Wolno katolickiemu biskupowi skierować do prezydenta państwa, który nie odżegnuje się od korzeni swojej wiary, słowa przypomnienia: „Jest Pan katolikiem od chwili chrztu, a zwolennikiem określonej partii od pewnego czasu. Partie i rządy przemijają, a słowo Boga trwa na wieki!” (z listu bp. Ignacego Deca do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego ws. niepodpisywania Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej). Czyż z wiarą człowieka nie powinno być jak ze światłem, którego przecież „nie stawia się pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (por. Mt 5, 15)? Świecznik w tym domu, którym jest Polska, nie byle jaki, bo prezydencki...
Mogłoby to biskupie budzenie sumienia być mniej trafne albo zupełnie nietrafione, gdyby główny lokator Pałacu Prezydenckiego był innego wyznania lub wiary albo gdyby wiary w Pana Boga się wyzbył lub był ateistą od urodzenia. Taka sytuacja w dziejach III RP miała już miejsce. Jednak w przypadku prezydenta Komorowskiego raczej nie słychać, by uczynił takie odstępstwo.
Chyba że wiarę schowa pod korcem prywatności, a na świeczniku błyszczeć będą neutralność światopoglądowa i poprawność polityczna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu