W maju br. minęło 10 lat od przybycia sióstr karmelitanek do Kazachstanu i do Oziornoje. Uroczystości jubileuszowe były okazją, by wraz z s. Krystyną Kostaś, albertynką, przybyć do Oziornoje i wyrazić siostrom karmelitankom serdeczne podziękowanie za to, co zrobiły na miejscu skropionym łzami i okupionym cierpieniem Polaków.
W Astanie lądujemy 17 maja br.Nazajutrz, dzięki życzliwości abp. Tomasza Pety, metropolity astańskiego, ks. Tomasz Bartczak – ekonom diecezji zabiera nas do Karagandy, do katedry katolickiej, gdzie spoczywają relikwie bł. ks. Władysława Bukowińskiego i gdzie mam okazję odprawić Mszę św. w kaplicy Błogosławionego. Do Oziornoje dojeżdżamy po północy 18 maja. Siostry karmelitanki wytrwale na nas czekają. Rozmowy trwają do 3 w nocy. To podczas nich poznajemy historię przesiedlenia Polaków ze wschodniej Ukrainy i osiedlenia ich na bezkresnych kazachstańskich stepach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Miejsce zesłania i cudu
Reklama
W czerwcu 1936 r. w nocy, w ciągu kilku godzin, Polakom kazano się spakować i opuścić domostwa. Zabierali ze sobą to, co najważniejsze: krzyż, różaniec, ubranie i bydło. Ludzi wsadzono do wagonów towarowych, a do osobnych wagonów bydło. Transport dotarł do końca linii kolejowej – do miejscowości Tainsza, 460 km od Astany. Z tego miejsca kobiety i dzieci przewieziono samochodami kilkadziesiąt kilometrów w głąb stepu. Mężczyźni szli pieszo i prowadzili bydło. Polaków rozlokowano w różnych punktach odległych kilka kilometrów od siebie. Każdej grupy pilnował przedstawiciel sowieckiej władzy. Codziennie wszyscy musieli się odliczać. Zesłańcy kopali ziemianki i robili wszystko, aby przetrwać. Zmuszono ich do uprawy roli i sklecenia jakichś zabudowań. Dozorca wiedział dokładnie, ile kto ma bydła, kur, świń. W 1941 r. w czasie wojny z Niemcami Polacy musieli wszystko oddawać dla wojska, sami więc głodowali. Wiosną, dzięki dużym roztopom, woda wypełniła powierzchnię wyschniętego w przeszłości jeziora, w którym pojawiło się mnóstwo ryb. Dzięki nim zesłańcy uratowali się od śmierci głodowej i przetrwali ciężkie lata. Jezioro i ryby uznano za dar Boży, cud Bożego Miłosierdzia wyproszony za przyczyną Matki Bożej czczonej na paciorkach różańca.
To na tę doświadczoną cierpieniem ziemię przybyły polskie karmelitanki, by modlić się, pokutować, wypraszać pokój dla świata i pamiętać o spoczywających na tej ziemi bohaterskich Polakach. Matka Przeorysza z przejęciem opowiada o historii powstania klasztoru: – We wszystkim odczuwamy szczególną Opatrzność Bożą. Miłosierdzie Boże daje nam natchnienie i działa przez dobrych ludzi.
Interwencje Opatrzności
– Podczas lotu z Warszawy przez Frankfurt pewna pani bardzo nas obserwowała – wspomina siostra. Miała miejsce obok nas. Okazało się, że też leci do Astany. – Kim jesteście? Wyglądacie jak karmelitanki, które znam z Tarnowa i którym projektowałam klasztor, ale wiem, że karmelitanki nie wychodzą na zewnątrz. Co wy tu robicie? – zapytała w pewnym momencie. – Lecimy do Kazachstanu, by tam założyć klasztor – odpowiedziała matka Joanna. – Jeśli chcecie, to chętnie wam pomogę – odpowiedziała pani inżynier. Zaoferowała bezinteresowną pomoc. Zmniejszyła plan tarnowskiego klasztoru i dostosowała go do lokalnych warunków. To był pierwszy znak pomocy Bożego Miłosierdzia.
Reklama
Kiedy mówiłyśmy: „Chcemy zbudować klasztor w Oziornoje”, wszyscy twierdzili, że porywamy się z motyką na słońce. Na budowę takiego klasztoru potrzeba milionów dolarów. Kiedy miałyśmy już plany, prosiłyśmy miejscowego muzułmanina, który miał firmę budowlaną, by podjął się budowy. Niestety, nie mógł, bo w tym czasie realizował inne zlecenie. Niespodziewanie jego syn Timur, z wykształcenia prawnik, wyraził gotowość prowadzenia budowy. Był tylko jeden problem – nie miał uprawnień budowlanych. Zdobył je w trakcie budowy. Egzaminatorzy byli zaskoczeni wiedzą Timura, który przedstawił ciekawe rozwiązanie architektoniczne. Pojawiły się jednak inne trudności: w trakcie budowy zabrakło pieniędzy. – Musimy przerwać budowę i wypłacić robotnikom zaległą pensję – powiedział Timur. – Co robić? – zamartwiała się Matka Przeorysza. – Niech się siostry modlą – odpowiedział. Kiedy siostry śpiewały „Magnificat”, by uwielbiać Boga słowami Matki Najświętszej, przyszedł faks od bogatego Włocha, zaprzyjaźnionego z tamtejszymi karmelitankami. Ten dobry człowiek przekazał swój majątek na budowę klasztoru w Oziornoje. – Czyż to nie jest wyraźny znak Bożego Miłosierdzia i znak, że jest wolą Bożą, by na tej męczeńskiej ziemi powstał klasztor? – pyta ze wzruszeniem matka Joanna.
Podczas pielgrzymki do Kazachstanu w 2001 r. w Astanie Jan Paweł II powiedział: „Pozdrówcie Oziornoje – narodowe sanktuarium Bożego Miłosierdzia”. Od tej wypowiedzi mała wioska szczyci się tym tytułem. Widocznym znakiem tego wyjątkowego wyróżnienia jest klasztor Sióstr Karmelitanek pw. Miłosierdzia Bożego i Matki Bożej Królowej Pokoju.
Znaki wiary
Matka Przeorysza, korzystając z uprawnień, oprowadza nas po całym klasztorze. Kaplica jest miejscem, gdzie siostry uczestniczą we Mszy św., odmawiają brewiarz i wszystkie modlitwy chórowe. W klasztorze znajdują się też: miejsce na szczególne kontemplacje, osobny pokój na 10-dniowe rekolekcje, pokój rekreacyjny, pracownie, cele sióstr, pokoje nowicjatu i postulatu, kuchnia i jadalnia. Z balkonu rozciąga się widok na pięknie zagospodarowany ogród, celowo zostawiony wewnątrz posesji kawałek dziewiczego stepu i jezioro, które w tym roku bardzo powiększyło swoją powierzchnię. Siostry z wielką radością zwracają uwagę na „Górę Karmel”, a w niej na „Grotę Eliasza” i na świętego anioła, za którym przeznaczyły miejsce na cmentarz.
Reklama
Udajemy się na spacer po Oziornoje, podczas którego docieramy do dawnego klasztoru karmelitańskiego, obecnie remontowanego przez ks. Jeana-Marca Stoopa ze Szwajcarii. Ze smutkiem oglądamy natomiast zgliszcza kaplicy i budynku Ojców Benedyktynów. Po rozmowie z prawosławnymi sąsiadkami zakonników nawiedzamy kościół parafialny, a wcześniej kaplicę wieczystej adoracji, gdzie od 2013 r. znajduje się Ołtarz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu „Gwiazda Kazachstanu”, wykonany z bursztynu przez artystę Mariusza Drapikowskiego z Gdańska – jeden z 12 Ołtarzy pokoju, które mają się znaleźć w różnych zakątkach świata. Zezwolenie na budowę kościoła parafialnego załatwili w Moskwie sami mieszkańcy Oziornoje. Oni też doprowadzili budowę świątyni do połowy. Dzieła dokończył pierwszy proboszcz tej parafii – ks. Tomasz Peta, obecnie metropolita astański. W 1995 r. kościół ustanowiono sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju, a w 2011 r. oficjalnie ogłoszono go sanktuarium narodowym.
Ks. Tomasz Bartczak proponuje zwiedzenie Sopki Wołyńskiej, znajdującej się 15 km od Oziornoje, na najwyższych skałach, w których kryją się złoża uranu. Widnieje tam duży krzyż, a pod nim napis w 4 językach: kazachstańskim, rosyjskim, niemieckim i polskim – „Bogu chwała, Ludziom – pokój, Męczennikom – Królestwo Niebieskie, Narodowi Kazachstanu – wdzięczność, Kazachstanowi – rozkwit”. To pomnik ku czci represjonowanych przez totalitaryzm komunistyczny, postawiony z inicjatywy pierwszego proboszcza parafii Oziornoje. Jest to najwyższy i jedyny znak wiary chrześcijańskiej w całym Kazachstanie.
* * *
20 maja – dzień uroczystości jubileuszowych. Podczas modlitwy różańcowej matka Joanna wypowiada wielkie dziękczynienie Bogu i ludziom za to wszystko, czego Jezus Miłosierny dokonał w Oziornoje. Mszy św. przewodniczy abp Tomasz Peta przy współudziale 7 koncelebransów. W Liturgii biorą udział przedstawiciele zgromadzeń zakonnych, lokalnych władz świeckich, mieszkańcy Oziornoje i dzieci szkolne. Po Mszy św. na dziedzińcu klasztornym na uczestników uroczystości czeka agapa, na której króluje miejscowy specjał – płow, potrawa z ryżu i mięsa. To również czas na podsumowanie naszej krótkiej pielgrzymki do Oziornoje. Słowa uznania i wdzięczności należą się siostrom, które jako narzędzia w rękach Boga dokonały tylu nadzwyczajnych dzieł na kazachstańskiej ziemi.