Reklama

Drogi do świętości

Ten, który się naszukał

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdyby porównać popularność świętych z popularnością dzisiejszych gwiazd, św. Antoni z Padwy byłby bez wątpienia międzynarodowym celebrytą. W końcu w siłę jego wstawiennictwa wierzą nawet ci niespecjalnie wierzący. A że wokół znanych postaci zawsze krążą ploteczki, tu mam jedną całkiem smaczną.

Układy ze świętym

Nieżyjąca już pisarka Magdalena Samozwaniec twierdziła, że ma pewien układ z tym Świętym i podczas pobytu we Wrocławiu wstąpiła do kościoła pod jego wezwaniem. Tam znalazła figurę św. Antoniego, uznała, że „jest prawdziwy”, po czym głośno poprosiła, by nadal pilnował jej rzeczy, które ona strasznie gubi. A do prośby dorzuciła stówkę (przy figurkach św. Antoniego przeważnie znajdują się skarbonki na ofiarę dla biednych).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tak właśnie zapisał się św. Antoni w pamięci zbiorowej – jako ten, który pomaga w szukaniu: najczęściej kluczy, a podobno też i męża. W wersji bardziej pobożnej (ale chyba mniej znanej) zaleca się wzywanie go, gdy zagubiła się gdzieś nasza wiara albo sens życia, czy coś równie ważnego. Skąd wzięło się to łączenie go ze zgubami – nie mam pojęcia. Pewną wskazówką może być fakt, że sam się w życiu trochę naszukał (i to wcale nie posianej gdzieś sakiewki).

Zdumienie

Naprawdę miał na imię Ferdynand i urodził się w Lizbonie w roku 1195. To nie będzie kolejna historia o buncie młodego człowieka, który po licznych perturbacjach znajduje wreszcie drogę do Boga. Ferdynand wcześnie wiedział, czego chce i dlatego, mając trochę ponad 15 lat, wstąpił do Zakonu Kanoników Regularnych św. Augustyna. Był zdolny i miał niezwykłą pamięć, więc był dla zakonu cennym nabytkiem i mógłby spokojnie robić karierę, gdyby nie pewne wydarzenie. Pogrzeb pięciu franciszkanów, którzy poszli do Maroka głosić słowo Boże muzułmanom. Niektóre źródła podają, że Ferdynand spotkał ich, gdy dopiero zmierzali do Afryki i zdumiał się po pierwsze – ich odwagą, po drugie – ich całkowitym zaufaniem Bogu (szli tam bez grosza przy duszy). Kiedy więc grzebano ciała męczenników, postanowił zerwać ze swoim spokojnym i ustawionym życiem – zdecydował, że zostanie franciszkaninem i pociągnie ich dzieło.

Reklama

Cuda za życia i po śmierci

Już jako Antoni miał bardzo konkretny plan – uda się do Maroka i zastąpi zamordowanych misjonarzy. Nawet ruszył w podróż, ale ciężka choroba zmusiła go do powrotu. Po wyzdrowieniu spotkał św. Franciszka i wbrew swym najśmielszym oczekiwaniom został głównym kaznodzieją zakonu. Tak więc ostatecznie udało mu się zostać misjonarzem, ale nie w Afryce, lecz w Europie. Szedł i głosił. Udawał się do miast i wiosek, przemawiał do ludzi prostych i wykształconych. Szukał (właśnie: szukał!) tych, którzy się pogubili i odeszli od Boga. Wszędzie wzywał do przemiany i nawrócenia, a że „miał gadane”, szły za nim tłumy (często musiał przemawiać na placach, bo w kościołach było za ciasno). Słuchał go sam papież. Jakby tego było mało, gdzie się nie pojawił, tam działy się cuda – cała masa uzdrowień. Do tego jeszcze Antoni umiał czytać w sumieniach i miał dar bilokacji. Czy trzeba więcej dowodów na to, od Kogo pochodziła ta moc?

Spalił się bardzo szybko, skrajnie wyczerpany umarł, mając zaledwie 36 lat. Zmarł w Padwie, gdzie spędził ostatni rok życia. Tu też go pochowano, a przy grobie działy się takie cuda, że w ciągu niecałego roku ogłoszono go świętym – papieska komisja uznała wtedy 19 uzdrowień i 2 wskrzeszenia! Nie mówiąc już o tym, ile dusz odnalazł za życia i przyprowadził do Boga.

Nie tylko anegdoty

Wracając jeszcze do ciekawostek (w końcu znana postać), to opowiadano, że objawił mu się mały Jezus i powiedział, że bardzo go kocha – dlatego Antoni przedstawiany jest z Dzieciątkiem na ręku. A kiedy 30 lat po śmierci otworzono jego trumnę, okazało się, że choć ciało się rozłożyło, to język i struny głosowe (czyli najważniejsze narzędzia jego pracy) ocalały. I nic dziwnego, skoro dzięki skutecznym kazaniom nazywano go „młotem na heretyków”. Dodam jeszcze, że w 1981 r. przeprowadzono badania jego szczątków i wyszło na to, że miał 190 cm wzrostu, ciemnobrązowe włosy i pociągłą twarz – i na tym poprzestanę. Spragnieni ciekawostek reszty poszukają sami.

2014-06-03 14:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

10. dziecko

Wchodzę z siedmioletnią dziewczynką do budynku straży pożarnej (mała chce pooglądać wozy z bliska). Miły, młody pan strażak oprowadza nas po sali, pokazuje wszystkie szczegóły. Dogadujemy się, że chodziliśmy do tej samej podstawówki. On pyta: „Który rocznik?”. Odpowiadam: „1994”. W tym momencie następuje konsternacja. Spojrzenie na małą, na mnie. Potem znów na małą. Uwielbiam, gdy ludzie biorą mnie za matkę mojego młodszego rodzeństwa. Domyślam się, co się teraz dzieje w głowie strażaka, po czym wyjaśniam z uśmiechem: „To moja siostra”. Słyszę westchnienie zrozumienia i ulgi…

CZYTAJ DALEJ

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Francuskie rekolekcje w drodze

2024-05-05 15:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum prywatne

Już kolejny raz parafia Najświętszego Serca Jezusowego w Tomaszowie Mazowieckim oraz parafia św. Mikołaja w Wolborzu połączyły swoje siły, organizując niezapomniane rekolekcje w drodze, czyli pielgrzymkę, której tym razem celem była Francja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję