Reklama

Niedziela w Warszawie

Ks. Pawlukiewicz na żywo

Mówi zrozumiałym i obrazowym językiem, który trafia do ludzi, szczególnie młodych. To jeden z powodów, że na kazania i rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza ściągają tłumy wiernych. Z daleka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla wielu Msza św. o niewygodnej godzinie 15. w warszawskim kościele akademickim św. Anny stała się nawykiem. Wiadomo: odprawi ją i kazanie wygłosi ks. Piotr Pawlukiewicz, jeden z bardziej znanych i cenionych w Polsce kaznodziei. Jednak rektor kościoła ks. Jacek Siekierski zastrzega, że nie zawsze o tej godzinie 15. ks. Pawlukiewicz w św. Annie jest.

– Bo często zapraszają go gdzie indziej – tłumaczy ks. Siekierski. – W Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy chcą osobiście posłuchać i zobaczyć ks. Pawlukiewicza. Znają go z Internetu, książek, ale nie chcą opakowania zastępczego, chcą księdza na żywo. A my nie trzymamy ks. Piotra tylko dla siebie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W szczegółach i ogólnie

Ks. Pawlukiewicz na żywo, fragment homilii: „Mieliśmy piękne spowiedzi. Przychodzili panowie. – Proszę księdza, chciałbym się wyspowiadać. Nie byłem u spowiedzi 30 lat. Mówię: – Brachu, czekam na ciebie, klękaj. – Proszę księdza: w szczegółach, czy ogólnie?!... Ludzie mówią: – Wstydzę się, proszę księdza, dobrze, że są te kratki w konfesjonale. Mówię: – Klękaj, nie patrzę kto, mów, krótko, treściwie. Zupełnie źle jest, gdy ktoś przychodzi i mówi z wyraźna radością: – Proszę księdza, jakie ja mam grzechy! Zacznę od soboty, od godziny 20...”.

Ks. Pawlukiewicz, lat 56, doktor teologii pastoralnej, rekolekcjonista, kaznodzieja, autor książek o małżeństwie, płciowości i miłości, wykładowca m.in. homiletyki w Wyższym Metropolitarnym Seminarium Duchownym w Warszawie i Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, Sekcja św. Jana Chrzciciela. „Jestem kaznodzieją ludowym, głoszę rekolekcje dla dzieci, dorosłych, młodzieży, sióstr zakonnych, księży kleryków, głoszę Słowo Boże” – mówił o sobie w Radiu PiK.

Święcenia kapłańskie przyjął w 1985 r. Przez dwa lata pracował jako wikariusz w parafii św. Wincentego à Paulo w Otwocku. Członek redakcji radiowej Mszy św. w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie. W latach 90. XX wieku był szefem Radia Józef i duszpasterzem parlamentarzystów. Poza Polską głosił rekolekcje dla środowisk polonijnych w całej Europie i w USA. I wszędzie... był słuchany.

Reklama

Przykłady z życia

Ks. Bogdan Bartołd, dziś proboszcz warszawskiej parafii archikatedralnej, poznał ks. Pawlukiewicza w seminarium. Już wtedy dał się poznać kolegom jako człowiek wszechstronnie uzdolniony. – W czasie ćwiczeń z homiletyki, gdy my usiłowaliśmy uprawiać wyższą teologię, on zasłynął oryginalnymi kazaniami wygłaszanymi językiem prostym, zdecydowanym, z wieloma przykładami z życia – mówi ks. Bartołd.

Był jednym z najlepszych studentów seminarium, a do tego uzdolnionym muzycznie, aktorsko i literacko. Gdy było trzeba, grał i śpiewał, komponował i pisał scenkę teatralną. Do dziś sypie dialogami z filmów, śpiewa piosenki z lat 70., 80. i bawi dowcipem. – Mówiliśmy na niego Pawluk, albo Piter. Przychodziliśmy do Pitera i pytaliśmy, czy ma jakiś nowy dowcip – zawsze jakimiś dysponował. Mądrymi, na poziomie, do dziś ma do nich świetną pamięć – mówi ks. Bartołd.

W latach 80. ks. Pawlukiewicz założył zespół „Kontrast”, grający chrześcijańskiego soft rocka, w którym grał na gitarze i śpiewał. Zespół w latach 1990-94 wydał kilka kaset (piosenki „Kontrastu” są dostępne na stronie ks. Pawlukiewicza w Internecie). Po latach sam oceniał: „Największy pożytek z mojego muzykowania, to ostateczne przekonanie się, że z tymi marzeniami o karierze muzyka to była pomyłka”. To zbyt surowa ocena. Przyjaciele Księdza mają inne zdanie. Ks. Jacek Siekierski doskonale zna hit zespołu ks. Pawlukiewicza „Kaziu, Kaziu”, który wszyscy nucili.

Jestem Piotr-raptus

Gdy kilka lat po skończeniu seminarium ks. Pawlukiewicz zaczął w kościele św. Anny odprawiać Mszę św. o godz. 15, szybko stała się słynna w Warszawie. – Wypromował „Piętnastkę” i bardzo pilnował, żeby zawsze na niej być – mówi ks. Bartołd. To wtedy dał się poznać jako świetny kaznodzieja. – Potrafił obserwować różne sytuacje życiowe i w nich znaleźć Pana Boga. Pytał: „Panowie, duszpasterze, co tam ciekawego się wydarzyło?”. Opowiadaliśmy, a potem przytaczał te przykłady w czasie homilii. Do tego mówił językiem zrozumiałym, okraszonym przykładami z życia. Przyciągało to ludzi.

Reklama

Ks. Pawlukiewicz na żywo, fragment wywiadu: – Swoje homilie głosi Ksiądz bardzo ekspresyjnie. Czy to pomaga w dotarciu do ludzi?

– Na mój sposób mówienia zapewne wpływa praca w radiu. W radiu mówi się szybko, nikt nie cedzi słów. To wynika także z mojej konstrukcji psychofizycznej. Kiedy coś mnie fascynuje – zapalam się. Wtedy ręce same gestykulują, słowa padają z szybkością pocisku karabinu maszynowego. Jakbym się bał, że zabraknie mi czasu na powiedzenie wszystkiego. To, oczywiście, czasami przeszkadza i mówią: za szybko ksiądz mówił. Wtedy odpowiadam: jestem Piotr-raptus. Proszę mi zwracać uwagę, to nieco wyhamuję.

Dar obserwacji

Dwa lata wyżej w warszawskim seminarium był ks. Bogdan Kowalski, dziś proboszcz parafii katedralnej na Pradze. Byli najbliższymi kolegami, bliskimi przyjaciółmi i są nimi do dziś. Wiedzą o tym proboszczowie nie tylko w Warszawie i do dziś proszą ks. Kowalskiego o „załatwienie” Pawlukiewicza na rekolekcje. Bo wiadomo: gdy przyjedzie ks. Pawlukiewicz, to rekolekcje będą ciekawe.

Z ks. Bogusławem Kowalskim chodzili razem na mecze, ale… w innych celach. – Ja mecz oglądałem, Piotr tylko zerkał na boisko, ale bacznie się rozglądał. Obserwował kibiców, ich reakcje – opowiada ks. Kowalski. – Jak gąbka na wchłanianie wody, tak Piotr jest nastawiony na obserwacje i słuchanie ludzi.

– Ma nieprawdopodobny dar obserwacji – mówi ks. Kowalski. – W towarzystwie zawsze mógł sprawiać wrażenie człowieka zamkniętego. Siedział, rozglądał się, gdy było więcej osób, rzadko zabierał głos. Ale słuchał. Coś opowiadałem, a potem słyszę to w kazaniu. Powoływał się: „Jak opowiadał ks. Boguś…”, i świetnie to ubrał w kazanie. Wychwytywał rzeczy, których ja nie dostrzegałem i robił z tego wątek w kazaniu.

Reklama

Z banalnej rzeczy – podkreśla ks. Kowalski – robi przykład, łączy Ewangelię z życiem, życie z Ewangelią. – Ludzie potrzebują tego, żeby wiara nie była oderwana od życia – mówi. – Piotr podaje przykłady, przytacza śmieszne analogie, które rozbawią ludzi, ale jednocześnie treści czy problemy są głębokie i pouczające. Pokazuje, że Jezus Chrystus nie jest tylko postacią sprzed 2 tys. lat, ale ma nam wiele do powiedzenia tu i teraz. Homilie Piotra są dowodem na to, że Pan Bóg nie jest nudziarzem. Bywa w nich artystą.

Wolny strzelec

W kościele św. Anny pełni rolę pomocy duszpasterskiej i rzeczywiście zawsze bardzo duszpasterzom akademickim pomagał. – Często wyjeżdżaliśmy, nigdy nam nie odmówił zastępstwa – zaznacza ks. Bogdan Bartołd. – Ale ceni też sobie niezależność, bycie wolnym strzelcem. Pisze książki, wykłada, trudno byłoby pewnie mu wejść w „grafikowe” życie duszpasterza: tu Msza św., tu konfesjonał, tu konferencja. Jest w tym co robi artystą, a artyści nie są i nie powinni być ograniczani ani przestrzenią, ani czasem.

Ks. Jacek Siekierski przed przyjściem do św. Anny sporo dobrego słyszał o ks. Pawlukiewiczu. – Gdy zostałem rektorem kościoła osiem lat temu wszystko się potwierdziło – mówi. – Wszystkich nas ubogaca swoim podejściem do człowieka, świadczeniem o Panu Bogu, a nawet humorem czy dowcipem. Ludzie przyjeżdżają do ks. Piotra, także do spowiedzi. Znam wiele osób, które mówią że odegrał dużą rolę w ich życiu, w nawróceniu. A to chyba najcenniejsze w pracy każdego kapłana.

Jak Presley

Prowadząc cieszącą się wielką popularnością audycję „Katechizm Poręczny”, odpowiadał na pytania słuchaczy o praktyczne aspekty wiary. Niedawno wyszła jej książkowa wersja. Wydawca, Siostry Loretanki z Rembertowa siedem lat „pracowały” nad ks. Pawlukiewiczem, żeby wydał zapis audycji. Praca była benedyktyńska, ale było warto, bo efekt jest …piorunujący: książka jest wydarzeniem. Choć akurat to nie jest dziwne zważywszy na nazwisko autora.

Reklama

Właśnie wrócił z rekolekcji głoszonych dla Polonii w Chicago. – Jak ta Polonia łapie, jak oni te moje przemyślenia, porównania, przykłady łapali! Jestem w szoku. Bałem się, a jestem zachwycony ich reakcjami – powiedział jednemu z kolegów. – Wychodzę przed lotnisko, myślałem, że padnę. Oni przyjechali po mnie – jak po Elvisa Presleya – dwunastometrowym lincolnem!

– Bo ks. Pawlukiewicz, którego doskonale znają z książek, radia i Internetu, do nich przyjechał.– wyjaśnia kolega ks. Piotra.

Ks. Pawlukiewicz na żywo, fragment wywiadu: – Jest Ksiądz człowiekiem bardzo zajętym. Praca w radiu, głoszenie rekolekcji, pisanie książek. Co daje siłę do pracy na tak różnych płaszczyznach?

– Bóg i modlitwa”.

2016-03-22 11:14

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tu jest początek człowieka

Niedziela Ogólnopolska 38/2013, str. 40-41

[ TEMATY ]

historia

ludzie

sylwetka

Archiwum Marii Kamykowskiej

Władysław Gałka (1914-81), przed wojną nauczyciel, podporucznik WP, uczestnik kampanii wrześniowej, kapitan AK, działacz Stronnictwa Narodowego, członek komendy Okręgu Krakowskiego NOW/AK, po wojnie NZW (1943-47), zastępca delegata powojennej krakowskiej delegatury MSW rządu Arciszewskiego. Dwukrotnie aresztowany przez UB, w więzieniach PRL spędził 10 lat. W 1949 r. skazany na karę śmierci, w 1950 r. zamienioną na 15 lat więzienia. Na wolność wyszedł w końcu 1956 r. Zrehabilitowany pośmiertnie w 1993 r.

W jednym z listów do córek Władysław Gałka zapisał takie słowa: „Żebyś Ty, Droga, wiedziała, jak trudno jest wstrzymać się od nienawiści, gdy się krzywdy doznaje od kogoś, to byś mi przyznała rację, że jest z czego być dumnym; tu jest, Danuśka, początek człowieka, a ja tak bardzo chciałbym nim być, nawet za cenę życia (bo taka jest właśnie najczęstsza cena wstępu do przybytku człowieczeństwa)”. Był 3 marca 1955 r., a Władysław Gałka dziewiąty już rok siedział w komunistycznym więzieniu - w tym czasie we Wronkach.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Rzymie - Świątek awansowała do finału

2024-05-16 18:27

[ TEMATY ]

Rzym

Iga Świątek

Turniej WTA

PAP/ALESSANDRO DI MEO

Ida Świątek

Ida Świątek

Iga Świątek awansowała do finału turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. Liderka światowego rankingu tenisistek w półfinale wygrała z rozstawioną z "trójką" Amerykanką Coco Gauff 6:4, 6:3.

Była to dziesiąta wygrana Polki w jedenastym meczu przeciw Gauff. Pojedynek trwał godzinę i 48 minut.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję