Reklama

Felietony

Trudna jesień

Wydaje mi się, że ta jesień będzie ważnym momentem w globalnych zmaganiach z naszą wolnością.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już od wielu miesięcy obserwuję pewien konsekwentny proces – dzieje się bardzo wiele po to, aby wolnych ludzi wytracić lub całkowicie pozbawić ich możliwości oddziaływania na resztę społeczeństwa. Dzieje się tak globalnie, a przynajmniej w naszym zachodnim świecie. Być może jest to tylko przypadek, ale tzw. pandemia najmocniej uderzyła w klasę średnią – ludzi zbyt zamożnych, aby od kogoś zależeć i wykonywać czyjeś polecenia, posiadających jednak na tyle rozsądne ilości kapitału, aby nie wikłać się w dziwaczne zależności od światowych oligarchów i ośrodków tworzenia bajecznych fortun.

Zatrzymajmy się tu na moment: czy to oznacza, że dwie warstwy społeczeństwa – biedaków i nababów – nie zaliczam do kategorii ludzi wolnych? W dzisiejszym świecie osoby ubogie, żyjące od przysłowiowego pierwszego do pierwszego, niestety, są mocno uzależnione od swoich pracodawców. Mają one mniejszą możliwość kreacji zdarzeń i trudno im zachowywać swoją wolność. Jeszcze gorzej jest w przypadku nadludzko bogatych nababów. Mają oni ogromnie dużo do stracenia. Są nieustannie zajęci pilnowaniem swoich skarbów i całkowicie zależą od kręgów, które umożliwiają im to niezwyczajne bogacenie się. Ci ludzie nigdy nie są wolni – są niewolnikami swoich ogromnych majątków... To pieniądze posiadają ich, a nie odwrotnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wolni są zatem albo outsiderzy, którzy potrafią tak zminimalizować swoje potrzeby, aby uniezależnić się od świata, albo też – i to właśnie jest najbardziej pospolity przypadek – ludzie z klasy średniej, mający stałe źródła utrzymania. Ci ludzie nie absolutyzują zysku, ale są na tyle energiczni i obrotni, że wytwarzają sobie środowisko wolności wokół siebie. Są wolni i potrafią tę wolność zapewnić otoczeniu.

Właśnie dlatego główny atak globalistów skierowany jest przeciwko klasie średniej, przeciwko małym i średnim przedsiębiorcom. Oni nie urosną wyżej, bo przeważnie nie chcą – ich wolność polega na powiedzeniu sobie: „Stop! Już więcej nie muszę posiadać, już dalej nie będę się ścigał po dobra tego świata!”. Moment powiedzenia sobie: „Stop!” jest momentem największej wolności – momentem, kiedy ludzie zdają sobie sprawę z faktu, że istnieją wartości ważniejsze od zysku i zarobku. Tacy przedsiębiorcy potrafią coś zdziałać, potrafią dać pracę bliźniemu. Stać ich też mentalnie na to, aby być uczciwymi względem innych. Mają jednak na tyle, że zawsze mogą powiedzieć: „Król jest nagi!”, o ile tylko zobaczą jego realną nagość i nikczemność... To najbardziej niebezpieczni ludzie – nie tylko potrafią działać, ale jeszcze polegają na sobie i mają rozbudowany zmysł realnego postrzegania świata oraz rzeczy.

Reklama

Uderza się w osoby niezależnie myślące i działające. Wszystko idzie ku temu, aby nas sparaliżować, a potem wydzielać nam tzw. pensję społeczną. Będziemy wtedy chodzić jak trusie i uważać, aby nie urazić żadnego przedstawiciela władzy. Ten model – chiński – został już wypraktykowany na populacji liczącej ponad półtora miliarda ludzi. Jak się uda zmniejszyć rolę klasy średniej lub nawet ją zlikwidować, to wtedy rozrastająca się biurokracja zyska nowe zadania i zacznie przydzielać nam punkty w tzw. indeksie obywatela. Będziemy grzeczni – dostaniemy całą „pensje społeczną” i nawet dodatkowe bonusy, a jak nie będziemy posłuszni, to się nas zdyscyplinuje, obcinając wypłaty świadczeń i racjonując nam różne dobra oraz swobody społeczne.

To już nie jest żadna futurologia – zmierzają ku temu obostrzenia, dla których pretekstem jest pandemia

COVID-19. Warto pamiętać o tym, że o prawdziwej wolności – obywatelskiej i gospodarczej – decyduje wielkość klasy średniej. Jeśli ta klasa zostanie zlikwidowana, nie będzie mowy o żadnej powszechnej wolności. Pozostaną tylko jednostki, których pierwiastki mentalne sprawiają, że w każdym systemie czują się wolne. Im służą nawet systemy opresyjne, bo wtedy bardziej się mobilizują.

Po co o tym wszystkim piszę? Wydaje mi się, że ta jesień będzie ważnym momentem w globalnych zmaganiach z naszą wolnością. Już internetowi giganci, tacy jak Facebook czy Google, nie kryją swoich neokomunistycznych zapędów. W internecie właśnie rozszalała się cenzura. Czy obronimy się przed globalnymi manipulacjami? Już ta jesień przyniesie na to pytanie pierwszą poważną odpowiedź.

2020-09-16 11:30

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zanim staniemy się ofiarami

Od czasów pandemii wielokrotnie alarmowałem o nadchodzących zagrożeniach. Byłem lekceważony i obrażany, ale później okazywało się, że niestety, miałem rację.

Słabość naszej polityki zagranicznej i kadrowa nędza dyplomacji sprowadzają na nas zagrożenia, które jeszcze niedawno wydawały się jedynie domeną szpiegowskich thrillerów. Polska nie jest dziś ani spokojnym i jednonarodowym krajem, ani też oazą, w której przestępczość nigdy nie wychodziła poza pewien, niewielki, margines. Jeśli zdamy sobie sprawę z faktu, że nasz kraj stał się teraz centrum prania brudnych pieniędzy ukraińskich oligarchów, pieniędzy, które zostały ukradzione całemu ukraińskiemu narodowi, to istotnie – dreszcz przerażenia może przelecieć po plecach. A przecież to dopiero początek tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości. Oligarchowie przywożą nad Wisłę całe walizy pieniędzy, które legalizują, kupując tu setki mieszkań (to właśnie istotna przyczyna ciągłego wzrostu cen mieszkań w Polsce). Brudne pieniądze wywożone z Ukrainy, pochodzące z machinacji, łapówek i okradania ukraińskiego narodu – tych prostych, dzielnych ludzi, którzy oddają swoje życie i zdrowie na froncie – są legalizowane w Unii Europejskiej za pomocą „polskich inwestycji”. Te pieniądze od wielu miesięcy docierają zresztą także do polskich polityków i samorządowców i psują nasz system polityczny. Oficjalnie media milczą, a policja i służby specjalne udają, że o tym nie wiedzą. Korupcyjna fala zdemoralizowanych oligarchów ruszyła z Ukrainy i bez przeszkód wlewa się do Polski. Niedługo będziemy poważnie zaskoczeni, gdy się dowiemy, ile firm i nieruchomości stało się własnością oligarchów ze Wschodu. Nie ma takiej bramy, której nie otworzyłby obładowany złotem osioł, tak więc ukraińskie brudne pieniądze inwestowane są właśnie w Polsce i niedługo – kompletnie wyprane i zalegalizowane w Europie – zaczną krążyć we wtórnym obiegu. Takie konsekwencje mają całkowicie swobodna działalność w Polsce ukraińskich służb SBU i słabość naszych mechanizmów obronnych, kompletnie nieprzystosowanych do zmieniającej się nagle sytuacji. Przez litość nie wspominam już o rosyjskich szpiegach, prowokatorach i dywersantach, którzy swobodnie na tej fali migracyjnej do Polski napłynęli. Tu już niewiele możemy zdziałać, nie mamy bowiem żadnej orientacji w ukraińskich społecznościach żyjących już teraz, często na lewych dokumentach, w naszym kraju, a także nie mamy praktycznych procedur ani dobrze wykwalifikowanych służb kontrwywiadowczych, aby skutecznie tę sytuację naprawić. Wypada jedynie obserwować i ograniczać możliwości rozlewania się patologii. Nasza gospodarka została trwale zainfekowana ukraińską oligarchiczną chorobą brudnych rąk.

CZYTAJ DALEJ

Św. Beda Czcigodny

Drodzy Bracia i Siostry!

CZYTAJ DALEJ

Bp Ważny: Spotkania w dekanatach dużo mi dają, widzę w diecezjanach nadzieję

2024-05-25 17:27

[ TEMATY ]

spotkania

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

flickr.com

bp Artur Ważny

bp Artur Ważny

Te spotkania wiele mi dają, bo widzę w nich dużo nadziei ze strony diecezjan - deklaruje bp Artur Ważny, który od blisko trzech tygodni pełni posługę biskupa sosnowieckiego. Od tego czasu w kolejnych dekanatach diecezji spotyka się i rozmawia z przedstawicielami wszystkich stanów lokalnego Kościoła, aby dobrze przygotować się do podjęcia pierwszych decyzji i niezbędnych zmian.

- Spotykam się na modlitwie i rozmowie, przede wszystkim na słuchaniu, bo nie chcę przychodzić i mieć od razu jakieś recepty i rozwiązania, bo byłoby to niepoważne - zadeklarował bp Ważny w rozmowie z Radiem RDN. Przyznał, że te spotkania dają mu dużo radości oraz, że widzi w nich dużo nadziei ze strony diecezjan.- Narzuciliśmy sobie duże tempo, ale jak mówi Ewangelia z dnia ogłoszenia mnie biskupem diecezjalnym - jeśli ziarno nie obumrze to nie wyda plonu - zaznaczył biskup.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję