Reklama

Kościół

Ks. dr Adamczyk: wyznawcy judaizmu to nasi starsi bracia w wierze

Hasłem pierwszego Dnia Judaizmu były słowa: "Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm", a wyznawcy judaizmu to nasi starsi bracia w wierze - przypomina ks. dr Tomasz Adamczyk - pracownik naukowy KUL i dyrektor Archidiecezjalnego Centrum Dialogu Katolicko-Żydowskiego w Lublinie. Jeśli chrześcijanie chcą pogłębiać swoją religijność, to odkryją bogactwo tradycji judaistycznej - dodaje.

[ TEMATY ]

Dzień Judaizmu

hurk/pixabay

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z okazji Dnia Judaizmu - w poniedziałek 17 stycznia - Archidiecezja Lubelska oraz KUL zorganizują spotkanie dotyczące m.in. historii życia ks. inf. Grzegorza Pawłowskiego, polskiego Żyda, który stał się księdzem katolickim. Wydarzenie, podczas którego wykład o żydowsko-katolickim dialogu wygłosi prof. Abraham Skórka - rabin gminy żydowskiej Benei Tikva w Buenos Aires, będzie transmitowane w internecie.

O czym warto pamiętać przywołując postać ks. infułata Grzegorza Pawłowskiego - Jakuba Hersza Grinera, który uratowany przez Polaków w czasie wojny stał się katolickim duchownym? Co - w ocenie księdza - było istotą jego posługi kapłańskiej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ksiądz Grzegorz Pawłowski był cudownie ocalałym z Holokaustu synem zamojskich Żydów. To człowiek, który harmonijnie potrafił połączyć w sobie dwie tożsamości: chrześcijańską i judaistyczną. Jego życie ukazywało to, co piękne w naszej historii, gdzie wiele różnych religii i kultur potrafiło pięknie współistnieć i wzajemnie się ubogacać. Pomimo dramatycznej osobistej historii był człowiekiem wnoszącym w życie wielu ludzi uśmiech. Całe życie pomagał innym i doskonale pasują do niego słowa z książek o nim, że był Sługą Mesjasza.

Czy obchody Dnia Judaizmu w Kościele katolickim są potrzebne? Jeśli tak, to dlaczego, na czym polega ich główna wartość?

Dzień Judaizmu po raz pierwszy został zorganizowany przez Konferencją Episkopatu Polski 25 lat temu, abyśmy jako chrześcijanie głębiej poznawali nasze korzenie i tożsamość.

Podziel się cytatem

Reklama

Hasłem pierwszego Dnia Judaizmu były słowa: "Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm". Jeśli chrześcijanie chcą pogłębiać swoją religijność, to odkryją bogactwo tradycji judaistycznej. Jak trafnie ujął to św. Jan Paweł II - religia żydowska nie jest wobec naszej religii rzeczywistością zewnętrzną a wewnętrzną, dlatego nasz stosunek do niej jest inny, aniżeli do jakiejkolwiek innej religii, bo to wyznawców judaizmu nazywamy starszymi braćmi w wierze. Innymi słowy, potrzebujemy Dnia Judaizmu, aby odkrywać swoje religijne korzenie, a przez wspólną modlitwę i dialog z przedstawicielami środowisk żydowskich chcemy szukać tego co nas łączy i budować wzajemny szacunek i braterstwo.

Reklama

W jaki sposób przypomnienie związków łączących Kościół katolicki z judaizmem może poprawić trudne, bo obciążone historią, relacje Polaków i Żydów?

Podczas wielu spotkań z innymi grupami religijnymi doświadczałem sytuacji, gdy na początku skupialiśmy się na tym, co nas dzieli. Gdy jednak poznawaliśmy się bliżej, odkrywaliśmy, że łączy nas znacznie więcej, bo wszyscy pragniemy żyć w pokoju, doświadczać miłości i kochać, poszukujemy odpowiedzi na te same egzystencjalne pytania. Różni nas system pojęć, ale łączy to, co najważniejsze i wierzę, że dzięki wspólnym spotkaniom będziemy sobie coraz bliżsi.

2022-01-16 18:09

Ocena: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Poznaniu rozpoczął się 24. Dzień Judaizmu w Kościele katolickim

[ TEMATY ]

Poznań

Dzień Judaizmu

judaizm

hurk/pixabay

Czytanie sceniczne fragmentów „Synapsy Marii H” Hanny Krall w wykonaniu aktorów Teatru Nowego rozpoczęło poznański XXIV Dzień Judaizmu w Kościele katolickim. Słowa klucze wydarzenia – życie i śmierć – zaczerpnięto z Księgi Powtórzonego Prawa.

Hasłem Dnia Judaizmu są słowa „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście”. W programie tegorocznego kilkudniowego wydarzenia znalazł się wernisaż rzeźby „12=12”, koncert piosenki hebrajskiej i jidysz oraz dyskusja „Chrześcijanie i Żydzi – braterstwo, droga pojednania i komunii”.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję