Rozpoczął się Wielki Post. Zapewne wielu z nas podjęło już pewne postanowienia na ten czas. Wydaje się, że dziś szczególnie potrzeba nam pokuty w czasach pełnych niepokoju i konfliktów. Jest to tym trudniejsze, że zewsząd jesteśmy wychowywani do konsumpcjonistycznego stylu życia i nie jest nam łatwo rezygnować z ogólnodostępnych dobrodziejstw czy przyjemności. Nie chodzi tu o rzeczy wielkie ale o czekoladkę, korzystanie z Internetu czy telewizji, o zakupowe szaleństwa. Często jest tak, że myśląc o poście, narzucamy sobie wyrzeczenia nie do udźwignięcia i szybko z nich rezygnujemy. Całe szczęście coraz więcej mówi się o tym, że w poszczeniu wcale nie chodzi o ilość, ale o... miłość!
Z intencją
Reklama
Czasami zdarza się, że wielkopostne postanowienia czy wyrzeczenia podejmujemy „bo tak trzeba”. Jak bardzo jednak inaczej będziemy przeżywać okres przygotowania do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, jeśli nadamy swoim postanowieniom konkretną intencję. W Ewangelii opowiadającej o wypędzeniu ducha niemego i głuchego z syna jednego z uczonych w Piśmie (por. Mk 9, 14-29), Pana Jezusa zasmucił fakt, że jego uczniowie nie potrafili sobie poradzić z tym przypadkiem. Gdy Jezus uwolnił chłopca z mocy złego ducha, wskazał, że niektóre duchy można wyrzucić tylko modlitwą i postem. Można więc podjąć trud poskramiania swoich namiętności i słabości w konkretnej intencji. Tym bardziej, że o poście, który jest naturalnym dopełnieniem modlitwy chrześcijańskiej Kościół mówił zawsze. Podejmowanie zaś wyrzeczeń skutkuje konkretnymi, dobrymi owocami. Syryjscy chrześcijanie uważają, że dzięki ogłoszonemu przez papieża Franciszka postowi w intencji Syrii 7 września ub. roku, nie doszło tam do konfliktu międzynarodowego. Polska Sekcja Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” zachęcała także do ofiarowania ścisłego postu w Środę Popielcową w intencji pokoju i ustania prześladowań w Afryce Środkowej i na całym świecie. Podobnie polscy biskupi poprosili Polaków o podjęcie postu połączonego z modlitwą w intencji pokoju na Ukrainie. Pozostaje nam modlić się o wiarę, że nasze drobne umartwienia przyniosą wiele dobrych owoców. A o tym, że tak dzieje się naprawdę świadczą fakty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Filiżanka kawy
Piotr Jaskiernia, krakowianin, który od kilkudziesięciu lat mieszka w USA, zaczął pościć w sytuacji, gdy życie jego nowonarodzonej córeczki było zagrożone. Wiktoria urodziła się w 24. tygodniu ciąży i lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. A jednak, gorąca modlitwa rodziców wydała wielkie owoce. Dziś Piotr ewangelizuje, będąc kierowcą ciężarówki. Nie ukrywa (choć wcale się tym nie chwali), że często pości o chlebie i wodzie zarówno w intencji zbawienia swoich bliskich, jak i innych, np. w intencji obrony życia dzieci nienarodzonych. O podejmowaniu pokuty słusznie pisze na stronach Wspólnoty „Marto”, której jest inicjatorem: „To musi być pewna droga, a każda droga zaczyna się od pierwszego kroku, dlatego każdy musi sam dokonać wyboru. Ten pierwszy krok może być całkiem malutki, ważne jednak by po nim następowały kolejne. Radykalizm dla każdego oznacza co innego. Dla jednego to czterdziestodniowy post o chlebie i wodzie, dla innego rezygnacja z porannej filiżanki kawy. Bóg widzi nasze serca i wie, że dla wielu ta filiżanka kawy oddana Mu w ofierze jest rzeczywiście wielką ofiarą, największą, na jaką go stać”.
W obronie życia
Reklama
Poszczą także obrońcy życia nie tylko ci z drugiej półkuli, których działania w tej materii doprowadziły już wielokrotnie do zamknięcia klinik aborcyjnych, ale i w Polsce. Post w obronie życia podejmuje wiele środowisk pro-life, nie tylko w okresie Wielkiego Postu, ale i w innym czasie. Każdy może także włączyć się w modlitwę w obronie nienarodzonych, np. poprzez wejście w wielkopostną akcję „40 Dni dla życia” pod patronatem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i ofiarować choć jedną z 960 godzin, które składają się na 40 dni modlitwy non stop w powyższych intencjach. Więcej informacji można znaleźć np. na stronach Wydziału Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Krakowskiej.
Pokusy
Post zazwyczaj nie udaje się bez modlitwy. Bardzo ważne jest proszenie Jezusa o pomoc w wytrwaniu w podjętym postanowieniu. Z odsieczą przychodzi nam wspomniana Ewangelia, w której ojciec opętanego prosi Jezusa: „Zaradź memu niedowiarstwu”. Podobnie i my możemy wołać: „Zaradź mojej słabości, mojej słabej woli, oddal ode mnie pokusy!” A że pokusy się pojawią, tego możemy być pewni.
Pewien ksiądz-egzorcysta opowiada, że gdy ma przeprowadzać egzorcyzm zawsze w tym dniu pości w intencji osoby, za którą będzie się modlił. Zawsze wtedy jestem bardzo głodny wyznaje z uśmiechem kapłan. Bywają dni, kiedy prawie nic nie jem, bo nadmiar obowiązków sprawia, że nie mam czasu na regularne posiłki i wtedy nawet nie pamiętam o jedzeniu. Zawsze jednak kiedy mam odprawiać egzorcyzm, pokusa zjedzenia czegokolwiek jest ogromna.
Na drodze wiary
Bycie chrześcijaninem zobowiązuje nas do podejmowania ofiary. Kroczenie drogą wiary powoduje, że w którymś momencie dochodzimy do tematu postu i każdy winien osobiście rozeznawać, ile oczekuje od niego Pan Jezus. A On przecież nie oczekuje więcej niż potrafimy udźwignąć. Ważne, że robimy to z miłości do Niego i do drugiego człowieka, pragnąc dobra dla niego. Intencje mogą być przeróżne.
Reklama
Jeden z rektorów Wyższego Seminarium Duchownego polecił modlitwę i post w intencji powołań. I rzeczywiście, modlitwa seminarzystów przyniosła bardzo obfite owoce w kolejnym roku do Seminarium zgłosiło się zaskakująco wielu kandydatów.
Pewien młody człowiek podjął czterdziestodniowy post o chlebie i wodzie w intencji nawrócenia swojego wujka. Inny postem i modlitwą wyprosił sobie żonę.
Dzieło Pokutne
Zainicjowana w krakowskich Łagiewnikach działalność Apostolatu Ratunku Konającym zakłada podejmowanie drobnych umartwień w poszczególne dni tygodnia przez 40 dni w intencji konających by wypraszać im Miłosierdzie Boże w godzinie śmierci. O Dziele Pokutnym w rozmowie z „Niedzielą” tak mówił jego inicjator, ks. Piotr Mikołaj Marks: „Uczestnik zgłasza się do tzw. „szóstki”. Wybiera swój Dzień Pokutny w dowolnym dniu tygodnia i podejmuje się w nim drobnego umartwienia lub postu i modlitwy. Gdy zgłosi się sześć osób poszczących po sobie od poniedziałku do soboty Koordynator powiadamia o starcie 40-dniowego Dzieła Pokutnego. Intencja wszystkich „szóstek” jest stała: wynagradzamy Najświętszemu Sercu Pana Jezusa za grzechy konających. Dzień Pokutny to dzień szczególnej więzi z Panem Jezusem w Jego Miłosierdziu, dlatego, jeśli to możliwe, zachęcamy też w tym dniu do udziału we Mszy św. i Komunii św. w duchu wynagrodzenia za grzechy wszystkich konających (więcej informacji na stronie: apostolatratunkukonajacym.pl).
W przyjaźni z Jezusem
Reklama
Ile ludzkiej biedy i ludzkich spraw, tyle intencji, które można wesprzeć modlitwą i postem. O potrzebie podejmowania pokuty mówi także Matka Boża we wszystkich objawieniach. W postach i umartwieniach warto pamiętać nie tylko o prośbach, ale o wspomnianym przez ks. Piotra wynagradzaniu. Kiedy podejmujemy taką „trudniejszą” modlitwę, chcąc przeprosić Pana Boga za przewinienia nasze i innych, zaczynamy Go traktować bardziej osobowo i bardziej osobiście. Dzięki wynagrodzeniu stajemy się przyjaciółmi, pozostającymi w żywej relacji. Można więc czas Wielkiego Postu wykorzystać na wiele sposobów.
Postna „szlifierka”
Nie każdy jest w stanie pościć o chlebie i wodzie, ale każdy, znając choć trochę swój styl życia i stan ducha, może określić, czy postem będzie dla niego rezygnacja z jedzenia w ogóle, czy np. zmniejszenie porcji obiadu o połowę. A może mamy jakieś inne przywiązania, które warto poddać postnej „szlifierce”? Ilu rodziców więcej czasu spędza dziś przed komputerem czy telewizorem niż na rozmowie z dziećmi? Czy mamy jakąś umiejętność, którą możemy się podzielić z innymi? A może jesteśmy w stanie dać komuś odrobinę swojego czasu?
Promieniując radością
Sł. Boży Jerzy Ciesielski, który bardzo dokładnie planował swój czas, tuż przed wyjazdem do Chartumu spotkał koleżankę z „Iuventus Christiana”, Marię Władyczankę, której opowiedział o tym „dawaniu swojego czasu” innym: Wiem już na pewno mówił J. Ciesielski „że gdy ktoś zwraca się do nas z jakąś swoją sprawą, nie można odprawiać go „z kwitkiem”. Miałem wczoraj wypełnioną ciasno każdą chwilę. Wiesz, jak to jest przed wyjazdem. Wychodziłem z Politechniki z pośpiechem, gdy w korytarzu zatrzymał mnie jeden z kolegów. W pierwszej chwili chciałem zaproponować mu spotkanie następnego dnia kiedykolwiek, byle nie w tym momencie. Coś mnie powstrzymało. I całe szczęście. Sprawa była naprawdę ważna, a gdybym odwlókł rozmowę, jestem pewny, że nigdy by już do niej nie doszło”. Maria Władyczanka zaś opowiada, że Jerzy, „mówiąc to, promieniał radością. Jak ktoś, komu nie tylko trafiła się okazja przyjścia drugiemu człowiekowi z pomocą, lecz kto równocześnie dokonał wielkiego odkrycia: zobaczył jego sprawę w nowej proporcji i w takiej perspektywie, że pozwoliło mu to niejako przeskoczyć własną naturę, własny „ulubiony” styl”.
O to chodzi!
Jak więc widzimy, do Boga zbliżają nas nie tylko rzeczy doniosłe, ale i te małe, z pozoru przypadkowe. Ważne, by nie tracić z oczu perspektywy wieczności i takie drobne sytuacje wykorzystywać. A podejmowane w Wielkim Poście wyrzeczenia niech zbliżają nas do Jezusa. Bo przecież o to chodzi!