Reklama

Głos z Torunia

70 lat pobytu michalitów w Toruniu

15 lipca 1948 r. michalici przejęli w Toruniu istniejące już przed wojną pomieszczenia Maryjnego Instytutu Różańcowego, nie tak dawno minęło więc 70 lat od tego wydarzenia. Przeżywana rocznica jest dobrą okazją, aby przypomnieć kilka podstawowych faktów z historii tej najstarszej michalickiej wspólnoty w naszej diecezji. Oprócz Torunia michalici prowadzą jeszcze parafie w Górsku oraz w Przysieku

Niedziela toruńska 31/2018, str. VI

[ TEMATY ]

jubileusz

michalici

Joanna Kruczyńska

Kościół Księży Michalitów na toruńskich Rybakach

Kościół Księży Michalitów na toruńskich Rybakach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie św. Michała Archanioła (potocznie michalici) zostało założone przez bł. ks. Bronisława Markiewicza (1848–1912). Początki wspólnoty sięgają 1897 r. i są związane z miejscowością Miejsce Piastowe. Za życia ks. Markiewicza powstało 11 placówek zakonnych, a dynamiczny rozwój zgromadzenia przypadał na okres międzywojenny. W 1921 r. zgromadzenie za sprawą biskupa krakowskiego Adama Sapiehy uzyskało oficjalne zatwierdzenie kościelne. Ks. Markiewicz został ogłoszony błogosławionym 19 czerwca 2005 r. w Warszawie.

Maryjny Instytut Różańcowy

Genezy michalitów w Toruniu trzeba szukać jeszcze przed II wojną światową. W 1936 r. ks. Franciszek Nowakowski, kapłan diecezji włocławskiej, powołał do istnienia w Toruniu Maryjny Instytut Różańcowy. Siedziba Instytutu mieściła się przy ul. Rybaki 59, a obok znajdowała się kaplica, która gromadziła wiernych, szczególnie czcicieli Matki Bożej Różańcowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Nowakowski zwrócił się w 1939 r. z prośbą do michalitów, aby pomogli mu prowadzić instytut. Jeszcze przed wybuchem wojny władze zgromadzenia skierowały do posługi w Toruniu dwóch kapłanów – ks. Bartłomieja Sławińskiego i ks. Feliksa Skrzypkowiaka.

Wybuch II wojny światowej i okupacja hitlerowska zawiesiły działalność instytutu. W 1945 r. wycofujący się okupant spalił jego siedzibę. W kilka lat po zakończeniu wojny, 15 lipca 1948 r., ks. Nowakowski przekazał własność Instytutu Zgromadzeniu św. Michała Archanioła.

W drodze do parafii

Michalici szybko przystąpili do organizowania zarówno domu zakonnego, jak i placówki duszpasterskiej. Pierwszym rektorem nowej wspólnoty został ks. Paweł Borkowski. Odremontowano zniszczoną podczas wojny kaplicę. Uroczystego otwarcia odnowionej kaplicy dokonał biskup chełmiński Kazimierz Kowalski 4 sierpnia 1949 r.

W 1959 r. po erygowaniu publicznej kaplicy pw. św. Michała Archanioła michalici otrzymali uprawnienia rektoratu. Dekretem z 24 sierpnia 1970 r. bp Kazimierz Kowalski ustanowił przy kaplicy ośrodek duszpasterski, wydzielając dla niego terytorium z parafii Świętych Janów oraz z parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W grudniu tego samego roku ustanowił on przy kościele ekspozyturę duszpasterską. Dekret wchodził w życie 1 stycznia 1971 r.

Reklama

Dekretem z 12 marca 1976 r. bp Bernard Czapliński erygował 1 kwietnia parafię pw. św. Michała Archanioła. W dokumencie czytamy: „Dla nowej parafii wydzielam z parafii pw. św. Jana i Najświętszej Maryi Panny terytorium, wchodzące dotąd w zakres Ośrodka duszpasterskiego, którego granice przebiegają ulicami po obu stronach następująco: ul. Danielewskiego, ul. Konopnickiej, ul. Słowackiego (od ul. Konopnickiej), ul. Broniewskiego do granicy parafii Górsk (tory kolejowe), po stronie południowej wzdłuż Wisły”.

Budowa kościoła

Michalici niemalże od początku swojej obecności w Toruniu podejmowali starania, aby uzyskać zgodę na budowę świątyni. W tej sprawie od 1957 r. składali regularnie prośby do władz miejskich; niestety, bez pozytywnego skutku. W 1973 r. ks. Walerian Moroz napisał nawet zażalenie do Ministerstwa Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska w Warszawie.

Władze zezwoliły tylko na rozbudowę istniejącej kaplicy 23 sierpnia 1977 r. W 1979 r. parafianie dwukrotnie zbierali podpisy wiernych i wystosowali petycje do władz miejskich i tego samego roku Wydział do spraw Wyznań w Toruniu wydał wreszcie zgodę na budowę nowego kościoła. Wydaje się, że był to skutek petycji wiernych świeckich oraz jeden z owoców pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do ojczyzny.

Po otrzymaniu odpowiednich zezwoleń

13 sierpnia 1981 r. rozpoczęto budowę nowego kościoła. Pracami kierował ówczesny proboszcz ks. Stanisław Klocek. Kamień węgielny pochodzący ze Świętych Drzwi Bazyliki św. Piotra wmurował bp Marian Przykucki 29 czerwca 1983 r., a 30 maja 1987 r. poświęcił świątynię. Bp Andrzej Suski dodał drugiego patrona parafii w osobie bł. Bronisława Markiewicza 18 października 2005 r.

2018-08-01 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wakacyjna przestrzeń dialogu

Niedziela warszawska 26/2021, str. I

[ TEMATY ]

michalici

Wakacje z Bogiem

Archiwum WK

Ks. Wojciech Kapusta, michalita

Ks. Wojciech Kapusta, michalita

O tym, dlaczego warto spędzić wakacje z michalitami, uniwersalności michalickiej duchowości i jubileuszu zgromadzenia, z ks. Wojciechem Kapustą rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Łukasz Krzysztofka: Wkraczamy w wakacje. Jakie propozycje dla młodych duchem i ciałem mają na ten czas michalici?

Ks. Wojciech Kapusta: Odbędzie się pielgrzymka rolkowa na Jasną Górę. Organizuje ją ks. Grzegorz Sprysak w dniach 22-26 sierpnia. W ubiegłym roku z powodu pandemii nie odbyła się, ale w tym roku jest wielkie pragnienie uczestników, aby choć w okrojonym składzie doszła do skutku. Pielgrzymka wystartuje po Mszy św. spod kościoła przy ul. Markiewicza 1. Zapisywać można się przez stronę www.rolkowa.pl. Organizujemy także rajd rowerowy, aby uczcić kard. Stefana Wyszyńskiego z racji beatyfikacji. Uczestnicy od 19 do 26 lipca będą podążać śladami Prymasa Tysiąclecia.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję