Przecież nie można żyć tylko wspomnieniami, rocznicami, klęskami! – słyszymy czasami owo gniewne szemranie, wywołane często duszpasterskim zaproszeniem na Mszę św. lub historyczny odczyt z okazji jakiejś narodowej rocznicy. – A co mi to da, że będę wiedział, albo rozmawiał o stanie wojennym? – z irytacją pytają inni. – Niby miały być zmiany, miało być lepiej, a tymczasem zamknęli mój zakład pracy, przyszły zwolnienia grupowe, dziś nie mam gdzie dopracować do emerytury, jestem niepotrzebny – narzeka przysłowiowy Kowalski pracujący być może kiedyś w Hucie „Stalowa Wola”, albo tarnobrzeskim „Siarkopolu”. – Nikt nie rozliczył tych, co wprowadzili stan wojenny i gnębili wtedy niewinnych ludzi. Oni dziś mają niezłe apanaże, a solidarnościowi działacze są często odstawieni w kąt, bez uczciwej emerytury lub wypędzeni z Polski – to nie jest sprawiedliwe! Taka narracja społeczna zdradza zawiedzione nadzieje. Jakiś rodzaj społecznego wypalenia, którego początkiem była krzywda stanu wojennego. 13 grudnia 1981 r. rzeczywiście był jakimś naruszeniem „społecznego kręgosłupa” i całej żywej tkanki narodu.
Historyczne porachunki
Reklama
Wydaje się, że atmosfera życia religijno-społecznego Polaków przełomu lat 70. i 80. XX wieku może być porównywana jedynie z entuzjazmem, który towarzyszył Polakom w dniach odzyskania niepodległości w 1918 r. Wybór Karola Wojtyły na Papieża 16 października 1978 r., a następnie Jego pierwsza pielgrzymka do Ojczyzny w czerwcu 1979 r. spowodowały wielkie przebudzenie społeczne. Rozpoczął się ważki w skutkach proces zmian w historii Polski, Europy i świata. – Bez powstałego w Polsce społecznego ruchu „Solidarność”, wzbudzonego przez Jana Pawła II, nie byłoby tego, co się dzieje w Polsce dzisiaj – mówi bp Edward Frankowski. – Nie byłoby zmian, zrzucenia upokarzającego Polaków totalitarnego systemu komunistycznego, wolności, rozwoju gospodarczego – dodaje. Uważa, że wielkie piękno i moc „Solidarności” była w tym, iż był to ruch ludzi ideowych pragnących poświęcić się dla Ojczyzny i Kościoła. – W odpowiedzi na wprowadzony stan wojenny Kościół instytucjonalny wspierał „Solidarność” – wspomina Ewa Kuberna, działaczka opozycji i autorka albumu: „Solidarność z Kościołem. Stalowa Wola 1980-1991” (2003). – Udostępniano wtedy sale katechetyczne, domy parafialne, a nawet same świątynie na spotkania osób związanych z komunistyczną opozycją. Organizowano duchową i materialną pomoc dla internowanych i ich rodzin. Trzeba wspomnieć, że z samej Huty „Stalowa Wola” internowano około 80 osób. Nie da się tego wkładu Kościoła w podtrzymanie rozpoczętego procesu społecznego przecenić – analizuje pani Ewa. „Solidarność” opierała się na wartościach, na Dekalogu, na Społecznej Nauce Kościoła i głębokiej modlitwie. Nie ma pełnego życia bez wartości, a jedynie są jakieś wrażenia zmysłowe, emocjonalne doznania. Jeśli się nie wie po co się żyje, to jest to największa ludzka tragedia. Dlatego chociaż stan wojenny hamował ten wspaniały proces społeczny, choć był wielkim złem, to jednak był też próbą charakterów i autentyzmu zaangażowania w narodowe przemiany. – Ludzie „Solidarności” spotykali się, czytali, słuchali, poznawali prawdę. Bo to prawda nadaje dobrą wizję każdej przyszłości, także przyszłości Polski – wspomina pani Ewa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cena wolności
Bolesnych doznań stanu wojennego nie da się wypowiedzieć, opisać, czy ponazywać. Działacze „Solidarności” szukali sposobu wyrażenia swojego żalu, oburzenia i pozostawienia rządzącym i młodemu pokoleniu pewnej przestrogi. Budowano różne pomniki, odbywano wiece, gromadzono się na Eucharystiach i modlitwach. Jedną z form pielęgnowanych od lat w Stalowej Woli jest „Marsz Milczenia”. Wiedzie on spod krzyża przy Hucie „Stalowa Wola” do bazyliki konkatedralnej Matki Bożej Królowej Polski. – Jest to chyba najwłaściwsza forma wyrażająca wielki sprzeciw dla faktu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. – mówi jednym tchem pani Kuberna. – Bez słów chcemy wykrzyczeć: Nie chcemy, by podobna sytuacja się powtórzyła! Nie celebrujemy wydarzeń stanu wojennego, tylko dajemy wyraz pamięci. Był on bowiem okrutnym potraktowaniem ludzi pełnych wiary w życie poświęcone dla spraw społecznych, ludzi pełnych entuzjazmu i troski o Rzeczpospolitą. A potraktowano ich jak zagrożenie, jak przestępców – ubolewa uczestniczka tamtych smutnych zajść.
Reklama
– Dziękuję za coroczne zaangażowanie wszystkim ludziom dobrej woli, którzy organizują stalowowolski „Marsz Milczenia” i uczestniczą w Eucharystii podobnie jak za czasów strajków i działania pierwszej „Solidarności” – wyraża swą wdzięczność i radość ks. Edward Madej, proboszcz parafii konkatedralnej w Stalowej Woli. Świeckie uroczystości przy bramie Huty, a także modlitwa przy krzyżu bł. ks. Jerzego Popiełuszki patrona „Solidarności”, zawsze gromadziły wielu ludzi. Jest to patriotyzm w czystej postaci i pielęgnowanie ducha Narodu. Nie można zapomnieć o przestrogach św. Jana Pawła II – dodaje, który pouczał, że „Naród, który zapomina o historii własnej Ojczyzny, traci swoją tożsamość”, czy inna wypowiedź: „Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości”. Ta mądrość odnosi się wprost do nas i jest wezwaniem do patriotycznego wychowania młodej generacji Polaków.
Wilcze bilety i bibuła
– Nie byłem internowany – przyznaje Marek Jarema, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” w „Pilkington” Polska w Sandomierzu. – Zawsze jednak była mi bliska idea „Solidarności”, która zaprowadziła mnie do zadań jakie obecnie wypełniam. Na rajdach, wycieczkach i innych imprezach dla środowiska „Solidarności” zawsze z wielkim zainteresowaniem słucham świadków tamtych wydarzeń opowiadających o drukowaniu bibuły i jej kolportażu, o represjach i internowaniach, o „wilczych biletach”, które dawały możliwość wyjazdu za granicę, ale uniemożliwiały powrót do Ojczyzny. Słucham i uczestniczę w wymianie zdań nad zasadnością wprowadzenia stanu wojennego przez znanego generała – kontynuuje. – Jestem przekonany, że to jest lekcja historii, którą mogą i powinni pobierać uczniowie naszych szkół. Niedocenienie patriotów tamtego czasu, którzy może dopiero obecnie mogą wrócić do Ojczyzny po latach przymusowej emigracji – jak chociażby Józef Małobęcki ze Staszowa – byłoby wielkim zaniechaniem w patriotycznym wychowaniu młodego pokolenia – zauważa przewodniczący Jarema.
Reklama
Sandomierskie wspomnienia czasu stanu wojennego nawiązują do elementów życia, z którymi utożsamiali się „Solidarnościowcy”. – Msza św. w katedrze, a następnie przemarsz pod pomnik na Skwerze „Solidarności”, złożenie kwiatów, zapalenie zniczy, wspomnienie męczeństwa bohaterów to znaki naszej pamięci – dodaje Marek Jarema. Współczesny „świat bardziej potrzebuje świadków niż nauczycieli” – mawiał św. Jan Paweł II. Dzisiaj w dobie techniki ludzie często są marginalizowani. Czasami dzieje się to ze względu na status społeczny, czy późniejsze poglądy. Tymczasem to oni mają możliwość opowiedzenia o życiu w miejscach odosobnienia, o rozpracowaniach, których dokonywało UB, o represjach, „ścieżkach zdrowia” i krzywdach. To przemawia i najlepiej kształtuje patriotyczne postawy i wzywa do zaangażowania w dobro wspólne.
Kościół z ludem
Kościół w Polsce towarzyszył ludziom pracy w okresie komunizmu. Bezpośrednio wpłynął też na społeczne przemiany lat 80. XX wieku i podtrzymywał je w czasie próby ich zahamowania przez stan wojenny, jak również po jego odwołaniu.
Z terenów naszej diecezji, z parafii Koniemłoty, pochodził ks. Roman Kotlarz. W latach 70. ubiegłego stulecia zaangażowany był w sprawę robotniczą, co przepłacił życiem w 1976 r. – umierając w wyniku pobicia przez tzw. „nieznanych sprawców”. – To bez wątpienia cichy bohater. Błogosławił lud upominający się w Radomiu o swoje prawa, bronił godności robotników i nie zaprzestawał wspierania ich mimo wielokrotnych szykan ze strony UB – wspomina ks. Paweł Cygan, proboszcz w Koniemłotach.
Bezprecedensowy przykład takiego zaangażowania na rzecz ludzi pracy stanowi działalność bp. Edwarda Frankowskiego. Wrażliwość Kościoła na tym odcinku jest żywa i dzisiaj. Ordynariusze sandomierscy mianowali kolejnych duszpasterzy świata pracy. Obecny pasterz bp Krzysztof Nitkiewicz tę funkcję powierzył ks. Dariuszowi Kowalskiemu – proboszczowi z Ostrowca Świętokrzyskiego. Na pytanie: Kto stanowi dzisiaj świat pracy ks. Dariusz mówi: – Diecezja sandomierska z jej terenami rolniczymi przeplatanymi miastami robotniczymi, jak Ostrowiec Świętokrzyski czy Stalowa Wola, posiada nieoceniony skarb ludzki. Stanowią go wszystkie osoby pracujące fizycznie, intelektualnie; cały świat ludzi pracy łącznie z bezrobotnymi i emerytami. Ksiądz kapelan zauważa, że jedność, wolność, godność człowieka pracy, prawa pracownicze to ciągle aktualne płaszczyzny duszpasterskiej troski. Gdy do tego dodamy działalność samokształceniową, budowanie poczucia wspólnoty w kręgu wartości chrześcijańskich, wywieranie pozytywnego wpływu na życie religijne, społeczne, rodzinne, zawodowe, to mamy perspektywy dalszego oddziaływania na świat pracy z zaproszeniem dla wszystkich zrzeszonych i niezrzeszonych w związkach zawodowych. – Grudzień to nie tylko czar barbórkowych obchodów w Staszowie czy Tarnobrzegu – zauważa Ksiądz Kapelan – ale także rocznica stanu wojennego w naszej Ojczyźnie. Ks. Dariusz wskazuje, że 13 grudnia wypada w tym roku w niedzielę, tak samo jak w czasie jego wprowadzenia. To okazja do docenienia działaczy „Solidarnościowych”, współczesnego świata pracy i modlitwy za Ojczyznę. Msze św. i nabożeństwa we wszystkich kościołach stają się ku temu okazją. Ostatni miesiąc roku kalendarzowego niesie ze sobą jeszcze jeden szczególny akcent – dodaje Ksiądz Kapelan. Słowa bł. ks. Jerzego Popiełuszki: „bez względu na to jaki wykonujesz zawód, jesteś człowiekiem, aż człowiekiem”, stawiają nas wobec tajemnicy Wcielenia. Nie ma lepszej okazji do zbratania, do pojednania wśród pracowników i pracodawców, jak czas opłatkowych spotkań, śpiewania kolęd i odkrywania tej człowieczej wielkości – wyjaśnia ks. Dariusz. Trudne kwestie znajdują swoje rozwiązania dzięki Ewangelii szanującej każdego człowieka. Ksiądz Kapelan zachęca do aktywności na tym ważnym odcinku ludzkiego powołania i pozostawionej nam przez Chrystusa misji. Trzeba kontynuować wizję bł. ks. Jerzego – gorliwego i bezkompromisowego duszpasterza środowisk pracy w zawierzeniu tych spraw Maryi. Stąd zapraszam byśmy mogli w jak największym gronie spotkać się 18 września 2016 r. na XXXIV Ogólnopolskiej Pielgrzymce Ludzi Pracy na Jasnej Górze.