Już ponad 5 lat trwa gehenna Asi Bibi, pakistańskiej katoliczki, która siedzi w więzieniu pod fałszywym zarzutem obrazy islamu. W Pakistanie na mocy drakońskiego prawa grozi to karą śmierci. Na 45-letnią dziś kobietę wydano już wyrok śmierci, na szczęście jednak Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Razem z Asią, także na śmierć, choć nie przez sąd, została skazana jej rodzina – mąż i 5 dzieci – 2 chłopców i 3 dziewczynki, z których jedna jest niepełnosprawna. Włoskiemu dziennikowi „L’Avvenire” udało się dotrzeć do męża bohaterskiej Pakistanki – Ashiq’a Masiha. Dziennikarz rozmawiał z nim telefonicznie. Mężczyzna opowiedział przejmującą historię ostatnich 5 lat życia. Z wioski Ittanwali, gdzie mieszkali, musiał uciekać z rodziną zaraz po tym, jak prokurator postawił zarzuty jego żonie. Muzułmanie nie daliby mu – jako mężowi obrazoburczyni – żyć. Owszem, mógł wyprzeć się żony, ale nawet o tym nie pomyślał. Osiedlił się w większym mieście – w Lahore, myśląc, że tam znajdzie anonimowość, co, niestety, się nie udało. Islamiści po ostatniej decyzji Sądu Najwyższego rozwścieczyli się jeszcze bardziej. Przekazują sobie zdjęcie Masiha i jego dzieci i szukają. Z obawy o życie mężczyzna przestał pracować. Synowie ukrywają się w nieznanym miejscu, a on sam z córkami został przyjęty przez jedną z zachodnich fundacji, prowadzącą w Lahore szkoły. Za mieszkanie mają teraz jedną z nieużywanych szkolnych sal. Miejsce jest utajnione. Cała rodzina czeka na ostateczne rozstrzygnięcie sądu. Adwokat Asi Bibi, którego rodzina też musiała uciekać z Pakistanu w obawie przed islamistami, jest pełen nadziei. Wierzy, że wszystko skończy się dobrze, a prawda ostatecznie zwycięży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu