Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

na krawędzi

Dyskusje o związkach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy nam się to podoba, czy nie, wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli podjąć społeczną dyskusję o związkach. Zwolennicy nowego prawa niezrażeni obecną parlamentarną porażką nie odpuszczą, już słychać o kolejnych projektach. Słychać też niepokojące wieści o chęci wprowadzania uprawnień dla związków bocznym wejściem, niejako od kuchni, zamiast jednej ustawy proponując wiele zmian w różnych ustawach. Nazywa się te związki partnerskimi, choć jeśli się im dobrze przyjrzeć, są zaprzeczeniem partnerstwa. Podstawą każdego partnerstwa jest bowiem wzajemne zobowiązanie, a tu chodzi o to, by ułatwić parom życie bez zobowiązań, które nakłada zwyczajny związek małżeński. Tylko prawa, żadnych zobowiązań! W określeniu „związki partnerskie” tkwi też charakterystyczna dla nowomowy obraźliwa sugestia. Powstają przecież w opozycji do związków małżeńskich, mają je zastąpić. Czyli małżeństwo z natury rzeczy jest zbyt mało partnerskie? Czy istotą partnerstwa jest jego nietrwałość, możliwość zerwania w każdej chwili?

Skoro dyskusja się zbliża, a nawet już trwa, to trzeba się do niej przygotowywać. Tu o zbyt ważne sprawy chodzi, by można było stać sobie obojętnie z boku i czekać co z tego wyjdzie. Zbyt ważne także, by ograniczać się do jałowych protestów, okopywać się na jedynie słusznym stanowisku, nie próbując zrozumieć oponentów. Nie ma zgody na związki partnerskie zamiast małżeństwa, ale może w tym postulacie jest jakaś myśl, która ostatecznie wzmocni małżeństwo i rodzinę, która pozwoli spojrzeć na tradycyjne wartości świeżym okiem? Warto słuchać, rozważać, myśleć… Ale jak dyskutować? Z kim? Jak i do czego przekonywać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najbardziej rzucają się w oczy radykałowie, nie będę wymieniał ich nazwisk, bo żadnego z nich nie chcę promować. Ich wypowiedzi są skrajne, mają na celu raczej prowokację niż myślenie, ich autorzy chcą zaistnieć w mediach, a nie rozwiązać czyjkolwiek problem. Najbardziej ich cieszy, gdy uda im się ludzi rozdrażnić, są zachwyceni, gdy się ich atakuje - mówią wtedy o „mowie nienawiści”. Czy warto z nimi dyskutować? Czy jest szansa, by ich przekonać? Perspektywy nie są dobre, szanse na sukces niewielkie... To raczej przeciwnicy, którzy dobrym ludziom mieszają w głowach. Wchodzenie z nimi w publiczny spór raczej nie zmieni ich nastawienia - trzeba jednak zawalczyć o tych, których prowadzą na manowce. Trzeba spokojnie zbijać ich argumenty, prezentować brak logiki w ich propozycjach, pokazywać tragiczne skutki zmian, które chcą wprowadzić.

Reklama

Z drugiej strony mamy ludzi przekonanych do tradycyjnego małżeństwa i rodziny. Zaliczam się do tego grona. Nas nie trzeba przekonywać, ale dobrze będzie, jeśli razem zgromadzimy jak najwięcej rzeczowych argumentów. To zadziwiające, ale musimy nauczyć się bronić i uzasadnić sprawy, które przez pokolenia wydawały się pewnikami, czymś, czego uzasadniać nie trzeba. Przyszły czasy, w których w konstytucji RP trzeba było zapisać, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny! I musimy mieć w zanadrzu pakiet argumentów dla poparcia tej oczywistości, dla wykazania, że jednak dwóch facetów żyjących razem to nie małżeństwo. Warto też popracować nad formą dyskusji, nad budowaniem wspólnego frontu, nad różnorodnym co do form i treści przekazem. Musimy koniecznie zachować spokój, unikać słów obraźliwych, umieć na atak odpowiadać bez gniewu. Wszystko to powinno zmierzać do tworzenia silnej opinii publicznej. Przy czym - najważniejsze w tym tworzeniu nie będą słowa, tylko świadectwa życia dobrych małżeństw i rodzin.

Jest jeszcze aspekt polityczny tej publicznej dyskusji. Spieram się z jednym z moich przyjaciół o to, czy to dobrze, czy źle, że sejm odrzucił projekty ustaw o związkach partnerskich, nie dopuszczając, by dyskusja toczyła się w komisjach sejmowych. Przyjaciel - zaznaczam, że jest przeciwnikiem tych ustaw, wie, że wprowadzać chcą prawo osłabiające więzi międzyludzkie - uważa, że to źle, bo komisje sejmowe są najwłaściwszym miejscem do dyskusji nad problemem, który w sposób widoczny jest ważny. Jeśli nie tam, to gdzie? To tam, w dyskusji powinno się wyklarować dobre rozwiązanie prawne. Na tym polega parlamentaryzm… Tak, prawo w systemie demokratycznym musi powstawać w dyskusji. Podejmować trzeba tematy nawet najbardziej bulwersujące, jeśli tylko zmiana prawa da szansę na poprawę sytuacji. Tyle że dyskusja nad tymi ustawami takich szans nie daje. Każde prawo, które mogłoby być tu wprowadzone sankcjonuje w miejsce małżeństwa niebezpieczne namiastki. Takim pomysłom trzeba się przeciwstawiać najwcześniej jak można.

2013-02-15 15:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Relatywizacja małżeństwa jest szkodliwa

Niedziela warszawska 6/2013, str. 2-3

[ TEMATY ]

związki partnerskie

Artur Stelmasiak

Abp Henryk Hoser, biskup warszawsko-praski, przewodniczący Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski

Abp Henryk Hoser, biskup warszawsko-praski, przewodniczący Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski

Problem związków partnerskich będzie wracał jak bumerang. Jest on bowiem częścią światowej strategii rewolucji obyczajowej, narzucanej z udziałem i zaangażowaniem potężnych środków, sił i metod oraz organizacji międzynarodowych. Przykładem jest Francja, dla wielu model „państwa laickiego”. W 1999 roku uchwalono ustawę o „związkach partnerskich”- PACS (pact civil de solidarité), identyczną do tej postulowanej w polskim sejmie dla osób żyjących w konkubinacie lub w parach homoseksualnych. Obecnie, po latach, trwa walka o uchwalenie prawa do „małżeństw homoseksualnych” i identycznych praw, jakie przysługują małżeństwu kobiety i mężczyzny włącznie z prawem adopcji dzieci. W świetle tego planu analogiczny program ma się również zrealizować w naszym kraju. Społeczeństwo francuskie budzi się z letargu i w tym miesiącu odbyła się ponadmilionowa manifestacja przeciw forsowanej przez rząd socjalistyczny ustawie nadającej status małżeństwa związkom homoseksualnym. Tylko naiwni mogą sądzić, że dalszych starań o to samo w Polsce nie będzie. (…) Małżeństwo i rodzina obecne we wszystkich kulturach i religiach słusznie stanowi „podstawową komórkę społeczną”, chronioną również przez obowiązek gwarancji jej trwałości, poprzez ochronę prawną. Redefinicja małżeństwa i rodziny z użyciem hasła „walki ze stereotypami” jest kpiną ze zdrowego rozsądku i „pamięci ludzkości”, do której odwołuje się Benedykt XVI.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Wniebowstąpienie wyraźnie pokazuje, że nasza Ojczyzna jest w Niebie

2024-05-10 20:51

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

John Singleton Copley, "Wniebowstąpienie Chrystusa"/commons.wikimedia.org

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

12 maja 2024, Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, rok B

CZYTAJ DALEJ

Zalesie. Dom marzeń

2024-05-13 05:48

Paweł Wysoki

Priorytetem jest wychowanie młodego pokolenia w duchu katolickim i patriotycznym oraz wspieranie małżeństw i rodzin - mówi ks. Jerzy Krawczyk.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję