Jesteśmy po pierwszym czytaniu projektu ustawy budżetowej na 2018 r.
Jak powiedział w Sejmie wicepremier Mateusz Morawiecki, jego główną przesłanką jest ogromny wzrost wydatków na cele społeczne – aż 75 mld zł (w tym 25 mld zł na program „Rodzina 500+”, 13 mld zł na świadczenia rodzinne, 10 mld zł na sfinansowanie podwyżek emerytur i rent, 9 mld zł na sfinansowanie obniżenia wieku emerytalnego i jeszcze ileś miliardów na wsparcie programu „Mieszkanie+”, na darmowe leki dla seniorów, na zwiększenie dopłaty do ubezpieczeń rolniczych, na podwyższenie kwoty wolnej od podatku w PIT do poziomu 8 tys. zł). W sumie wspomniane 75 mld zł to czterokrotnie więcej, niż przeznaczała na ten cel koalicja PO-PSL w latach 2013-15. Ale co najważniejsze, nie będziemy się z tego powodu zadłużać ponad dopuszczalną w UE granicę 3 proc., przeciwnie – deficyt budżetowy nie przekroczy 2,7 proc. Konkretnie, dochody budżetu państwa zaplanowano na poziomie 355,7 mld zł, a wydatki – na poziomie 397,2 mld zł, stąd wspomniany deficyt.
Inne dane: wzrost gospodarczy ma wynieść 3,8 proc. PKB, przewidywana inflacja – 2,3 proc., bezrobocie – 6,4 proc., wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz rent i emerytur – o 6,3 proc. Ciekawostka: już w tym roku wpływy z VAT przekroczą 150 mld zł, a w 2018 r. będą o kolejne kilkanaście miliardów złotych wyższe (w porównaniu z latami rządów PO-PSL są o kilkaset procent wyższe). Rząd premier Beaty Szydło pracuje jeszcze nad programem nazwanym roboczo „Senior 500+”, adresowanym do emerytów pobierających świadczenia na najniższym poziomie.
W zaplanowanym budżecie wzrosną środki na ochronę zdrowia – o 6 mld zł (będą pieniądze na rezydentów, na zakup sprzętu medycznego, na skrócenie kolejek, na endoprotezy, leczenie zaćm, onkologię czy chirurgię). Wzrosną wydatki na armię – o 4 mld zł, a w ciągu 2 lat – do 10 mld zł, do poziomu 2 proc. PKB. Będą podwyżki płac dla służb mundurowych, nauczycieli i innych branż. Aż boję się napisać, że w gospodarce awansowaliśmy do rynków rozwiniętych (w ostatniej dekadzie tylko 2 kraje zostały przeklasyfikowane z rynków rozwijających się do rynków rozwiniętych: Izrael w 2008 r. i Korea Płd. w 2009 r.).
W ocenie opozycji wszystkie te liczby i wskaźniki są czystą propagandą sukcesu – jak za towarzysza Gierka. Posłowie opozycji głosowali za odrzuceniem budżetu już w pierwszym czytaniu. Czyli, pisząc konkretnie, głosowali także za odebraniem rodzinom „500+”.
Cóż, rządzącym ciężko jest obecnie nie tylko naprawić błędy poprzedników, ale też przekonać ich, że cele społeczne nie są tylko jakąś wizytówką PiS, ale naprawdę chodzi o zmniejszenie poziomu nierówności, zniwelowanie przynajmniej skrajnego ubóstwa. Czy to nie jest wielka sprawa, że 4 mln polskich dzieci otrzymuje 500 zł miesięcznie? Dlaczego PO na to nie wpadło? Nie było na to pieniędzy? – bzdura. To było wielką patologią III RP – jak to ujął wicepremier Morawiecki – że było dużo dla niewielu i bardzo niewiele dla prawie wszystkich. Dziś widzimy, że wielu z tych, którzy na tych patologiach korzystali, okazało się podatkowymi oszustami, napychało swoje kieszenie pieniędzmi ukradzionymi z budżetu państwa, głównie z wyłudzeń podatku VAT, przekraczających 40 mld zł rocznie. Niestety, było na to polityczne przyzwolenie, podobnie jak na złodziejską reprywatyzcję w Warszawie. Czy można zatem, będąc nawet najbardziej zatwardziałym opozycjonistą, nie zauważyć, że poprzedni rząd PO-PSL przyzwalał na gigantyczną grabież pieniędzy Polaków przez mafie VAT-owskie, przez handlarzy roszczeń, że przymykał oko na nieograniczony wypływ pieniędzy za granicę przez banki czy supermarkety? Czy w tym kontekście można nie doceniać tego, że realizowane obecnie programy społeczne nie są finansowane z kieszeni podatników? Ileż trzeba niechęci do rządzących, aby podważać fakt, że jesteśmy w stanie rzeczywistego rozwoju kraju bez jego nadmiernego zadłużania, bez polityki wykluczania i spisywania na straty słabszych, że jest prowadzona prawdziwa polityka prorodzinna z myślą o przyszłości naszego państwa.
O tak dobrej sytuacji gospodarczej, a także o niesłabnącym poparciu dla rządzących poprzednicy mogli co najwyżej pomarzyć. Ale jak ktoś powiedział, PiS realizuje marzenia, ponieważ nie ma przyzwolenia na to, by kraść.
Czesław Ryszka, pisarz i publicysta, senator RP w latach 2005-11 i od 2015 r.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że Polska wycofała poparcie dla Deklaracji Konsensusu Genewskiego - informuje Ordo Iuris.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w odpowiedzi na wniosek Instytutu Ordo Iuris, potwierdziło, że Rzeczpospolita Polska wycofała swoje poparcie dla Deklaracji Konsensusu Genewskiego w sprawie promowania zdrowia kobiet i wzmacniania rodziny – międzynarodowego dokumentu, który sprzeciwia się uznaniu aborcji za prawo człowieka oraz podkreśla nienaruszalne prawa kobiet i dzieci, w tym prawo do życia i zdrowia. Decyzję o wycofaniu podjął Minister Spraw Zagranicznych bez konsultacji społecznych z organizacjami pozarządowymi. Resort przekazał informację w tej sprawie w piśmie datowanym na 9 kwietnia (wniosek został przesłany do MSZ 28 lutego).
Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar oświadczył we wtorek wieczorem w Katowicach, że osobą, która została zatrzymana w sprawie zabójstwa lekarza Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, okazał się funkcjonariusz Służby Więziennej.
We wtorek zamordowany został lekarz ortopeda krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego Tomasz Solecki. Do gabinetu, w którym badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka nożem. Lekarz mimo wysiłków personelu medycznego zmarł. W sprawie zabójstwa śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków Podgórze.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.