Rocznica 1050-lecia chrztu Polski jest dobrą okazją do zadania pytania o znaczenie tego sakramentu w życiu chrześcijanina. – Św. Paweł stawia chrzest absolutnie na pierwszym miejscu – mówi bp Andrzej Siemieniewski. – W Liście do Rzymian czytamy: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 3-4). Wynika z tego, że dzieło Chrystusa – krzyż i zmartwychwstanie stają się naszym udziałem właśnie przez sakrament chrztu. Jego znaczenie odkrywamy przez wiele lat życia, a jego odnowę przeżywamy wspólnie podczas Wigilii Paschalnej. Można więc pamiętać o dacie swojego chrztu i ten dzień kultywować, mnie jednak bliższe jest przeżywanie rocznicy chrztu we wspólnocie.
Czy można ochrzcić naród?
– Kiedy mówimy o chrzcie osoby, używamy języka dosłownego. Gdy mówimy o narodzie, posługujemy się językiem metaforycznym. Nie można ochrzcić narodu, chrzci się konkretnych ludzi. Mówiąc o chrzcie Polski, mamy na myśli otworzenie się bramy z możliwością przyjęcia chrztu przez Polaków i oczywiście wielu z nich z niej korzystało. Po drugie, myślimy o przeniknięciu kultury. Po trzecie, wchodzimy w biblijną mentalność. Kiedy czytamy Pismo Święte, dowiadujemy się, że wiara jest przygodą osoby, ale także ludu Bożego. Pan Jezus powoływał apostołów indywidualnie, ale ustanowił ich 12 na kształt 12 pokoleń Izraela. Chrzest przypomina o tym, że chrześcijaństwo to włączenie w lud Boży, którym jest Kościół.
Wiara wymaga potwierdzenia
Dziś wiele osób nie chce identyfikować się z Kościołem. Czy wydarzenie sprzed 1050 lat niesie więc ze sobą jakieś zobowiązania? – Zawsze było dużo ludzi, którzy nie chcieli się identyfikować z darem Bożego ludu, tak samo było bardzo wielu tych, którzy chcieli. Zajrzyjmy znów do Pisma Świętego: wielu było zaproszonych do ludu Bożego, ale to nie znaczy, że wszyscy z tej możliwości korzystali. Czyż prorocy nie mówią nam o tzw. „reszcie Izraela”? To wyrażenie św. Paweł odnosi później także do Kościoła. Pan Bóg ustanawia lud, ale mamy przypominać sobie, że przynależność do niego nie jest automatyczna: ani z faktu urodzenia, ani kulturowego dziedzictwa. Powołanie to każdy musi potwierdzić swoją osobistą wiarą. Niech więc „reszta Izraela”, która chce być w Kościele, promieniuje na innych i ich przyciąga. Wtedy przeżywanie tej rocznicy będzie prawdziwie ewangelizacyjne i zgodne z postulatem papieża Franciszka, żeby wszystko, co czynimy, przeżyło nawrócenie duszpasterskie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu