Reklama

Oswajanie wiary

Dotknąć ciszy

Niedziela Ogólnopolska 24/2013, str. 56-57

[ TEMATY ]

Niedziela Młodych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

OLGA UTRATA: - Wielu uważa dziś, że bardzo trudno jest połączyć wykonywany zawód z pasją. Co Ty o tym myślisz?

JULIA KULIG: - Często się zdarza, że praca nie może być połączona z naszą pasją. Ja mam to szczęście, że udało mi się znaleźć takie zajęcie, które odpowiada temu, co lubię robić. Kiedyś ktoś mądry powiedział, że jeśli będziesz robił to, co lubisz, nie będziesz odczuwał, że jest to praca. I mnie się to udało. Dzięki temu, że znalazłam pracę, w której spełniam swoje pasje, ambicje i mogę się realizować, jestem szczęśliwym człowiekiem.

- Czym dokładnie na co dzień się zajmujesz?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jestem tłumaczem języka migowego na Akademii Jana Długosza. Moja praca polega na tym, że chodzę z niesłyszącymi studentami na zajęcia i przekładam na język foniczny to, co mówi student, a na język migowy to, co mówi wykładowca. Pomagam też w kontaktach z dziekanatem, z biurami i wszelkiego rodzaju administracją, która jest na uczelni.

- Gdzie po raz pierwszy zetknęłaś się z językiem migowym?

- To było chyba podczas oglądania filmu, w którym pokazane było życie osób niesłyszących. Potem długo i bezskutecznie szukałam kursu języka migowego w Częstochowie. Dopiero na czwartym roku studiów znalazłam odpowiednie ogłoszenie. Zaczęłam chodzić na kurs i spodobało mi się bardzo. Pojechałam na letnią szkołę polskiego języka migowego. Następnie, zachęcona przez prowadzącą kurs, zaczęłam chodzić na Msze dla osób niesłyszących i tam właśnie zaczął się taki rzeczywisty kontakt z językiem.

Reklama

- Czy kiedy wchodziłaś w to środowisko, byłaś doskonale przygotowana i wszystko rozumiałaś?

- Absolutnie nie (śmiech)! Tam się uczyłam. Przyszłam z podstawami. Umiałam się przedstawić i potrafiłam opowiedzieć o sobie kilka zdań. Gorzej było ze zrozumieniem tego, co miga druga osoba. Każdy ma swój unikalny sposób migania, dlatego było ciężko. Na początku po prostu siedziałam i przytakiwałam. Udawałam, że wszystko rozumiem, choć oczywiście odbiorcy wiedzieli, że nie rozumiem nic (śmiech). Dopiero po pewnym czasie, kiedy sama się przyzwyczajałam do stylu poszczególnych osób, i te osoby również dopasowywały swój sposób migania do mojego poziomu, jakoś osiągaliśmy porozumienie. Aż doszliśmy w końcu do takiego momentu, kiedy możemy sobie swobodnie rozmawiać.

- Wspomniałaś też, że jesteś zaangażowana w duszpasterstwo osób niesłyszących. Mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat funkcjonowania tej instytucji tutaj, w archidiecezji częstochowskiej?

- Codzienna działalność naszych duszpasterzy polega na tym, że organizowane są różne spotkania dla osób niesłyszących. Bardzo ważnym elementem są niedzielne Msze, na których głusi mają możliwość pełniejszego uczestnictwa dzięki obecności księży, którzy migają. Ciężko jednak jest połączyć miganie i odprawianie Eucharystii po polsku, bo to wymaga użycia dwóch języków jednocześnie. Dlatego często pomocą służą tłumacze, którzy przekładają całą liturgię osobom niesłyszącym. Po Mszy, w miłej atmosferze, przy kawie i ciasteczku, można sobie posiedzieć, omówić ważne kwestie dotyczące życia codziennego i porozmawiać z księdzem na różne tematy. Są też organizowane takie spotkania coroczne, np. jakiś grill, żeby się rozluźnić, porozmawiać, żeby też nie było takiej typowo kościelnej atmosfery (uśmiech). Mamy też pielgrzymki niesłyszących na Jasną Górę. Zjeżdżają się głusi z całej Polski, jest ten element integracyjny, można sobie porozmawiać, wymienić się uwagami, dowiedzieć, jak wygląda życie niesłyszących w innych miastach.

- Kiedy pierwszy raz tłumaczyłaś Mszę na język migowy?

- Po roku nauki języka migowego. Zostałam trochę rzucona na głęboką wodę, ale jak widać, na dobre mi to wyszło. Było to dla mnie bardzo duże przeżycie - wyjść przed ołtarz, stanąć twarzą w twarz z tłumem i migać. Po pierwsze to ogromna trema, a po drugie, jeszcze nie do końca czułam się kompetentna. Dostałam jednak bardzo łatwy tekst, który wcześniej przygotowałam i jakoś udało mi się przełamać. To był właśnie ten kluczowy moment, kiedy zdecydowałam, że mogłabym być tłumaczem.

- Powiedziałaś, że środowisko głuchych jest środowiskiem otwartym. Więc jeśli któryś z naszych czytelników chciałby dotknąć tego, czym się tak bardzo zachwyciłaś, gdzie może szukać?

- W każdym większym mieście są różne stowarzyszenia, które oferują spotkania dla osób niesłyszących. W Częstochowie można przyjść na niedzielną Mszę. Można również pójść do świetlicy do Polskiego Związku Głuchych. W Łodzi jest klub prowadzony przez osoby niesłyszące - „DWIE DŁONIE”. Trochę klub, trochę pizzeria - bardzo fajne miejsce. Najczęściej odbywają się tam imprezy andrzejkowe, walentynkowe czy sylwestrowe dla osób niesłyszących. Możliwości spotkania jest wiele. Trzeba po prostu poszukać.

2013-06-10 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kanapa zniewala – wiara wyzwala!

– Tomek, gdzie jedziemy w wakacje? Odpoczywamy czy szalejemy?
– A nie można by tak jedno i drugie? Coś dla ciała i dla ducha... o, i najlepiej w gronie znajomych, z możliwością poznania nowych ludzi z Polski i ze świata!

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Strażacy dogaszają pożar kompleksu handlowego Marywilska 44

2024-05-12 08:06

[ TEMATY ]

pożar

PAP/Leszek Szymański

Strażacy dogaszają pożar kompleksu handlowego Marywilska 44 w Warszawie - poinformował w niedzielę rano PAP mł. bryg Michał Konopka z Komendy Miejskiej PSP w Warszawie. Dodał, że nikt nie odniósł obrażeń. Działania ratownicze prowadzi 50 zastępów, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.

Straż Pożarna uspokaja, że dym nie stanowi już zagrożenia dla zdrowia mieszkańców. „Nadal jednak zalecamy mieszkańców pobliskich domów do zamykania okien" – dodał Konopka.

CZYTAJ DALEJ

Katolicy na parkiecie

2024-05-12 17:18

Tomasz Lewandowski

140 osób bawiło się razem podczas 4. Karmelitańskiego Balu dla Singli

140 osób bawiło się razem podczas 4. Karmelitańskiego Balu dla Singli

140 osób na 4. Karmelitańskim balu dla singli i około 250 na Kato-party – młodzi „z wartościami” chcą się razem bawić.

– Okazuje się, że jest duże zapotrzebowanie na tego typu imprezy. Sporo osób przyjechało spoza Wrocławia, aby razem się bawić i poznać osoby żyjące tymi samymi wartościami. Wielu nie chce chodzić do klubów czy dyskotek i zastanawiać się, czy spotyka kogoś stanu wolnego, czy ta osoba myśli podobnie, czy żyje w podobnym stylu. Na takim balu nie muszą się martwić, czy ktoś jest już w poważnej relacji, czy wiara jest dla niego ważna. Tu można się przełamać – tłumaczy Maciej Romaniszyn, DJ i organizator Karmelitańskiego balu dla singli. I dodaje: – Mało jest wydarzeń o charakterze balu, w których możemy wziąć udział. Mamy sylwestra, może karnawał lub wesela, gdzie można pięknie się ubrać w strój wieczory i w konwencji balowej pobawić. My dajemy taką możliwość.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję