Reklama

Benedykt XVI

Benedykt XVI a orędzie fatimskie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Benedykt XVI, teolog chrystocentryczny, w miesiąc po wyborze na Stolicę Piotrową wezwał wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra, aby powierzyli siebie Matce Bożej z Fatimy. Wiemy, że znał i upubliczniał trzecią tajemnicę fatimską na prośbę Jana Pawła II - jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, z okazji jubileuszu 2000-lecia chrześcijaństwa i beatyfikacji dzieci fatimskich Hiacynty i Franciszka. Kard. Ratzinger był w Fatimie w 1996 r. Powiedział wtedy: „Maryja mówiła do maluczkich, do mało znaczących, do tych, którzy nie mają głosu, którzy się nie liczą w tym oświeconym świecie, pełnym pychy, wiedzy, wiary w postęp, który także jest światem pełnym zniszczeń, pełnym lęku i rozpaczy”.

Możemy dostrzec, że Matka Boża z Fatimy była z nim, gdy rozpoczynał papieską misję wobec Kościoła i świata. Niewątpliwie chciał być kontynuatorem myśli i dzieł Jana Pawła II. Jednak wszystko, co robił, wypływało z jego osobistego przekonania. Fatima była także jego osobistą drogą. W maju 2010 r. w drodze do Fatimy podczas konferencji prasowej mówił: „Przede wszystkim chciałbym wyrazić radość z tego, że jadę do Fatimy, że będę modlił się przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, która jest dla nas znakiem obecności wiary”. Ta pielgrzymka była niezwykła i słowa Benedykta XVI były niezwykłe, była w nich wiara w rzeczywistą obecność Maryi. „Najświętsza Maryja Panna przybyła z nieba, by przypomnieć nam prawdy Ewangelii, które dla ludzkości niewrażliwej na miłość i pozbawionej wiary w zbawienie są źródłem nadziei”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Coraz mocniej w dzisiejszym świecie daje o sobie znać zagubienie wiary, nadziei i miłości, tym samym jest walka z Bogiem, z Jego Miłością. Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że w Europie i w innych obszarach globu ziemskiego wiara jest coraz mniejszym płomieniem. W Fatimie Benedykt XVI mówił: „Do rodziny ludzkiej, gotowej poświęcić swoje najświętsze więzy na ołtarzu małostkowych egoizmów narodowych, rasowych, ideologicznych, grupowych, jednostkowych, przybyła z niebios nasza błogosławiona Matka, proponując, że zaszczepi w sercach tych, którzy Jej zawierzą, miłość Bożą, płonącą w Jej Sercu. Wtedy było ich troje, ale przykład życia promieniował na całą ziemię. Bóg posługuje się Maryją jak światłem, by prowadzić nas do siebie samego”.

Reklama

Od objawień w Fatimie mija prawie 100 lat. Przybywają do Fatimy setki tysięcy ludzi, którzy odzyskują wzrok wiary.

Dla współczesnego świata nurtującym pytaniem jest treść trzeciej tajemnicy fatimskiej. Są dziennikarze czy publicyści, dla których jest to temat sensacyjny. Dla wielu chrześcijan jest jednak przedmiotem troski o Kościół i świat. Jest tematem rozważań apokaliptycznych. W imieniu dziennikarzy rzecznik Watykanu o. Federico Lombardi SJ zadał Benedyktowi XVI pytanie, czy tajemnica fatimska to zamach na Jana Pawła II, czy też można w tej wizji umieścić cierpienia dzisiejszego Kościoła. Ojciec Święty odpowiedział: „Trwa cierpienie Kościoła i trwa zagrożenie człowieka, a tym samym nie ustaje szukanie odpowiedzi, dlatego wciąż aktualna pozostaje wskazówka, którą dała nam Maryja. Także w obecnym utrapieniu, gdy siła zła w najprzeróżniejszych formach grozi zdeptaniem wiary - także teraz koniecznie potrzebujemy tej odpowiedzi, której Matka Boża udzieliła dzieciom”.

Odpowiedzią jest potrzeba nawrócenia, które przemienia zło świata. Odpowiedzią jest podjęcie próśb Maryi skierowanych do Dzieci Fatimskich i do każdego z nas. W Kościele w Polsce trwa Wielka Nowenna Fatimska, która apeluje o przyjęcie próśb Maryi dla powstrzymania zła w Polsce i w świecie. Benedykt XVI mówi, że zapowiedziany tryumf Najświętszego Serca Maryi to raczej nie nagła zmiana biegu historii, ale powstrzymanie mocy zła mocą Bożą i naszym zawierzeniem oraz wypełnieniem próśb Pani Fatimskiej.

Reklama

Moc zła chciała zabić strzałami Alego Agcy Jana Pawła II. Moc Maryi zwyciężyła. Moc zła uderzała w pontyfikat Benedykta XVI różnymi siłami i z różnych stron, często niespodziewanych. Są w tych uderzeniach także grzechy Kościoła. Benedykt XVI mówił: „Kościół ma głęboką potrzebę na nowo uczyć się pokuty, akceptować oczyszczenie, uczyć się przebaczenia, ale też nieodzownej sprawiedliwości. Jednym słowem - musimy na nowo nauczyć się tego, co najważniejsze: nawrócenia, modlitwy, pokuty, cnót boskich”.

Rezygnacja Benedykta XVI jest także odczytywana w świetle objawień fatimskich. Wielu chrześcijan nie ma wątpliwości, że Ojciec Święty podjął tę decyzję dla dobra Kościoła, dla przywrócenia jego pełnej wiarygodności w świecie. Jest to trudna droga modlitwy i pokuty za grzechy Kościoła i świata. Benedykt XVI mówił do biskupów w Fatimie 13 maja 2010 r.: „Papież musi coraz bardziej otwierać się na tajemnicę Krzyża i przylgnąć do niej jako do jedynej nadziei i ostatecznej drogi do pozyskania i zgromadzenia w Ukrzyżowanym swoich braci i sióstr w człowieczeństwie”. Jest to tajemnica odejścia i modlitwy Benedykta XVI za Kościół i świat.

* * *

Wielka Nowenna Fatimska
2009-2017

W 2017 r. przypada 100. rocznica objawień fatimskich. Sekretariat Fatimski zaprasza do wspólnego przygotowywania się do tego wydarzenia przez wielką, trwającą dziewięć lat nowennę, która rozpoczęła się 13 maja 2009 r., a zakończy 13 maja 2017 r.

Poszczególne lata zostały podzielone według najważniejszych treści orędzia fatimskiego. Temat na 2013 r. brzmi: „Eucharystyczny klucz. Cud nad cudami, który zmienia wszystko”.

Materiały potrzebne do odprawiania Wielkiej Nowenny Fatimskiej można zamawiać, pisząc pod adresem:
Sekretariat Fatimski, ul. Krzeptówki 14
34-500 Zakopane
tel. (18) 206-64-20
lub drogą internetową: www.sekretariatfatimski.pl.

2013-03-04 14:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

LIST BENEDYKTA XVI NA 100. LECIE URODZIN JPII - DOKUMENT

Zamieszczamy pełną treść listu Benedykta XVI:


Podziel się cytatem

18 maja upłynie 100 lat od urodzin papieża Jana Pawła II w małym polskim mieście Wadowice.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję