Reklama

Franciszek

Przy stole z Papieżem

Dla Franciszka nawet jedzenie ma znaczenie religijne i kulturowe – mówi Roberto Alborghetti, autor książki „Przy stole z papieżem Franciszkiem”, która właśnie się ukazała nakładem Wydawnictwa Jedność w Kielcach. To swoista biografia Ojca Świętego opowiedziana przez pryzmat jego stosunku do żywności. Publikacja została już wydana w 14 krajach.
W Polsce ukazała się w związku z 6. rocznicą wyboru kard. Bergoglia na Stolicę Piotrową.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Jedność publikujemy wywiad Ettore Ongisa z „Bergamo Post” z Roberto Alborghettim.

Niedziela Ogólnopolska 14/2019, str. 10-12

[ TEMATY ]

książka

Grzegorz Gałązka

Zdjęcie archiwalne

Zdjęcie archiwalne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ettore Ongis: – Roberto, ta publikacja nie jest Twoją pierwszą książką o papieżu Franciszku...

Roberto Alborghetti: – To już szósta pozycja. Obok obszernej biografii, która ukazała się w wydawnictwie Velar, napisałem też jedną na temat wychowania, potem o godności pracy ludzkiej, a następnie o integracji społecznej – przywołałem najważniejsze wypowiedzi Papieża w tej kwestii, jak np. te dotyczące przemytu ludzi. Wszystkie te tematy były obecne u Bergoglia, zanim został papieżem. Przedostatnia książka nosi tytuł „La misericordia... all’improvviso” (Niespodziewane miłosierdzie) i opowiada o niespodziewanych i zaskakujących wizytach Papieża, które miały miejsce w czasie Roku Miłosierdzia. Można więc powiedzieć, że dla Franciszka Watykan wydaje się za mały.

– Znasz bliżej Papieża?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Spotkałem się z nim kilka razy, ale zawsze był bardziej zainteresowany poznaniem mojego życia aniżeli opowiadaniem o sobie. Kiedy ukazała się moja pierwsza książka o nim, spędziliśmy razem sporo czasu. Chciał się dowiedzieć więcej o Bergamo, o papieżu Janie XXIII, którego wspomnienie nosi w sercu. Podarowaliśmy mu specjalne wydanie powieści Alessandra Manzoniego „Narzeczeni”, która mu się bardzo podoba.

– Jak ogólnie postrzegasz Franciszka?

Reklama

– Papieża Bergoglia bardzo trudno wstawić w jakieś ogólne ramy o charakterze politycznym czy ideologicznym, ponieważ wykracza poza nie, jest ponad nimi. To człowiek, który w dalszym ciągu wyzwala wiele pytań.

– A jak zrodził się pomysł, aby „usiąść przy jednym stole” z Papieżem?

– To szczególna książka, swoista biografia opowiedziana przez pryzmat jego stosunku do żywności. Napisałem wcześniej tekst o nabożeństwie Franciszka do św. Kajetana z Thieny, patrona poszukujących pracy, którym brakuje powszedniego chleba. Wtedy wszystko się zaczęło, pomyślałem, że warto zgłębić temat jedzenia, który we Franciszku mieni się tysiącem kolorów.

– W jakim sensie?

– Dla papieża Franciszka jedzenie jest ważne nie tylko w sensie pożywienia, ale ze względu na wiele innych znaczeń o charakterze religijnym i kulturowym. Myślę tutaj także o jego ciągłej kampanii przeciwko marnotrawieniu żywności, o jego walce z głodem na świecie, o nieustannym wołaniu o sprawiedliwy podział dóbr – wszystkie te tematy zawarte są w encyklice „Laudato si’”.

– W swoich wystąpieniach Papież często używa metafor odnoszących się do pożywienia.

– Tak, to prawda – np. jego mowy na temat soli są przepiękne. W tle jego słów widać wielką tradycję, jego osobiste losy, a nawet jego wykształcenie. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że ukończył technikum o specjalizacji chemia spożywcza.

– Przywołajmy więc kilka historii pokazujących przyszłego papieża przy kuchni.

Reklama

– Gotować nauczyła go matka, która była na wpół sparaliżowana po urodzeniu ostatniego dziecka. Nie mogąc stać przy piecu, instruowała syna Jorge, jak się odnaleźć w kuchni. Natomiast babcia przekazała mu wspaniałą kulturę piemonckiej kuchni z jej sztandarowymi daniami, takimi jak bagna cauda czy też risotto alla piemontese. Ponadto charakterystyczną cechą rodzin włoskich imigrantów był szacunek do resztek pożywienia i umiejętność ich wykorzystania, więc Franciszek z domu wyniósł wiedzę, jak przyrządzić dobry posiłek z tego, co zostało z poprzedniego dnia. Sposób, w jaki traktuje się jedzenie, wskazuje na to, jak przeżywa się życie. Tak więc musiałem ustawić tę książkę właśnie jako opowieść o życiu, można w niej odkrywać człowieczeństwo Franciszka, które z kolei jest tym, co najbardziej wszystkich urzeka.

– Papież z rad babci i mamy uczynił więc prawdziwy skarbiec...

– Kiedy był rektorem Instytutu Jezuitów w San Miguel, w niedzielę, gdy kucharka miała wolne, sam przygotowywał posiłki dla studentów. O. Scannone, jeden z najwybitniejszych teologów argentyńskich, opowiadał, że Bergoglio potrafił przyrządzić faszerowanego prosiaka jak nikt inny. W kolegium zorganizował nawet hodowlę prosiąt i to on był pierwszą osobą, która się tym zajmowała. Żeby sprawdzić, czy student ma w sobie pokorę i jest zdolny do postawy służebnej, wystawiał go na swoistą próbę, powierzając mu troskę o świnki.

– Jaki jest stosunek papieża Bergoglia do żywności?

– Ekstremalnie prosty. Gdy Franciszek wybiera się w podróż, zawsze zaleca temu, kto go zaprosił, aby nie przesadzał z posiłkiem i nie przygotował czegoś, co później miałoby się zmarnować. Wszystko w duchu prostoty, tego, co najpotrzebniejsze. Także w Domu św. Marty, gdzie mieszka, Papież jada to, co wszyscy. Wieczorami, gdy nie ma już personelu, bierze wazę i sam się obsługuje. Często idzie na obiad do mensy pracowników Watykanu i stoi w kolejce jak każdy inny.

– Twoja książka została wspaniale przyjęta.

Reklama

– Nie przypuszczałem, że wyjdzie taka piękna opowieść, sam byłem tym zaskoczony. Osoby, które przygotowywały ze mną książkę do druku, także zorientowały się, że mają w rękach coś zaskakującego: z czasem, gdy dopisywałem kolejne strony, książka rosła i projekt graficzny zmieniał się wielokrotnie. Włoski wydawca – wydawnictwo Mondadori – jak tylko zobaczył projekt, natychmiast go przejął i znane domy wydawnicze z całego świata kupiły prawa: we Francji wydawcą jest Bayard, w Ameryce Łacińskiej zaś Larousse.

– Pomysł na książkę zrodził się w Parmie, w redakcji Food Editore.

– Tak, to oni wymyślili koncepcję książki i zwrócili się do mnie. Na początku byłem zakłopotany: jak można zrobić książkę z tego, co Papież mówi na temat pożywienia? Ale z czasem przyszło mi do głowy wszystko to, co tak naprawdę już wcześniej dobrze znałem.

– Jakie są najpiękniejsze strony tej książki?

– Nie wiem... wszystko zależy od tego, kto ją czyta. Jeśli ktoś będzie szukał wymiaru społecznego, to z pewnością uderzy go skromność i prostota Papieża.

– A co Ciebie uderzyło najbardziej?

Reklama

– Świat, który papież Bergoglio zbudował w Domu św. Marty, coś na kształt drugiego Watykanu (nie wiem, czy można to tak określić). Dokonała się tam swoista rewolucja. Na początku to był szok, ciągle pełno ludzi, biskupi, którzy przybywali z całego świata i napotykali Papieża, który był tam po prostu domownikiem... Pewnego wieczoru, ok. godz. 21, do recepcji Domu przybył zmęczony biskup z Cosenzy, ciągnąc za sobą walizkę. Papież właśnie wychodził ze stołówki, zauważył go i zapytał, skąd przyjechał. „Z Cosenzy” – odpowiedział biskup. „Aha, z Kalabrii – dopowiedział Papież. – A więc odbył ksiądz biskup długą podróż”. I wskazując mu drogę do stołówki, dodał: „Proszę iść na kolację, zanim zamkną kuchnię”. Nazajutrz biskup znalazł na recepcji bilecik z wiadomością z napisem „Pilne”. W środku było zaproszenie Papieża na kolację: „Tym razem o godz. 20 w stołówce Domu św. Marty”. Papież Franciszek jest właśnie taki, nieprzewidywalny! Pewnego razu chciałem się dowiedzieć, czy to prawda, że Papież wychodzi także nocą, ale odpowiedź jego jałmużnika była następująca: „Jaki sens ma pytanie, czy Papież idzie spotkać bezdomnych na ulicach Rzymu, kiedy to właśnie dla nich otworzył Watykan?”. I tak jest naprawdę: często Papież je śniadanie z kilkoma biedakami, którzy pojawiają się przy Placu św. Piotra. Swoje urodziny świętuje, kupując pizzę dla dwóch tysięcy osób. Dla niego jedzenie jest momentem spotkania, dzieleniem się, tak jak nam to pokazuje Ewangelia.

– Pewnie nawet Ty nie wyobrażałeś sobie takiego bogactwa inspiracji...

– Kiedy przelewałem wszystko na papier, pytałem siebie, dokąd mnie zaprowadzi ta praca. I to właśnie najbardziej fascynowało ludzi, którzy pracowali ze mną nad tym projektem, także ilustratorów, z którymi odtworzyliśmy nawet przepisy dań.

– Do jakich wniosków doszedłeś?

– Takich, że w epoce różnych „masterchefów”, kiedy jedzenie cieszy się wręcz przesadnym zainteresowaniem, kiedy włączasz telewizor i zawsze znajdziesz kogoś, kto gotuje, w czasach, gdy pożywienie urasta wręcz do rangi mitu – spożywanie posiłków zostało jednak odarte z wszelkiej godności. Co więcej – i to jest swoisty paradoks – zwiększyła się liczba dysfunkcji związanych z odżywianiem. Widać to wyraźnie na przykładzie dzieci i młodych, którzy mają często problemy zdrowotne wynikające ze złego podejścia do jedzenia. I tak oto Papież na nowo nadaje pożywieniu wymiar sakralny, uważa je za błogosławieństwo od Boga. Tak jak moi dziadkowie. Gdy upadł na ziemię kawałek chleba, zawsze kazali mi go podnieść i ucałować na znak szacunku. Uczyli mnie nigdy nie żartować z jedzenia. Dziś jesteśmy zdolni przygotowywać coraz bardziej wyrafinowane potrawy, ale zagubiliśmy gdzieś istotę jedzenia i picia.

– W książce przywołujesz także wypowiedzi Papieża na ten temat?

– Ostatni rozdział to swoista antologia jego tekstów na temat jedzenia. Zebrałem w nim wypowiedzi, które pojawiły się w papieskich homiliach i innych wystąpieniach. Można tam także znaleźć zabawne sformułowania, np. porównanie smutnych chrześcijan do ogórków konserwowych w słoiku...

Roberto Alborghetti – pisarz i dziennikarz, ma 63 lata, pochodzi z Bergamo (Włochy).
Żonaty, ma jedną córkę. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz w poczytnym lokalnym dzienniku „L’Eco di Bergamo”. Produkował także programy dla Bergamo TV oraz dla Radia Alta. Z czasem oddał się pisarstwu. Na początku były to książki hagiograficzne o świętych i wybitnych postaciach Kościoła, później również publikacje o charakterze edukacyjnym. Ponieważ wzrastał w oratorium parafialnym, organizuje też spotkania i debaty w różnych szkołach i parafiach. W ciągu ostatniego roku na spotkania z nim przybyło 35 tys. młodych Włochów.
Zainspirowany faktem, że papież Franciszek każdą modlitwę „Anioł Pański” kończy życzeniem: „Dobrego obiadu”, postanowił poświęcić kolejną publikację tematyce pożywienia, ale widzianego oczami Franciszka. Tak powstała książka „Przy stole z papieżem Franciszkiem”, wydana we Włoszech przez prestiżowe wydawnictwo Mondadori, która stała się od razu wielkim wydarzeniem wydawniczym i medialnym. W ciągu paru miesięcy przetłumaczono ją na wiele języków, a artykuły i recenzje ukazały się na łamach licznych ważnych gazet i portali internetowych.

Roberto Alborghetti, „Przy stole z papieżem Franciszkiem. Jego historie, jego potrawy, jego goście”, stron 208, Wydawnictwo Jedność, premiera: 13 marca 2019 r.

2019-04-03 10:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polski papamobil

Papamobil to nazwa samochodu do przewożenia papieża. Etymologia słowa pochodzi z języka włoskiego: papa - papież, mobile - samochód. Jest to nazwa pojazdu używanego przez papieża do oficjalnych przejazdów, zazwyczaj na krótkich trasach. Papież Jan Paweł II od początku swego pontyfikatu poruszał się wśród wiernych odkrytym samochodem, dzięki czemu miał bezpośredni kontakt z ludźmi. Jednak po zamachu terrorystycznym w 1981 r. Watykan zdecydował, że niebezpieczne czasy wymagają nowych środków bezpieczeństwa. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r. Jan Paweł II poruszał się specjalnym pojazdem zbudowanym w FSC w Starachowicach na podwoziu stara. Ten pomalowany na biało, odkryty pojazd najlepiej został zapamiętany przez uczestników tamtych wydarzeń. Jednak po wyjeździe Papieża - na polecenie PZPR - samochód został pośpiesznie rozebrany. Może liczono na to, że uda się zniszczyć wszelki ślad pobytu Papieża Polaka w Ojczyźnie? Nieodwracalnemu zniszczeniu uległo nadwozie samochodu - specjalnie skonstruowana tzw. gondola. Ocalało jednak podwozie, wykorzystywane jako piaskarka w jednym z PGR-ów w latach 1981-2006 w Zachodniopomorskiem. Zapewne dziś już niewiele osób pamięta ten pojazd. Przypominał on trochę wielką, niezgrabną amfibię. Ale z chwilą, gdy pojawiał się w nim Ojciec Święty, stawał się jakby niebiańskim rydwanem unoszącym Pielgrzyma, który każdym swym słowem odmieniał życie Polaków czekających na nowy powiew Bożego Ducha. Przejazd przez Warszawę wielkim otwartym samochodem był czymś, czego nasza stolica od czasu wojny nie widziała. Jak okiem sięgnąć, rozciągało się wszędzie morze głów pośród chorągwi i chorągiewek polskich, papieskich i maryjnych. Co krok deszcz kwiatów pokrywał samochód Papieża! Zewsząd wznosiły się radosne okrzyki i wyciągały ręce! Jan Paweł II był pierwszym papieżem przekraczającym próg komunistycznego kraju, aby wyzwolić naród z presji strachu. Ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom, że Ojciec Święty, stojąc w specjalnym biało-żółtym samochodzie, przemierzał ulice Warszawy i innych miast naszej Ojczyzny. Książka „Polski samochód dla Jana Pawła II” ukazuje nie tylko ludzi związanych z wyprodukowaniem samochodu dla Papieża, lecz mroczne dzieje pojazdu, gdy po zakończeniu wizyty papieskiej wydano polecenie, aby go rozebrać i zniszczyć. Losy tego pierwszego polskiego samochodu dla Papieża odzwierciedlają atmosferę tamtych dni: radość i entuzjazm powodowane wyczekiwaniem na wyjątkowego gościa, z nadzieją na chwilę wolności, którą przynosi ów Pielgrzym, i arogancja władzy demonstrującej swą siłę. W 1979 r. Ojciec Święty przybył do Polski na zaproszenie Episkopatu, a nie rządu. Był to szczególny wybieg dyplomatyczny, gdyż władze polskie mogły co prawda zaprosić Jana Pawła II jako męża stanu i głowę państwa watykańskiego, ale gdyby Moskwa nie wyraziła zgody na tę wizytę, jak to miało miejsce w przypadku papieża Pawła VI w 1966 r., kiedy to chciał przyjechać do Polski na uroczystości milenijne, przyjazd Jana Pawła II nie doszedłby do skutku. Stolicę Polski, obok Krakowa i Częstochowy, Jan Paweł II odwiedzał najczęściej podczas podróży do ojczyzny. Czyż gdzie indziej niż na placu Zwycięstwa wołanie z 1979 r.: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!” - miałoby większą moc? Słowa Ojca Świętego zaowocowały mocą Ducha Świętego, lecz jakie były losy symboli towarzyszących tamtym chwilom, pokazuje właśnie przykład z samochodem dla Papieża. Powstały z wielkim zaangażowaniem wielu ludzi jako dar dla niego, został zniszczony, aby nigdy nie stać się symbolem. Są rozdziały w historii Polski, które czekają na swoich odkrywców. Bardzo często pojawienie się pasjonata w danym czasie i miejscu owocuje niespodziewanymi efektami. Tak było i w tym przypadku. Odbudowanie słynnego papamobilu stało się marzeniem konstruktorów ze Starachowic. Relacja z poszukiwań oraz rekonstrukcja słynnego papamobilu została przedstawiona w książce przez inicjatorów poszukiwania i odbudowy samochodu - Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. 15 czerwca 2008 r. w Starachowicach po konferencji poświęconej rekonstrukcji papamobilu odprawiona została Msza św. koncelebrowana pod przewodnictwem abp. Zygmunta Zimowskiego oraz miało miejsce uroczyste poświęcenie zrekonstruowanego samochodu, aby przypominał następnym pokoleniom doniosłość i znaczenie pontyfikatu papieża Polaka Jana Pawła II.
CZYTAJ DALEJ

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Wszyscy mamy być ludźmi z powołania

2025-06-09 17:16

[ TEMATY ]

Lednica

Archiwum bp. Przybylskiego

Krajowe Centrum Powołań działające przy Konferencji Episkopatu Polski przez cały czas trwania spotkania młodych na Lednicy prowadziło swój własny punkt rozmów, spotkań i informacji na temat powołania do kapłaństwa, życia konsekrowanego i misyjnego.

Niedaleko namiotu adoracji ustawiono specjalny namiot, w którym stały dyżur pełniły osoby zajmujące się powołaniami w zgromadzeniach, zakonach i diecezjach. Młodzi mogli porozmawiać nie tylko o konkretnych drogach powołania, ale również o samym procesie rozeznawania powołania. W stoisku można było wziąć materiały i pamiątki informujące o życiu kapłańskim, o charyzmacie wielu zakonów i zgromadzeń. Pośród osób pełniących dyżur w namiocie powołaniowym był również bp Andrzej Przybylski, delegat KEP ds. powołań.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję