„A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę”
(Flp 4, 19)
Jakże różne jest podejście ludzi do spraw materialnych, do posiadania, do ubóstwa… Na tej ziemi nie uciekniemy od konieczności używania rzeczy potrzebnych do zwykłego, codziennego życia. Problemem jest natomiast umiejętność przypisania przedmiotom określonej wartości: co jest niezbędne, co pożyteczne, czego mieć nie musimy, a co jest wręcz szkodliwe. W ślad za tym idą kolejne pytania: co jest moje, co wspólne, czym powinienem podzielić się z bliźnimi? Błąd w tej ocenie skutkuje wielkim nieporządkiem również w sferze duchowej.
Opisywana przez Izajasza uczta czasów ostatecznych, przygotowana na górze Syjon „dla wszystkich ludów”, uświadamia nam powszechność zbawienia i niezmierzoną hojność Boga. Bardzo sugestywny jest też obraz „zdarcia zasłony zapuszczonej na twarzy wszystkich ludów”, która za chwilę jest nazwana „całunem”. Uczta eschatologiczna pozwala wezwanym spojrzeć na Boga twarzą w twarz. Oznacza ona równocześnie definitywne pokonanie śmierci fizycznej, a nade wszystko śmierci duchowej, czyli grzechu. Najlepsze pokarmy, którymi Pan zastawił stół, są niczym innym, jak niewyczerpanym darem Jego miłości i zbawienia. Jezusowa przypowieść o zaproszonych na ucztę wprowadza dodatkowe informacje: chodzi tu o wesele „syna królewskiego” i o gardzących zaproszeniem, których miejsce zajmą pozornie przypadkowi przechodnie. Synem Króla jest Chrystus, odrzucającym wezwanie jest naród wybrany, a sprowadzonymi z „rozstajnych dróg” są poganie obdarowani łaską wiary. Ten prosty schemat mąci informacja o człowieku, który wprawdzie przyszedł, ale nie założył stroju weselnego i dlatego ma być wyrzucony z sali biesiadnej. Strojem, którego oczekuje Król, jest niewątpliwie łaska uświęcająca. Bez niej niemożliwe jest godne skosztowanie uczty Baranka, a tym bardziej uczestniczenie w wiecznej uczcie w niebie. Św. Paweł dopełnia nasze rozważanie osobistą uwagą: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować”. Zewnętrzna sytość czy cielesny głód nie stanowią dla niego przeszkody w obcowaniu z Bogiem. Czuje się nasycony łaską Pana i mocny siłą Wszechmocnego. Własne doświadczenie staje się dla niego okazją do pouczenia wiernych: „A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę”.
By w duchu prawdy ocenić otaczające nas dobra materialne i właściwie z nich korzystać, trzeba najpierw dostrzec wartość Eucharystii i uświadomić sobie korzyści, jakie z niej płyną dla naszej doczesności i wiecznego życia. W jej świetle naturalne będzie również zabieganie o to, by nikogo nie zabrakło przy stole Pańskim!
Pomóż w rozwoju naszego portalu