Reklama

Wiadomości

GPS na życie

Robić rzeczy najważniejsze

Żyją w 23 krajach świata na 5 kontynentach, zrzeszeni w kilkuosobowe wspólnoty. Swoje życie dzielą z najuboższymi i samotnymi. Są młodzi, aktywni i świat stoi przed nimi otworem, a jednak poświęcają kilkanaście miesięcy, aby dzielić się swoją obecnością z dziećmi ulicy i ich rodzinami, często na odległym krańcu kuli ziemskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mowa o wolontariuszach Domów Serca, katolickiej organizacji misyjnej założonej we Francji w 1990 r. Misja Domów jest trudna, zwłaszcza dla osób, które o takiej działalności myślą zadaniowo: zbudować szkołę, założyć przytułek, wyremontować szpital... Celem istnienia tej konkretnej organizacji nie jest bowiem żadna ściśle określona działalność charytatywna czy edukacyjna. Młodzi wolontariusze mają tworzyć dom otwarty dla każdego, budować relacje z najbardziej potrzebującymi mieszkańcami sąsiedztwa - zwłaszcza dziećmi - i być mostem między nimi a lokalnymi organizacjami zajmującymi się pomocą. Jednocześnie zobowiązują się na czas misji żyć ewangelicznymi radami czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, opierając swoje posługiwanie na indywidualnej i wspólnotowej modlitwie. Co sprawia, że są gotowi do podjęcia tak odważnej i wymagającej decyzji?

Przeczytałam kiedyś

w książce Szymona Hołowni zdanie: „Czy robisz w życiu rzeczy ważne, czy najważniejsze?” - mówi Sabina, 24-letnia absolwentka weterynarii z Warszawy. Mocno poczułam wtedy, że chcę robić coś więcej, coś „na maxa”, na sto procent dla Boga, który tak namacalnie działa w moim życiu. I dokładnie czymś takim będzie wyjazd na misje. Sabina przygotowuje się obecnie do wyjazdu na Filipiny. Zapytana o to, na czym będzie polegała jej służba, odpowiada: Na przyjaźni z najuboższymi mieszkańcami slumsów w Navotas, dzielnicy Manili. Konkretniej, na codziennym przyjmowaniu dzieci ulicy do naszego domu, organizowaniu im czasu. Poza tym na odwiedzaniu zaprzyjaźnionych rodzin w innych częściach slumsów, również więźniów w Navotas i Muntilupa. Zwykłej obecności, pomocy im w taki sposób, jakiego akurat potrzebują.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

24-letnia Zosia z Krakowa przeżywała swoją misję w Chile. Mówi, że najcięższym momentem w podjęciu decyzji było przełamanie oporów i niezrozumienia, okazywanych przez rodzinę i osoby najbliższe. W przypadku Domów Serca bardzo trudno jest nie tylko wytłumaczyć motywy, ale również przedstawić istotę dzieła, jakim jest obecność u stóp samotnych i cierpiących, niczym Matka stojąca pod krzyżem Syna - dodaje. Ale mimo to wie, że warto pomagać. Choć posługa misjonarza rzadko wiąże się z oglądaniem natychmiastowych owoców, zdarzają się sytuacje, które utwierdzają w przekonaniu, że to, co się robi, jest potrzebne i wartościowe. Zosia tak opowiada o swojej przyjaźni z jedną z mieszkanek ubogiej chilijskiej dzielnicy: Choć od mojego powrotu z Chile upłynęło już prawie 9 miesięcy, wciąż dobrze pamiętam ostatnią rozmowę z señorą Aną. Kiedy żegnała się ze mną, a ja w swoich ramionach trzymałam jej kilkutygodniową wnuczkę, Ana powiedziała, że bez naszej przyjaźni pewnie jej córka nie zdecydowałaby się na urodzenie tego dziecka i nie byłaby na tyle silna, aby oprzeć się nałogowi narkotykowemu. Pamiętam, że to świadectwo bardzo mnie zaskoczyło. Wszak Ximena była osobą, z którą moja przyjaźń zaczynała się bardzo nieśmiało. Nigdy wiele nie rozmawiałyśmy. Większość naszych wizyt upływała na zabawie z jej dwiema córeczkami.

Reklama

Dla wielu z nas misje oznaczają

wyjazd w odległe zakątki świata, do Afryki czy Ameryki Południowej. Jednak bieda, samotność i bezradność dotykają także wielu mieszkańców Starego Kontynentu. Domy Serca odnaleźć więc można w tętniących życiem europejskich miastach, takich jak: Berlin, Paryż, Ateny, Lwów czy Warszawa. Dom w Warszawie służy obecnie jako miejsce formacji i posługi wolontariuszy z całego świata (m.in. Ukrainy, Argentyny, Francji). Mieszka w nim m.in. Angie z Argentyny, która jest osobą świecką, konsekrowaną w Domach Serca. Czy ty masz przyjaciół? - pyta mnie, kiedy próbuję się dowiedzieć, dlaczego zdecydowała się zostać misjonarką. Wszyscy potrzebujemy kogoś bliskiego. Za każdym razem, gdy jestem w szpitalu na apostolacie, rozumiem na nowo, że najważniejsze w życiu każdego człowieka jest to, aby nie być samemu. Czasami ludzie w szpitalu nic nie mówią, nie rozmawiają ze mną, tylko trzymają moją rękę i to wszystko. Często pozornie nie widać po nich żadnej reakcji, ale kiedy obserwuję, jak zmienia się ich twarz, wiem, że warto robić to, co robię.

Misji nie sposób pełnić w pojedynkę

Dlatego poza świeckimi wolontariuszami do wspólnoty Domów Serca należą także osoby żyjące tym charyzmatem w codziennym życiu (studenci, osoby pracujące), świeckie osoby konsekrowane, kapłani oraz siostry zakonne ze Zgromadzenia Służebnic Obecności Bożej. Ale młodzi misjonarze potrzebują wsparcia nas wszystkich, całego Kościoła - czy to w formie materialnej, czy też przez regularną modlitwę. Możliwe jest wspieranie konkretnego wolontariusza i duchowy udział w jego misji przez otrzymywanie specjalnej relacji w postaci listów o przebiegu posługi.

Więcej informacji na: pl.heartshome.org lub www.filipinysabiny.pl.

2014-11-25 14:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łączy pokolenia

Niedziela Ogólnopolska 27/2019, str. 54-57

[ TEMATY ]

Niedziela Młodych

Ks. Paweł Kłys

W Moszczenicy nie zabrakło także harcerzy

W Moszczenicy nie zabrakło
także harcerzy

Czy harcerzem można być całe życie? Okazuje się, że tak. Nasza bohaterka była w dzieciństwie zuchem, później harcerzem.
W życiu przepełnionym pasją, pracą zawodową, obowiązkami rodzinnym harcerstwo dało o sobie znać po latach. Dziś w ramach swojego urlopu odnajduje radość i sens w służbie młodszej braci harcerskiej

Praca podczas wakacji? Czy to może być fajne? Nie tylko fajne, ale także z dużą dawką przygody i radości.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję