Reklama

Wiara

Fan Matki Bożej i... piłki

W kieszeni ma zawsze różaniec wykonany własnoręcznie z chleba. Taki sam dał mi na pożegnanie po długiej rozmowie o życiu, Panu Bogu i piłce nożnej. Piotr Oleksik, jedyny w Polsce trener dryblingu piłkarskiego, zaraża dzieci pasją, wiarą i uczy, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Niedziela Ogólnopolska 13/2024, str. 26-27

[ TEMATY ]

świadectwo

Justyna Jarosińska

Piotr ma za sobą wiele sukcesów, m.in. wicemistrzostwo świata we Freestyle Games, drużynowo 3: 3 (czyli trzech na trzech zawodników), piąte miejsce na świecie w Czechach w 1: 1.

Piotr ma za sobą wiele sukcesów, m.in.
wicemistrzostwo świata we Freestyle Games,
drużynowo 3: 3 (czyli trzech na trzech zawodników),
piąte miejsce na świecie w Czechach w 1: 1.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Freestyle football to w Polsce wciąż niszowa dyscyplina. Piotrek „Olo” Oleksik zajmuje się nią od ponad dekady. Uczy zaawansowanych technik i tricków piłkarskich. W krajach takich jak Hiszpania czy Portugalia to standard w nauce footballu. W Polsce jednak trend ten dopiero zaczyna się rozwijać. Zanim „Olo” osiągnął status eksperta w dziedzinie dryblingu, sam w ciągu zaledwie kilku lat przeszedł drogę od amatora do profesjonalisty. Teraz na zajęcia z nim zjeżdżają się pomniejsi i więksi piłkarze nie tylko z różnych zakątków kraju, ale i z zagranicy. Piotr prowadzi także szkolenia dla zawodników z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. A jeszcze kilkanaście lat temu jego domem było kartonowe pudełko na jednej z blokowych klatek.

Chciała go tylko ulica

Urodził się w Łodzi. Mieszkał na Bałutach. Wychowywały go ulica i blokowisko. – Jest taki film – Najlepszy, o człowieku, który był na bakier z życiem i musiał dojść do kresu, by się odbić i znaleźć dla siebie właściwą drogę. Moje życie też mogłoby być scenariuszem do takiego filmu – stwierdza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Od najmłodszych lat marzył, by grać w piłkę nożną. Chciał strzelać gole i świętować zwycięstwa z drużyną. Mimo wielkiej pasji i determinacji szybko zderzył się z brutalną rzeczywistością. Jego fizyczne predyspozycje – niewielki wzrost, szczupła budowa ciała – oraz brak wsparcia ze strony rodziców, którzy nie widzieli przyszłości syna w sporcie, sprawiły, że nie został przyjęty do żadnej drużyny. – Nikt mnie nie chciał – wspomina. W domu rodzinnym też nie było mu łatwo. – Rodzice byli zajęci sobą i swoimi sprawami. Ja byłem zdany na samego siebie – opowiada.

Przygarnęła go ulica. Kumple dali mu oparcie, poczęstowali piwem, a potem także narkotykami. – Nie miałem pracy, rodziny, a z czasem straciłem też dom. Moim miejscem stał się karton do spania tam, gdzie znalazłem wolne miejsce – wspomina.

Kopniak zmienia życie

Jego życie zaczęło przypominać ciągły maraton przetrwania, w którym każdy dzień był walką o byt. Pojawiły się długi, a wraz z nimi poważne problemy. – Nie miałem żadnych perspektyw na życie. Wszystko było bez sensu – wyznaje Piotrek. – Każdy kolejny dzień pogłębiał poczucie beznadziei i osamotnienia.

Reklama

Jako młody chłopak nie był związany z Kościołem. – Owszem, wiedziałem o istnieniu Boga, ale wydawało mi się, że jest On gdzieś daleko ode mnie – wyjaśnia. Pewnego dnia zmieniło się wszystko. Gdy spał na klatce schodowej, przypadkowo kopnął go wchodzący do bloku kominiarz. To zdarzenie wywołało w nim silne emocje. Początkowo czuł się poniżony, ale potem przeżył swoiste olśnienie. Uświadomił sobie, że choć żyje tak, jak żyje, jest wartościowym człowiekiem, którego stworzył Pan Bóg. – To było jak przebudzenie. Miałem wówczas 28 lat i nagle zacząłem widzieć siebie inaczej, jako kogoś ważnego. Wstałem i postanowiłem zmienić swoje życie – tłumaczy Piotr.

Początki tej zmiany nie były łatwe. – Chciałem wrócić do marzeń z dzieciństwa o grze w piłkę nożną. Ale byłem już za stary, by zostać piłkarzem, i brakowało mi kondycji – przyznaje. Mimo to nie poddał się. Za 8 zł, które udało mu się zarobić na zbiórce butelek, kupił piłkę. – Zacząłem regularnie trenować na miejscowym skwerze pośród bloków, poświęcając na to z dnia na dzień coraz więcej czasu. Doszedłem do 5 godz. dziennie.

Żeby z czegoś żyć, pracował w różnych miejscach: na budowach, jako ochroniarz na parkingu, kopał też rowy i roznosił ulotki. Wszędzie zarabiał marne pieniądze, ale wystarczało mu na życie. – Często wracałem do domu zmęczony, ale byłem zdeterminowany, by się rozwijać. Chodziłem na treningi w starych butach, które ledwo trzymały się na nogach, z tanią piłką pod pachą. Nie zniechęcały mnie ani deszcz, ani śnieg – opowiada. – Wiedziałem, że jeśli będę wytrwale trenował, to osiągnę sukces – przede wszystkim zmienię swoje życie.

Reklama

Miłośnik „pompejanki”

Modlił się do Boga o pomoc, bo droga nie była łatwa. – Chciałem być innym człowiekiem, ale ciągle tkwiłem w dawnym środowisku – zauważa. – Kiedyś pojechałem na Jasną Górę, by prosić Matkę Bożą o pomoc. Powiedziałem Jej, że nie radzę sobie z samym sobą i bardzo potrzebuję pomocy. I ta pomoc nadeszła. Kilka miesięcy później w sylwestra odstawiłem puszkę niedopitego piwa i wyszedłem z imprezy. Nigdy więcej nie sięgnąłem już po alkohol – opowiada „Olo”.

Chociaż w postanowieniu wytrwał, to jednak wcześniejszy styl życia sprawił, że pojawiły się problemy ze zdrowiem. – W zasadzie myślałem, że już po mnie. Bardzo chciałem żyć, ale nie miałem pieniędzy na leczenie. Pytałem Matkę Bożą, co mam robić. Wtedy odkryłem Nowennę Pompejańską. I Maryja mnie uratowała: w ostatniej chwili znalazłem się w testowym programie, w którym miałem leki za darmo – wspomina. Dziś Piotr, jak mówi, ma za sobą wiele „pompejanek”. Jest też członkiem Apostolatu Dobrej Śmierci. – Do końca życia będę oddany Maryi – stwierdza.

Gdy się okazało, że Pan Bóg znów wyciągnął do niego pomocną dłoń, Piotrek skupił się przede wszystkim na piłce. – Pamiętam moment, kiedy zrozumiałem, że to, co robię, może się komuś podobać – podkreśla. – Któregoś dnia, gdy tak zacięcie ćwiczyłem różne ewolucje, podszedł do mnie mężczyzna z psem. Mieszkał niedaleko i powiedział, że często na mnie patrzy. Dał mi 10 zł. Byłem zdziwiony. Nie chciałem przyjmować pieniędzy, ale on nalegał, mówiąc, że to symboliczny gest na dobry początek – wspomina.

W życiu liczy się wytrwałość

Umiejętności Piotrka rosły. Zaczął uczestniczyć w turniejach street soccer w Polsce, gdzie zawodnicy starają się „okiwać” przeciwnika. Chłopak był zwinny, sprawny i zaczął przyciągać uwagę. W 2014 r. dołączył do polskiej reprezentacji w street soccerze. W tym samym czasie otrzymał stypendium od Realu Madryt i tam wyjechał też na staż. – To było ogromne przeżycie. Wiele razy przypominałem sobie, jak zaczynałem od zera. A teraz stałem na stadionie Realu, gdzie grają wielkie gwiazdy... – opowiada. – To był dla mnie szok. Pojawili się znani ludzie, ciekawe miejsca i doświadczenia. Nie mogłem uwierzyć, że Pan Bóg tak wiele mi daje – wyznaje Oleksik.

Reklama

Kilka lat temu swoją pasję przekuł w sposób na życie. Założył akademię techniki piłkarskiej Mekka Street. Jako animator na „orliku” na łódzkim Radogoszczu został w 2016 r. nominowany do nagrody najlepszego animatora. – Z całej Polski w konkursie Ministerstwa Sportu było nas 3,5 tys. Ja wygrałem – mówi z dumą. – Kiedy odbierałem nagrodę w ministerstwie, pojechałem z dzieciakami, z nimi też wszedłem na scenę. Powiedziałem wtedy, że zależy mi na budzeniu w ludziach pasji, pokazaniu, że w życiu liczy się nie tylko talent, ale przede wszystkim wytrwałość.

Dziś Piotrek jest sławny na całą Polskę. Zaraża swoją pasją nie tylko dzieci, ale też dorosłych, i pokazuje, że z Panem Bogiem wszystko jest możliwe. – Każdy z nas może być lepszym człowiekiem i spełniać marzenia – mówi. – Ja kieruję się w życiu słowami św. Pawła: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”.

2024-03-26 12:46

Ocena: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zrezygnowała z aborcji po rozmowie z obrońcami życia. „Potrzebowałam tych słów wsparcia”

[ TEMATY ]

świadectwo

aborcja

Mariana z Pablo Santiago, Facebook

Mariana, 26-letnia Wenezuelka, przyjechała do Hiszpanii w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Kiedy zaszła w ciążę, ojciec dziecka odmówił wsparcia. Kobieta czekała już na aborcję, kiedy pomocną dłoń wyciągnęli obrońcy życia. Chłopiec nosi imię jednego z nich.

Kobieta była umówiona na aborcję w klinice El Bosque w Madrycie. Przed wejściem do budynku, na kilkanaście minut przed aborcją podeszło do niej dwóch obrońców życia ze wspólnoty św. Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

[ TEMATY ]

św. Józef Moscati

Archiwum

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

W odległym 1927 roku był to Wtorek Wielkiego Tygodnia. 12 kwietnia w wieku 47 lat, zmarł Giuseppe Moscati, lekarz ubogich… W Kościele katolickim wspomnienie świętego przypada 27 kwietnia.

Święty doktor

CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem - #V niedziela wielkanocna

2024-04-27 10:33

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję