W 116. rocznicę śmierci wielkiego filantropa XIX i XX w. Erazma Józefa Jerzmanowskiego Towarzystwo Przyjaciół Prokocimia i Polska Prowincja O.O Augustianów zorganizowała uroczystości upamiętniające mieszkańca Prokocimia. W tym roku przypada 116. rocznica jego śmierci.
W wydarzeniu, które miało miejsce 9 lutego, udział wzięli m.in.: przedstawiciele Rady Miasta Krakowa, Rady Dzielnicy XII Bieżanów – Prokocim, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Prokocimia im. E i A Jerzmanowskich, Klubu Sportowego Kolejarz-Prokocim, Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 4 w Wieliczce, Szkoły Podstawowej nr 61 w Krakowie, XV LO w Krakowie, lokalne organizacje i stowarzyszenia oraz mieszkańcy Prokocimia. Uroczystości uświetniły poczty sztandarowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po Eucharystii, sprawowanej pod przewodnictwem o. Benjamina w kaplicy O.O. Augustianów pw. św. Mikołaja z Tolentino, w intencji śp. E.J. Jerzmanowskiego, nastąpił przemarsz do parku pod pomnik Jerzmanowskiego, gdzie złożono kwiaty i zapalono znicze. Kwiaty złożono również na grobowcu Erazma i Anny Jerzmanowskich na cmentarzu Rakowickim.
Przy tej okazji prezes Towarzystwa Przyjaciół Prokocimia, Andrzej Ulman przypomniał udział E. J. Jerzmanowskiego w powstaniu styczniowym:
Reklama
- Erazm Józef Jerzmanowski ( 1844 – 1909) to powstaniec, inżynier, przedsiębiorca, filantrop przełomu XIX i XX wieku, urodził się 2 czerwca 1844 roku w Tomisławicach, ówczesnej guberni kaliskiej w Królestwie Polskim w szlacheckiej rodzinie ziemiańskiej herbu Dołęga. Jerzmanowski, otrzymawszy solidne wychowanie i wykształcenie, początkowo w domu, następnie w Gimnazjum Gubernialnym w Warszawie, w 1862 roku rozpoczął studia w Instytucie Politechnicznym i Rolno-Leśnym w Puławach.
Na wieść o ogłoszeniu przez Centralny Narodowy Komitet Powstania, puławscy studenci zwani „Puławiakami” w większości przystąpili do powstania w liczbie około 400 osób, składając w parkowej świątyni Sybilli przysięgę braterstwa i walki „na śmierć i życie” wypowiadając słowa przysięgi: „…Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, iż będę walczyć do ostatniej kropli krwi i do ostatniego tchnienia za całość i niepodległość Polski (….) tak mi Boże dopomóż i niewinna Syna Jego Matko…”
„Puławiacy” pod dowództwem Leona Frankowskiego oraz Antoniego Zdanowicza skierowali się
w stronę Kazimierza Dolnego. Swój chrzest bojowy przeszli 24 stycznia 1963 r. w potyczce z Rosjanami pod Kurowem, był to faktycznie napad na rządowy konwój pocztowy, w którym zdobyli kwotę 48 tysięcy rubli. Na skutek zbliżania się dużych sił rosyjskich powstańcy ewakuowali się do Kazimierza Dolnego, a następnie na drugi brzeg Wisły i skierowali się w stronę Sandomierza, gdzie zostali w dniu 8 lutego 1863 r. rozgromieni przez oddział Kozaków. Dowódca Frankowski został wzięty do niewoli i powieszony. Niedobitki, wśród których był Adam Chmielowski i Erazm Jerzmanowski, przedarli się
Reklama
w kierunku Świętego Krzyża w Górach Świętokrzyskich i w Nowej Słupi przeszli pod komendę Mariana Langiewicza. Wówczas to Jerzmanowski poznał Karola Chłapowskiego późniejszego męża Heleny Modrzejewskiej, z którym spotykał się w przyszłości podczas swojej działalności charytatywnej w Stanach Zjednoczonych.
Erazm Jerzmanowski wziął udział w olkuskiej wyprawie Józefa Miniewskiego. Udał się do Krakowa gdzie zaangażował się w akcję werbunkową do oddziałów powstańczych. Powstała wówczas tak zwana Legia Zagraniczna Francusko-Włoska, która przekroczyła kordon w okolicach Krzeszowa (pod dowództwem Francesco Nullo). Erazm Jerzmanowski wziął udział w wyprawie i w walce pod Krzykawką 5 maja 1963 roku, po rozbiciu Legionów Francusko-Włoskich, udało mu się przedostać na teren Galicji, gdzie został internowany przez władze austriackie i osadzony w twierdzy w Ołomuńcu.
Erazm Jerzmanowski brał udział w powstaniu styczniowym początkowo jako szeregowy żołnierz, ale musiał się wykazać podczas walk, skoro w piśmie z 15 sierpnia 1864 roku, wydanym
w Paryżu przez Komisarza Rządowego Polskiego Rządu Narodowego, poświadcza się o służbie Erazma Jerzmanowskiego w Armii Narodowej Polskiej w stopniu porucznika. Otrzymawszy nakaz opuszczenia monarchii Habsburgów Erazm udaje się w 1864 roku na emigrację początkowo do Szwajcarii, a następnie do Francji. W Paryżu uczył się w Szkole Narodowej Polskiej na Montparnassie. W 1866 roku, korzystając z zasług swojego przodka, wiernego towarzysza cesarza Napoleona Bonapartego, uzyskał pozwolenie na odbycie studiów w słynnej Szkole Inżynierii Wojskowej w Metz, w której pilnie oddawał się studiom z zakresu matematyki i chemii.
Reklama
Na skutek politycznych przepychanek, jakie miały miejsce wśród Polonii francuskiej, Jerzmanowski odsunął się całkowicie w cień i kolejne lata poświęcił sprawom nauki. Podczas wojny francusko-pruskiej w 1870 roku walczył, jako oficer francuski, dążąc do utworzenia Legionu Polskiego podczas tej wojny, za co otrzymał Krzyż Legii Honorowej. Odszedł jednak z wojska i podjął pracę, jako inżynier
w firmie Jessie de Motya, skąd został oddelegowany do Ameryki.
W Nowym Jorku Jerzmanowski, jako przedsiębiorca, zarabiając dużą fortunę, nie zapomniał
o powstańcach i Polsce. Prasa wielokrotnie donosiła o hojnych datkach, jakimi obdarzał m.in. Towarzystwo Wzajemnej Pomocy uczestników powstania 1863-1864 roku bądź też przekazywał na cele weteranów poprzez swego przyjaciela Adama Asnyka. Warto jednak podkreślić, że tą drogą pomagał również weteranom Powstania Listopadowego, wspierał budowę powstańczych pomników między innymi w Rzeszowie.
Był wielkim darczyńcą wspierającym działalność swego przyjaciela z powstania Adama Chmielewskiego – Brata Alberta. Wspierał jego jadłodajnię i przytulisko, w którym kąt i strawę znaleźli weterani powstańczych walk. Wśród nich najchętniej przebywał, kiedy już zamieszkał na stałe
w podkrakowskim Prokocimiu, a więc w Galicji, o której mówił, że jest: „tą częścią Polski, gdzie dotychczas nie jest poczytywanym za zbrodnię nazywać się Polakiem”.
Udział w powstaniu ukształtował w Jerzmanowskim życiową ideę, do której konsekwentnie dążył przez całe swoje życie i której pozostał wierny poprzez swój testament. W Nowym Jorku podczas obchodów 24 rocznicy powstania styczniowego w 1887 roku powiedział:„…W wieku lat młodocianych zaciskałem pięści, widząc sromotne z nami obchodzenie się wrogów. Stawszy się mężem, chwyciłem za oręż. I ja walczyłem w szeregach powstańców roku 1863 z modlitwą w sercu; „Wolność, daj nam Panie!” Gdym chwycił za kij pielgrzymi polskiego tułacza, jedna tylko myśl mną kierowała - zdobyć fortunę (…). Pragnąłem fortuny, bo czułem, że to jest potęga, której nam potrzeba, jeżeli istotnie przewodniczy nam zamiar odbudowania Polski…”
Ta wypowiedź znakomicie oddaje także ewolucję osoby Jerzmanowskiego w jego podejściu do sprawy Polski.