Reklama

Jasna Góra

„Czarny scenariusz na życie”… z nadzieją na świętość - kapłani na Jasnej Górze

Choć nieraz wbrew trendom świata wybierają „czarny scenariusz na życie”, to jak podkreślają warto. I chociaż pewną odpowiedź na pytanie „dlaczego ja” zna tylko Bóg, to i teraz powołuje ich z różnych miejsc; z 10 piętra korporacji, kwiaciarni, przy budowie metra czy nawet podczas spowiedzi … na cmentarzu. A Jasna Góra to wciąż ważne miejsce potwierdzania kapłańskiego życia i ofiarowania go Chrystusowi. Tu pierwsze kroki kierują neoprezbiterzy z diecezji, zgromadzeń i zakonów, kapłański zapał odnawiają jubilaci.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jasna Góra to miejsce, w którym każdego dnia trwa liturgiczna i indywidualna modlitwa za duszpasterzy, ale także o nowe powołania do życia kapłańskiego i zakonnego. Prawie bezustannie sprawowana jest Przenajświętsza Ofiara. W ub.r. Mszę św. odprawiono tu 50.072 razy.

Dziś obchodzimy Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Ustanowił je papież Benedykt XVI. Dla wiernych świeckich jest okazją do refleksji nad znaczeniem kapłaństwa służebnego i wspierania duchownych w trosce o prowadzenie ludzi do Chrystusa. Dla kapłanów - zachęta do medytacji nad kapłaństwem Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zaufaj, On sam będzie działał…

- Dla mnie sutanna, jest znakiem, że jestem dla tych, którzy mnie widzą w stroju duchownym. Wbrew pozorom jest bardzo wygodna – mówi ks. Tomasz Siennicki jeden z 11 neoprezbiterów diec. rzeszowskiej i uśmiecha się, że wybór sutanny to wybór „czarnego” scenariusza na życie, ale oczywiście z nadzieją na świętość. Jak mawiała św. Teresa z Avila, że w kuchni także, wśród garnków i rondli, Pan jest z nami, tak i ks. Tomasza tam z kolei odnalazł Pan Bóg. Przed wstąpieniem do seminarium był nawet szefem kuchni. Zapytany o kulinarną specjalność mówi, że potrzeba tylko otworzyć lodówkę i z tego co jest „stworzyć specjalność”. Teraz karmić będzie ludzi słowem Bożym i Eucharystią. – To jest doświadczenie nie do opowiedzenia - dodaje.

I jak podkreśla ks. Tomasz choć przed seminarium wiódł życie dostatnie nie „było w tym szczęścia”. – Teraz jest odwrotnie, nie tylko w sensie materialnym jest się uboższym, ale też czas jest rozdawany Bogu i ludziom, nie ma się go dla siebie. I jest się szczęśliwszym.

- Byłem umiarkowanie pobożnym chłopakiem, a Bóg odnalazł mnie na cmentarzu – opowiada z kolei ks. Krzysztof Szczepkowski neoprezbiter pallotyn. Ks. Krzysztof potwierdził swoją decyzję, że „pójdzie na księdza” podczas spowiedzi, która odbył na cmentarzu przy rodzinnej parafii. Dla niektórych decyzja o kapłaństwie była prawdziwą życiową rewolucją. Takiej w swoim ustabilizowanym życiu doświadczył ks. Paweł Hałgas chrystusowiec, który m.in. przed wstąpieniem do seminarium prowadził kwiaciarnię. – Krewni dopiero dzień przed wstąpieniem do zgromadzenia dowiedzieli się o mojej decyzji. To była decyzja między mną a Bogiem – podkreśla i opowiada, że przyjeżdżał właśnie na Jasną Górę rozeznać, co ma zrobić. Potem już jako kleryka umacniały go piesze pielgrzymki. Zawsze zabiera ze sobą mały obrazek Matki Bożej Częstochowskiej.

Reklama

Kapłaństwo wymodlone… a nawet wychodzone

Wśród neoprezbiterów jest i inżynier. Ks. Kazimierz Siewko z diec. warszawsko – praskiej przed seminarium uzyskał tytuł inżyniera na Politechnice Warszawskiej oraz pracował przy budowie II linii metra. W trakcie studiów na rekolekcjach usłyszał słowo o powołaniu proroka Jeremiasza. Pomyślał o kapłaństwie – i jak opowiada – bardzo się tego przestraszył. To zaczęło drążyć jego duszę aż w końcu, jak twierdzi, zaryzykował. – Odkąd wstąpiłem do seminarium, ani przez chwilę nie pomyślałem, by zrezygnować. – Teraz doświadczam tego, by się umniejszać, by Chrystus był wywyższony, bym był dobrym narzędziem w jego ręku – mówi o swoich kapłańskich marzeniach.

Natomiast ks. Bartosz Olszewski także pallotyn „wychodził swoje kapłaństwo” w pieszych pielgrzymkach z Warszawy na Jasną Górę. Doświadczenie pieszego pielgrzymowania na Jasną Górę wpisuje się w powołania wielu młodych ludzi.

Ks. Paweł Cygler neoprezbiter z Misyjnego Seminarium “Redemptoris Mater” w Warszawie nie ukrywa, że szukał różnych sposobów na życie. Próbował się zakochać, miał dziewczynę, studiował zarządzanie, pracował w agencji reklamowej. Odnalazł to czego szukał podczas spontanicznego wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro. Tam usłyszał „ Idźcie bez obaw, by służyć” bo mottem przewodnim spotkania były słowa „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). - Idź, czyli bądź gotów iść wszędzie, bez obaw. Ja miałem wiele obaw, by służyć. To służenie też było mi nie w smak, wcześniej robiłem coś na zlecenie, za pieniądze, za wdzięczność, albo za dobre imię. Tutaj jest zachęta, by służyć i okazało się, że robiąc krok do przodu - można i wtedy otrzymuje się więcej, jeśli odda się trochę życia dla ludzi. Ja usłyszałem dobrą nowinę dla siebie, że Bóg mnie kocha takiego, jakim jestem z moimi grzechami, słabościami, bez żadnych wymagań, kocha mnie za darmo. Ta nowina zmieniła moje życie, więc chcę służyć i głosić Dobrą Nowinę ludziom. To jest coś co zmienia życie – opowiada. Wielką inspiracją była dla niego wiara brazylijskich wspólnot neokatechumenalnych, z którymi się wówczas zetknął.

Reklama

Pochodzący z Gruzji ks. Shalva Markozashvili także z warszawskiego Misyjnego Seminarium “Redemptoris Mater” uśmiecha się, że jego powołanie zaczęło się jeszcze przed narodzinami. Kiedy Droga Neokatechumenalna przyszła do Gruzji, to było coś nowego. Rodzice wstąpili do wspólnoty. To było coś co dało moim rodzicom mocną wiarę, na tyle mocną, że kiedy okazało się, że jego matka i on sam zdaniem lekarzy nie przeżyją, mama zaryzykowała.

- Cała wspólnota modliła o nasze życie. To był fundament mojego kapłaństwa - jest przekonany ks. Markozashvili.

Maryja kołem ratunkowym na życiowej głębi

Biały habit wybrał jeden z czterech neoprezbiterów Zakonu Paulinów o. Przemysław Pelikan, opowiadając o swojej drodze powołania, określa je jako „ekspresowe”. - Bóg dał mi łaskę, żebym wszystko zostawił: prace, mieszkanie i poszedł za Nim na całego. Do tej pory pływam na tej głębi z kołem ratunkowym jakim jest Maryja. Ona jest Tą, która mnie trzyma - podkreślił. A poczuł się „pochwycony przez Chrystusa” w korporacji we Wrocławiu. - Bóg powołał mnie z dziesiątego piętra do zakonu. To był Jego plan na moje życie. Ja próbowałem sobie je układać po swojemu, w końcu Pan Bóg dopiął swego, jestem tutaj i jestem szczęśliwy, a o to chodzi – podkreśla o. Przemysław.

Reklama

Wśród jubilatów na Jasnej Górze za 65 lat kapłaństwa dziękował chrystusowiec ks. Jan Guzikowski Jak podkreślił w całym dotychczasowym życiu najważniejsza dla niego zawsze była Eucharystia, adoracja Jezusa Eucharystycznego, nadzieja pokładana w Matce Bożej a w trudnych latach oparcie, które odnajdywał w Prymasie Wyszyńskim. - Był i taki czas, kiedy w każdym momencie spodziewałem się aresztowania pod byle pretekstem. Pracowałem na tzw. parafii eksperymentalnej, gdzie komuniści wypróbowywali różne metody, by zniszczyć pracę duszpasterską księży - opowiada sędziwy kapłan. Zwrócił uwagę na wielka wagę posłuszeństwa kapłana biskupowi.

- Trzeba przełożonego słuchać. W trudnym czasie komunizmu, kiedy próbowano nas rozbić, respektowałam ja , moi koledzy kapłani wszystkie zalecenia i nakazy kard. Wyszyńskiego. To było naszą siłą – podkreślił chrystusowiec.

Jasnej Górze jest wierny od pierwszej Mszy św. sprawowanej tutaj 6 kwietnia 1957 r. o 1.30 w nocy. Było wtedy 20 neoprezbiterów, swoje msze św. sprawowali co pół godziny przez całą noc.

Jak podkreśla w każdej trudnej chwili ucieczką i pomocą była mu Maryja Jasnogórska. - Gdyby się kapłaństwa nie kochało, to człowiek nie wytrzymałby.

W kapłaństwie trzeba nie siebie, ale Chrystusa ukochać i to Jemu służyć całym sercem i wtedy człowiek jest szczęśliwy - podkreśla kapłan jubilat.

- Tak jak Maryja na Jasnej Górze odsłania przed nami swe piękne oblicze, tak chcemy Ją prosić, by zawsze nam pomagała odsłaniać nam i ludziom oblicze Chrystusa, zwłaszcza w Eucharystii. Przychodzimy z wdzięcznością i nadzieją do Tej, która prowadzi Kościół, by i nas wzięła pod swą opiekę - modlą się przychodzący na Jasną Górę księża.

Mirosława Szymusik @JasnaGóra

2022-06-09 19:35

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Złoty jubileusz kapłaństwa

[ TEMATY ]

jubileusz kapłaństwa

Ks. Grzegorz Umiński

Grono „złotych” kapłanów uczestniczących w jubileuszowej Mszy św.

Grono „złotych” kapłanów uczestniczących w jubileuszowej Mszy św.

Mszą św. u Wambierzyckiej Królowej Rodzin, pod przewodnictwem bp seniora Ignacego Deca, kapłani wyświęceni 1971 roku, zakończyli jubileuszowe rekolekcje, które poprowadził franciszkanin o. Damian Stachowicz.

Podczas Mszy św. bp Ignacy wskazał cel świętowania jubileuszy. - Ludzie Kościoła obchodzą jubileusze nie po to, by się chwalić swoimi dokonaniami, sukcesami, osiągnięciami, ale po to, by Panu Bogu pokornie podziękować za Jego łaskawość i błogosławieństwo, podziękować za spotkanych ludzi, za zdrowie duchowe i fizyczne. Podczas naszych jubileuszy przepraszamy także Pana Boga za nasze grzechy, słabości i wypraszamy Bożą łaskawość i błogosławieństwo na lata życia, które jeszcze mamy przed sobą – wyjaśniał biskup.

CZYTAJ DALEJ

Agnieszka Chrostowska z zespołu Siewcy Lednicy: Mimo nowotworu - idę bez lęku

2024-05-31 22:54

[ TEMATY ]

wywiad

choroba

Lednica 2000

Siewcy Lednicy

Agnieszka Chrostowska

Karol Porwich/Niedziela

Agnieszka Chrostowska

Agnieszka Chrostowska

Agnieszka Chrostowska – jej głos znają wszyscy, którzy choć raz pojechali na spotkanie ewangelizacyjne na Polach Lednickich. Dziś swoim życiem udowadnia, że ufa w plan Boga dla siebie, choć jest to plan niełatwy, bo naznaczony chorobą nowotworową.

Angelika Kawecka: Oprócz muzyki masz dziś jeszcze jedno, najważniejsze zadanie, walkę z chorobą. Co czułaś, kiedy padła diagnoza i najważniejsze, czy to był dla Ciebie moment buntu wobec Boga czy jeszcze większe do Niego przylgnięcie?

CZYTAJ DALEJ

Uzdrowieni z przemocy [zaproszenie]

2024-06-02 10:39

Marzena Cyfert

W miejscu męczeństwa s. M. Acutiny

W miejscu męczeństwa s. M. Acutiny

9 czerwca odbędzie się druga pielgrzymka do miejsca męczeństwa i grobu bł. s. M. Acutiny w Krzydlinie.

S. M. Acutina (Helena Goldberg) to jedna z 10. elżbietańskich męczenniczek. Urodziła się w 1882 r. w miejscowości Dłużek. W 1905 r. wstąpiła do elżbietańskiej wspólnoty. Posługiwała w sanatorium we Wleniu. Pracowała również w Lubiążu jako wychowawczyni sierocińca. Opiekowała się tam sierotami, głównie dziewczętami, które straciły rodziców w czasie II wojny światowej. Po wejściu Armii Czerwonej do miasta, w trosce o bezpieczeństwo powierzonych jej dziewcząt, uciekała z nimi z Lubiąża do Krzydliny Wielkiej. Natknęła się jednak na grupę pijanych żołnierzy. Gdy broniła dziewczęta przed żołnierzami, została zastrzelona na ich oczach.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję