W książce „Etyka wartości i nadziei” ks. Józef Tischner pisał: „Człowiek jest jak płynąca poprzez czas – pieśń. Kto gra ową pieśń? Sam człowiek jest tu instrumentem i artystą”. Wykonanie Tischnerowskiej pieśni polega m.in. na praktykowaniu przykazania miłości Boga i człowieka, zgodnie z zasadą: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22, 39).
W pojmowaniu Jezusowego nakazu coraz bardziej powszechna staje się następująca logika: Czy mogę kochać drugiego, nie kochając siebie? Oczywiście – nie! A to oznacza, że muszę skoncentrować się na sobie, zadbać o własny rozwój i wewnętrzne uzdrowienie. Najlepiej zrobić listę osób, które mnie skrzywdziły, i okoliczności, w których to nastąpiło, by każdą z tych sytuacji rozważyć i omodlić. Najlepiej wstawienniczo. I w ten sposób miłość Boga sprowadzona została do... koncentracji na samym sobie.
Na szczęście jest też w tradycji chrześcijańskiej inny nurt rozumienia słów Chrystusa. Program Dwunastu Kroków stosowany przy terapii różnych uzależnień nakazuje zrobić inną listę – listę osób, które ja skrzywdziłem, by im zadośćuczynić wyrządzone zło i modlić się za nich. Gdy podejmuję konkretne kroki, by naprawić wyrządzone krzywdy, przybliżam się ku Bogu, któremu w ten sposób okazuję miłość. Staję się instrumentem i artystą pieśni, której dźwięki wyrażają miłość do Boga i bliźniego, a przez to – wobec mnie samego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu