Jeden z penitentów powiedział kiedyś swojemu spowiednikowi: Gdyby ksiądz w swoim życiu nie zrobił nic innego, tylko mnie wyspowiadał i udzielił rozgrzeszenia, to już uważam, że życie księdza byłoby spełnione. Wiem, że wtedy zarówno penitent, jak i spowiednik rozpłakali się. Ksiądz ze wzruszenia, że mógł pomóc biednemu grzesznikowi, a spowiadający – bo wiedział, że dokonała się wielka sprawa: przez posługę kapłana Bóg okazał mu swoje miłosierdzie.
Jesteśmy dzisiaj po ogłoszeniu przez papieża Franciszka Roku Świętego Miłosierdzia i nie możemy nie przypomnieć sprawy, która nazywa się pojednaniem. Chodzi o spowiedź świętą. Bo Rok Święty Miłosierdzia można widzieć w wymiarach socjologicznych, traktować go jako okazywanie życzliwości i pomocy – zwłaszcza ludziom biednym, bezdomnym, bezrobotnym, dzieciom, do czego nawołuje Ojciec Święty, sam bliski tym, którzy cierpią niedostatek. Jednocześnie trzeba zauważyć geniusz Roku Świętego Miłosierdzia, którym jest miłosierny Bóg Ojciec, odpuszczający nam grzechy. Każdy człowiek jest grzeszny, każdy ma swoje winy i słabości. Boża Opatrzność poprzez papieża Franciszka po raz kolejny przekonuje nas o wielkiej Bożej miłości do każdego z nas, która nie ustaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
To ważny temat, nie tylko dla nas, Polaków, ale również dla mieszkańców Europy Zachodniej. Zauważmy, że tam niemal wszyscy obecni w kościele podczas Eucharystii idą do Komunii św., mimo że konfesjonały zostały praktycznie z kościołów wyniesione. Po prostu znikło poczucie grzechu. A jeżeli tego brak, to nie ma także żalu za grzechy i inne warunki sakramentu pokuty nie zostają spełnione. Musimy więc rzetelnie podejść do tego wszystkiego, co wiąże się z sakramentem pojednania. Poprzez ten sakrament działa sam Chrystus, zaangażowany i zaproszony do dzieła miłosierdzia. To On rozgrzesza i udziela łaski odpuszczenia grzechu.
We wspomnianym na wstępie przykładzie widzimy, że przy kratkach konfesjonału była wyrażona głęboka wiara w to, że w pojednaniu osobiście uczestniczy Jezus Chrystus – miłosierny Zbawiciel. I właśnie ze strony penitenta musi nastąpić szczery ogląd swojego sumienia, a spowiednik w imieniu Chrystusa dokonuje aktu rozgrzeszenia. Mamy wiele problemów związanych z naszym życiem, ale naczelnym jest chyba problem sumienia. Na straży jego prawości stoi spowiednik, który czuje się odpowiedzialny za przestrzeganie Dekalogu przez wiernych. Całe nauczanie i działalność Jezusa Chrystusa dotyczą prawa Bożego jako prawa moralnego, które znajduje swoje dopełnienie w przykazaniu miłości Boga i bliźniego.
Zastanówmy się nieco głębiej nad swoim sakramentem pokuty. Nie będzie odnowienia narodu ani naszej wiary, jeżeli nie będziemy umieli ustawić poprawnie naszej spowiedzi. Kościół na Zachodzie dlatego utracił swoją siłę i wyrazistość, że zaniedbał właśnie sprawę konfesjonału. Katolik musi weryfikować stan swojego sumienia.