Reklama

Wiadomości

Ludzie z pasją

Pasje odkryte i pomnożone

Ja po prostu mam bardzo dobrego Anioła Stróża – powtarza, gdy pytają go, jak udaje mu się przeżyć wszystkie opisywane przygody. Sam mówi, że ma dług zaciągnięty u Szefa na Górze, który spłaca pokazami zdjęć, fotoreportażami, artykułami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA KONIK-KORN: – Jest Pan dziennikarzem, pisarzem. Na początek jednak – jakie książki lubi Pan czytać najbardziej?

STEFAN CZERNIECKI: – Najbardziej sobie cenię reportaże. Jest w nich dużo prawdy ukazanej oczami ludzi, którzy coś zobaczyli, czegoś doświadczyli.
A poza tym?... Poza tym bardzo lubię baśnie, w których występuje motyw walki dobra ze złem, np. „Lew, czarownica i stara szafa” C.S. Lewisa. Te opowiadania mają w sobie piękne wartości, które można odnieść do życia.

– Niedawno wydał Pan trzecią książkę. Woli Pan opowiadać o swoich podróżach czy raczej o nich pisać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Chyba łatwiej mi opowiadać. Ja w ogóle bardzo lubię gadać. W ciągu roku mam kilkanaście spotkań z dziećmi i młodzieżą. Trudno autorowi książki na ograniczonej powierzchni przekazać, jakie emocje przeżywa, a dużo lepiej i łatwiej to robić, opowiadając. Język pisany nie posiada takich cech jak słowo mówione. Bardzo sobie cenię spotkania osobiste. To jest też chyba łatwiejsze. Większy jest margines błędu, mogę się pomylić i zaraz to poprawić. Książka na to nie pozwala.

– Jak powstała Pana pierwsza książka „Dalej od Buenos”?

Reklama

– Swoją genezę ma w mailach, które pisałem do znajomych, będąc w Patagonii. To były takie elaboraty na kilka stron (śmiech). Jeden z moich przyjaciół powiedział mi wtedy – zbieraj te maile, nie kasuj ich. Napiszesz z nich książkę, jak wrócisz. I tak się zaczęło. Tak powstało „Dalej od Buenos”, potem była „Cisza” i najnowsza książka „Czekając na Duida”. Dziś tej pierwszej trochę się wstydzę, napisałbym ją już w inny sposób, podobnie jak rzeźbiarz po wyrzeźbieniu figury widzi, gdzie mógł inaczej pociągnąć dłutem. Ale ta pierwsza figura czy pierwsza książka pozostaje bliska sercu właśnie dlatego, że jest pierwsza. Widzę w niej błędy, wiem, że za mało jest w niej dialogów, za bardzo przypomina przewodnik. Ale w kolejnych książkach jest już więcej dynamiki.

– Odnalazł Pan w życiu pasję. Czy jest na to jakaś sprawdzona recepta?

– Jestem człowiekiem wierzącym. Wierzę, że każda pasja jest darem od Pana Boga, który daje je nam już wtedy, kiedy jesteśmy w łonie matki. Każdy człowiek ma taki dar, a nawet wiele darów. Można je zakopać, a można odkrywać i pomnażać. To nieraz trwa latami. Większość z nas odkrywa tylko kilka z tych darów, bo jesteśmy ograniczeni, jesteśmy tylko ludźmi. Jak odkrywać pasję? Nie wiem, każdy ma chyba swój indywidualny sposób. U mnie to wynika w dużej mierze z zaufania i modlitwy, ale też bardzo pragmatycznie – z poszukiwania. Podejmowałem się w życiu różnych zajęć – uprawiałem sport, pisałem poezję, krótkie formy reporterskie, ale w tym wszystkim słuchałem serca. Gdy miałem ochotę wejść dalej – szedłem. I w ten sposób, bardzo powoli, odkrywałem pasje, będąc jednocześnie w ciągłym kontakcie z Panem Bogiem.

– Wojciech Cejrowski, Marek Kamiński, Stefan Czerniecki – wszyscy macie doświadczenie Pana Boga, którego działania doświadczacie w czasie Waszych dalekich podróży. Można więc pomyśleć, że łatwiej spotkać Pana Boga na wyprawie w dzikie kraje niż w codziennej, szarej rzeczywistości...

Reklama

– To temat dość trudny. Gdy człowiek siedzi w dżungli na łodzi przez pięć dni, a wokół kompletnie nic się nie dzieje, to entuzjazm się kończy, a zaczyna nuda. Trzeba spróbować znaleźć sobie jakieś zajęcie. Ja zazwyczaj brałem ze sobą książkę do poczytania. Ale nie da się czytać przez cały czas. Można spać, ale jest niewygodnie. Podróżując doświadczamy skrajnego stresu i zmęczenia. I wtedy właśnie zaczyna się spotkanie ze sobą, które musi zakończyć się spotkaniem z Panem Bogiem. Od jakiegoś czasu zabieram ze sobą na wyjazdy Biblię, taką starą i zniszczoną, i czytam. To bardzo wzruszający moment, którego doświadczyłem, będąc daleko od cywilizacji, w dżungli. Jestem jednak przekonany, że podobne doświadczenia mogą mieć ludzie, którzy żyją kompletnie inaczej, np. mieszkają całe życie na wsi, ciężko pracują. I oni doświadczają dotyku Pana Boga, może nawet bardziej niż podróżnicy. W mieście jest o wiele więcej rozproszeń, a kościół, choć jest na wyciągnięcie ręki, pozostawiamy gdzieś na boku.

– Dla osób wierzących relacja z Panem Bogiem to nie tylko modlitwa, ale i sakramenty. Jak Pan sobie z tym radzi?

– Pan Bóg w czasie wyprawy to jedna z moich najgłębszych tęsknot, obok tęsknoty za rodziną i przyjaciółmi. To także tęsknota za Komunią św. W trakcie wypraw wygląda to tak, że w zupełnym buszu przebywa się tydzień lub dwa i wraca się do miejsc bardziej cywilizowanych, gdzie można wyprać ubrania, a często także iść do kościoła. Ten brak kontaktu nie trwa nigdy więcej niż trzy tygodnie. Kiedyś, gdy byłem w Argentynie, chciałem skorzystać ze spowiedzi. To było nawet zabawne – wypisałem sobie grzechy po hiszpańsku na kartce i uprzedziłem kobietę, która była przede mną w kolejce, aby powiedziała księdzu, że ja nie znam języka i chcę się wyspowiadać. Udało się. Ksiądz był bardzo skupiony i wyrozumiały, bardzo się starał. Ale rzeczywiście, brak dostępu do sakramentów, kiedy nie mam możliwości przyjęcia Komunii św., to jeden ze smutniejszych elementów wypraw. W Polsce mam to na każde zawołanie, a nie korzystam z tego tak często, jak bym mógł.

– Czy zdarzyły się Panu jakieś niebezpieczne przygody?

Reklama

– Kilkanaście razy doświadczyłem rzeczywiście niebezpiecznych sytuacji. Raz wjechałem do tunelu rowerem bez światła. Innym razem w ekwadorskiej selwie goniłem węża, aby zrobić mu zdjęcie, trochę go przy tym prowokowałem, nieświadomy, że był to jeden z najbardziej jadowitych węży na świecie – wąż koralowy. W Wenezueli byliśmy wraz kolegą przeszukiwani przez tamtejszych żołnierzy, którzy sprawdzali nas pod wycelowanym w nas karabinem, czy nie przemycamy narkotyków. Czułem przerażającą bezradność. Naprawdę nie wiedziałem, jak to się skończy. Takich sytuacji było sporo. To zabrzmi może pysznie, ale mam wrażenie, że posiadam bardzo dobrego Anioła Stróża, który trzyma mnie za rękę, gdy drugą ręką macham nad przepaścią. Pewnie bez niego bym już nieraz poleciał w dół.

– Czy podróżowanie zajmuje Panu wiele czasu?

– Są różne lata. Zazwyczaj przez 3-4 miesiące w roku przebywam poza domem. Oprócz wyjazdów na wyprawy, trwające ponad miesiąc, jeżdżę również jako pilot i przewodnik. Resztę roku spędzam w kraju, gdzie przygotowuję reportaże i programy dla telewizji, spotykam się z młodzieżą i mogę dzielić się wszystkim tym, co przeżyłem i poznałem podczas moich podróży.

– A co Pan lubi poza podróżowaniem?

– Bardzo lubię spotkania z ludźmi, biesiady, pogawędki przy stole. Smaczny posiłek zazwyczaj wzmaga apetyt na dobrą rozmowę (uśmiech). Lubię, gdy w takich rozmowach nie ma pozorów i podziałów, i gdy w takim spotkaniu jest radość. Wierzę, że w tym także jest obecny Pan Bóg i że w ten sposób po cichu dotykamy nieba. Ale zdaję sobie sprawę, że w niebie będzie jeszcze fajniej!

* * *

Stefan Czerniecki
podróżnik, dziennikarz, autor książek, prowadzi podróżniczy program „Za siódmą górą”, emitowany co tydzień w TV Republika. Eksplorator dziewiczych rejonów świata – przede wszystkim ukochanej przez niego Ameryki Południowej. Przewędrował m.in.: Argentynę, Chile, Boliwię, południową Brazylię, Peru i Ekwador, Wenezuelę, Meksyk, Belize, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kambodżę, Laos, Wietnam, Tajlandię, Indie, Iran, Nepal, Filipiny. Więcej informacji na: www.czerniecki.net .

2015-12-09 08:38

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Ryś: Wiara rodzi się z tego, co się słyszy

[ TEMATY ]

wiara

Ks. Paweł Kłys

Abp Grzegorz Ryś

Abp Grzegorz Ryś

Akademia Nowej Ewangelizacji Alfa i Omega rozpoczęła swa działalność przy sanktuarium św. Antoniego z Padwy w Tomaszowie Mazowieckim. Gościem inauguracyjnego spotkania był abp Grzegorz Ryś. - Nie wyobrażam sobie, aby było możliwe budowanie osobistej wiary obok Słowa Bożego. Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. A tym, co się słyszy jest Słowo Boga - mówił metropolita łódzki.

Abp Ryś zauważył, że istnieją dwa powody, dla których Biblia jest nieodzownym elementem człowieka, który chce przepowiadać i ewangelizować. – Nie wyobrażam sobie, aby było możliwe budowanie osobistej wiary obok Słowa Bożego. Przecież wiara rodzi się z tego, co się słyszy. A tym, co się słyszy jest Słowo Boga. Nie ma więc ewangelizacji, gdy nie ma osobistej wiary, osobistego spotkania z Bogiem w Słowie Bożym – podkreślił abp Ryś.
CZYTAJ DALEJ

Co z postem w piątek w oktawie Bożego Narodzenia?

2024-12-26 14:06

[ TEMATY ]

wstrzemięźliwość

oktawa

Karol Porwich/Niedziela

W piątek w oktawie Narodzenia Pańskiego obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, chyba że została udzielona dyspensa. Informacje na ten temat można znaleźć na stronach diecezjalnych.

Oktawa Narodzenia Pańskiego nie znosi piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. „Piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje tylko w piątki, w które wypada uroczystość (por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1251). Zgodnie z „Tabelą pierwszeństwa dni liturgicznych”, zawartą w „Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza” w Mszale Rzymskim (str. [84]), w roku liturgicznym występują dwie oktawy, które mają różną rangę: oktawa Wielkanocy w randze uroczystości (grupa I) oraz oktawa Narodzenia Pańskiego w randze święta (grupa II). Tak więc w piątek w oktawie Narodzenia Pańskiego obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, chyba że została udzielona dyspensa zgodnie z przepisami prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Całe swoje życie służył ludziom

2024-12-28 21:02

Biuro Prasowe AK

– Pasuje ks. Adam do przypowieści o talentach w całości i zostawia nam zachętę, że warto wykorzystać każde uzdolnienie i możliwości dla mnożenia dobra dla pożytku braci i sióstr w Kościele i to w każdych warunkach – mówił ks. Józef Morawa w czasie uroczystości pogrzebowych ks. prof. Adama Kubisia w Mogilanach.

Gromadzimy się by pożegnać, a przede wszystkim Panu Bogu podziękować za życie i dokonania śp. ks. inf. Adama Kubisia – wieloletniego profesora najpierw Papieskiego Wydziału Teologicznego w Krakowie, a później Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Dziękujemy Panu Bogu zwłaszcza za jego, pełną prawości, posługę myślenia, posługę budowaną na trwałych fundamentach wiary, nadziei i miłości – mówił abp Marek Jędraszewski na początku Mszy św. pogrzebowej byłego rektora PAT. Metropolita krakowski przewodniczył liturgii w parafii św. Bartłomieja w Mogilanach drugiego dnia uroczystości pogrzebowych śp. inf. Kubisia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję