, jeszcze inni przeżywali trudności w rodzinie alkoholików. Dzięki ich zwierzeniom i ja się otworzyłam. Pierwszy raz przyjął mnie ktoś taką, jaką jestem. Po kilku miesiącach spotkań ta wspólnota to była jedyna grupa ludzi, przy której przestałam się jąkać. Gdy miałam 18 lat, zachęcili mnie do czytania Biblii i wtedy zaczęło się dla mnie wszystko zmieniać. Przestałam się już bać – opowiadała s. Maria, dodając, że Biblię zaczynamy rozumieć dopiero wtedy, gdy zaczynamy się jej uczyć jak języka obcego. – Pan Bóg stwarzał świat słowem. To słowo stało się jak źródło, które napędza rzekę. Jest malutkie, ale kiedy się rzekę odetnie od źródła, to rzeka ta w końcu wyschnie. Ten, kto zaczyna karmić się Słowem Bożym, podłącza się do źródła i zaczyna płynąć rzeką, która wpływa do oceanu życia wiecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu