Reklama

Niedziela Legnicka

O moralności czynów ludzkich

W Duszpasterstwie Ludzi Pracy ’90 po raz kolejny gościł o. dr Wacław Stanisław Chomik OFM, minister prowincjalny prowincji św. Jadwigi, były przewodniczący Konferencji Prowincjałów Franciszkańskich w Polsce oraz w Unii Braci Mniejszych Europy. Wygłosił prelekcję pt. „Czyn ludzki i źródła jego moralności”

Niedziela legnicka 7/2013, str. 4-5

Andrzej Potycz

O. dr Wacław Stanisław Chomik OFM

O. dr Wacław Stanisław Chomik OFM

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tytuł ma charakter uniwersalny, gdyż problem dotyczy każdego człowieka i każdej kultury. Nasze życie codzienne to ciągła aktywność. Składa się na nią praca, sklep, dom, rozrywka. W pracy sporządzamy dokumenty, podejmujemy decyzje, wykonujemy określone zadania i czynności. W sklepie przeglądamy towary, chodzimy od stoiska do stoiska. Tych codziennych czynności jest znacznie więcej. Nawet sen jest swego rodzaju czynnością odpoczynku i nabierania sił.

Trzeba więc zapytać: na czym polega czyn ludzki? Na czym polega jego specyfikacja? Kiedy jest on dobrem lub złem - w znaczeniu moralnym? Odpowiedź jest taka, że czyn ludzki to świadome i wolne działanie skierowane w stronę osiągnięcia jakiegoś celu. Kwestię tę w Ewangelii podejmuje bogaty młodzieniec: „Nauczycielu dobry, powiedz, co mam czynić, by osiągnąć życie wieczne” (Łk 18, 18). Czyn ludzki jest środkiem do celu (życie wieczne). Według Karola Wojtyły czyn ludzki, jako akt rozumowego poznania i wolności woli, objawia człowieka jako osobę ludzką („Osoba i czyn”). By go lepiej zrozumieć, trzeba wprowadzić ważne rozróżnienie: czyn ludzki (actus humanus) i czyn człowieka (actus hominis). Czyn ludzki to działanie człowieka, w którym zaangażowany jest rozum i wolna wola - dwie jego duchowe władze. Weźmy przykładowo pod uwagę cierpienie ludzkie. Człowiek nie tylko cierpi, ale wie, że cierpi, a niekiedy Bogu stawia pytanie: dlaczego? Żadne zwierzę nie stawia takiego pytania. Czyn ludzki (w odróżnieniu od czynu człowieka) odpowiada wartości i godności osobowej człowieka: istoty rozumnej i wolnej. Jeżeli tak, to też i odpowiedzialnej. Nie jest odpowiedzialny za czyn człowiek niepoczytalny i człowiek, który dokonał go w zniewoleniu. Odpowiedzialny za czyn ludzki jest tylko człowiek w pełni świadomy i całkowicie wolny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę moralność czynu ludzkiego, to trzeba zauważyć, że może być on moralnie dobry, zły lub obojętny. Wolność czyni człowieka podmiotem moralnym. Gdy człowiek działa w sposób świadomy, jest „ojcem” własnych czynów. Tego rodzaju czyny dokonane w sposób wolny, na podstawie osądu sumienia, mogą być kwalifikowane moralnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Środek do celu

Moralność czynów ludzkich zależy od trzech elementów: wybranego przedmiotu, zamiaru (intencji podmiotu działającego) i okoliczności działania. Są to „źródła” moralności czynów ludzkich. Każdy czyn ludzki ma swoją strukturę materialną (przedmiotową), jak np. kłamstwo (świadome wprowadzenie kogoś w błąd), kradzież (przywłaszczenie sobie cudzej rzeczy bez zgody jego właściciela), jałmużna (wychodzenie naprzeciw ludziom potrzebującym), modlitwa (uznanie Boga i oddanie Mu należytej czci). W swej przedmiotowej strukturze czyn ludzki może być dobry, zły lub obojętny. W analizie czynu ludzkiego rozum rozeznaje, czy jest on zgodny z jakąś normą. Natomiast wola popycha człowieka do czynu lub do jego zaniechania, w zależności od tego, jaki cel człowiek chce osiągnąć. Każdy czyn ludzki - dobry, czy zły - ma swój cel: czyn jest środkiem do celu. Intencja - drugie źródło czynu moralnego umiejscawia się w woli człowieka. Celem osoby działającej jest materialny cel do osiągnięcia. Mamy więc w czynie ludzkim dwa cele: cel dzieła i cel działającego, czyli zamiar i intencja. Czasem mówimy: „Myślałem, że wyjdzie z tego dobro, a wyszło jak zawsze”. Wynika z tego, że sama dobra intencja nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane, jak np. kłamstwo, czy oszczerstwo. Cel nie może uświęcać środków. Oznacza to, że nie można usprawiedliwiać, np. skazania niewinnego człowieka jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Choć intencja ratowania narodu jest dobra, a nawet pożądana, to dla jej realizacji nie wolno posługiwać się złem. Wynikają z tego dwie podstawowe zasady etyczne: cel nigdy nie uświęca środka i nigdy nie wolno czynić zła, aby z niego mogło wyjść dobro. Najlepsza intencja nie jest w stanie sprawić, aby czyn ludzki sam w sobie zły stał się dobrym. Żadna intencja nie ma takiej mocy przemiany. Intencja może natomiast popsuć czyn moralnie dobry, np. intencja próżnej chwały czyni złym jałmużnę - czyn, który sam w sobie jest dobry.

Reklama

Okoliczności

Trzecim źródłem moralności czynu ludzkiego są okoliczności. Zestaw zewnętrznych i wewnętrznych okoliczności oddaje wiersz łaciński: quis, quid, ubi, quibus auxiliis, cur, quomodo, quando. Kto? (quis) - czyli jaki jest stan, zawód i wiek osoby działającej? Co? (quid) - np. jaka jest wartość kradzionej rzeczy? Jeśli czytam drogą czy tanią książkę, nie ma to znaczenia moralnego. Jeśli jednak kradnę książkę, to jej cena jest już czynnikiem wartościującym. Gdzie? (ubi) - chodzi o okoliczność miejsca. Kradzież, np. w kościele jest szczególnie naganna, bo tu nikt się tego akurat nie spodziewa. Jakimi środkami? (quibus auxiliis) - czyn może być wspierany przez innych. Zarówno moralnie, jak i faktycznie (np. postępowanie dziecka może być wspierane przez jego rodziców). Dlaczego? (cur) - chodzi tu o okoliczności intencji, zamiaru (np. czy sprawca podjął decyzję o czynie w czasie debaty w sejmie, gdzie wypowiadano się za przerywaniem ciąży). W jaki sposób? (quomodo). Przykładowo, czynność jedzenia jest rzeczą obojętną. To jednak, czy jemy w sposób umiarkowany, czy nie, zawiera już w sobie odniesienie do normy moralnej. Jedzenie jest tu oceniane jako dobro (przez cnotę umiarkowania) lub zło (przez obżarstwo). Kiedy? (quando) - dotyczy to np. nieobecności na Mszy św. w święta nakazane. Okoliczności przyczyniają się do powiększenia lub zmniejszenia dobra lub zła moralnego czynów ludzkich, np. wysokość skradzionej kwoty. Mogą one również zmniejszyć lub zwiększyć odpowiedzialność sprawcy, np. działanie ze strachu przed śmiercią. Nie mogą one jednak zmienić jakości moralnej samych czynów, czyli nie mogą uczynić ani dobrym, ani słusznym tego działania, które samo w sobie jest złe.

Zasady końcowe

Czyn moralnie dobry zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, intencji podmiotu i okoliczności. Zła intencja sprawcy niszczy działanie, chociażby jego przedmiot sam w sobie był dobry (np. modlitwa i post „po to, aby ludzie widzieli”). Wybrany przedmiot już sam w sobie może uczynić złym całość działania (np. nierząd, którego wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą zło moralne przez nieuporządkowanie woli). Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje. Dotyczy to również okoliczności, takich jak: środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania, które stanowią tylko ich tło. Istnieją również czyny, które niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, takie jak: bluźnierstwo, krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Mamy zawsze do wyboru: albo z Bogiem, albo bez Boga. W nawiązaniu do tematu wykładu o. Prowincjał przypomniał postać zmarłego w 2009 r. marksistowskiego filozofa Leszka Kołakowskiego. Analiza własnych czynów doprowadziła go do radykalnej zmiany filozofii życia. Nie zawahał się on w komunistycznej Polsce (w 1965 r.) stwierdzić: „Osoba i nauka Jezusa nie mogą zostać usunięte ani z naszej kultury, ani unieważnione, jeśli kultura ta ma istnieć i tworzyć się nadal”. Wobec tego odważnego stanowiska musiał się on udać na emigrację.

2013-02-15 15:06

Ocena: +4 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do Polaków: bądźcie wierni dziedzictwu św. Jana Pawła II

2024-04-24 09:58

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

św. Jan Paweł II

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

„Pozostańcie wierni dziedzictwu św. Jana Pawła II. Promujcie życie i nie dajcie się zwieść kulturze śmierci” - powiedział Franciszek do Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.

Oto słowa Ojca Świętego:

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Beata Kempa dla portalu niedziela.pl: Przyglądałam się temu szaleństwu Zielonego Ładu z absolutnym niedowierzaniem

2024-04-25 10:01

[ TEMATY ]

Beata Kempa

Ostatnia kadencja Parlamentu Europejskiego obfitowała w szereg absurdalnych dyskusji - powiedziała portalowi niedziela.pl Beata Kempa. Jak podkreśliła europoseł Suwerennej Polski kompletną aberracją było m.in. ponad sto debat, które łajały Polskę tylko dlatego, że w naszym kraju były konserwatywne rządy.

Beata Kempa dodaje, że w Europie jest sporo problemów gospodarczych spowodowanych nie tylko wojną na Ukrainie, ale także Zielonym Ładem. A to pcha elity europejskie, bojące się teraz własnych wyborców, do debat, które mocno elektryzują społeczeństwa ideologicznie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję