Co takiego stało się w Irlandii, która do niedawna znana była z wierności Kościołowi katolickiemu i sprzeciwu wobec sekularyzmu, że tamtejsze społeczeństwo jako pierwsze na świecie w ogólnokrajowym referendum opowiedziało się za tzw. małżeństwami homoseksualistów? Przypomnijmy, że 62 proc. uczestników referendum zagłosowało za wprowadzeniem tzw. małżeństw osób tej samej płci. Zdaniem komentatora brytyjskiego konserwatywnego „The Daily Telegraph”, złożyło się na to kilka przyczyn. Na wynik referendum wpłynęło po pierwsze finansowanie kampanii faworyzującej związki jednopłciowe z funduszy zagranicznych. Po drugie – Irlandczykom wmówiono, że sprzeciw pogorszy ich sytuację ekonomiczną. Po trzecie – niemal wszystkie partie polityczne namawiały do skreślenia opcji „tak” na karcie referendalnej i po czwarte – zwolennicy związków jednopłciowych mieli wielką, niemal trzykrotną, jak obliczono, przewagę w mediach.
Brytyjski dziennik zauważył też, że w kampanii zupełnie nie mówiono o rodzicielstwie, które do tej pory nierozerwalnie związane było z małżeństwem. To ono stanowiło jego cel. Zdaniem brytyjskiego komentatora, dziś jest już inaczej. Taki pogląd nie dominuje w społeczeństwie. We współczesnym ujęciu małżeństwa nie jest ono związane z rodzicielstwem, a jego istotę we współczesnej świadomości stanowi tylko relacja dwóch osób. W tym sensie nie było to więc referendum dotyczące prawa do małżeństwa, ale referendum, które miało odpowiedzieć „tak” lub „nie” społecznej rewolucji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu