Reklama

Wiadomości

Gdzie są mężczyźni strajkujących kobiet?

W kontekście marszów kobiet domagających się aborcji warto przyjrzeć się postawom mężczyzn. Co myślą o działaniach swoich żon, sióstr, córek, partnerek?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Długotrwała izolacja związana z pandemią COVID-19 spotęgowała uliczne wystąpienia. Ludzie, którzy do tej pory pozostawali w zamknięciu, znaleźli wreszcie okazję, aby wyjść na ulicę, wykrzyczeć swoje niezadowolenie, a dodatkowo poutyskiwać na rząd i polityków. My, Polacy, najwyraźniej potrzebujemy takich form manifestowania swoich uczuć – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Pamiętam, jak w kwietniu 2005 r. wszyscy umawialiśmy się SMS-ami na białe marsze po śmierci Jana Pawła II. Pięć lat później także były marsze, wspólne modlitwy w kościołach i na rynkach miast, tym razem po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku wszyscy manifestowaliśmy swoje przywiązanie do zmarłych osób, a miejscami, do których wspólnie maszerowaliśmy, były kościoły i pomniki świętych. Wówczas nasza religijność była nam na rękę, nikt się jej nie wstydził.

Od tamtych wydarzeń minęło dziesięć lat. Jak na ironię, w dzisiejszych marszach celem także są świątynie, zmieniło się jednak zupełnie nasze podejście do nich. Czy to możliwe, że wśród uczestników manifestacji popierających aborcję nie ma nikogo, kto kilkanaście lat temu nie uczestniczył w marszach po śmierci Ojca Świętego lub po katastrofie samolotu? Z pewnością idą tam i takie osoby. Jak więc się to stało, że tak zmieniły się nasze poglądy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gorące głowy

Wydaje się, że my, Polacy, jesteśmy bardzo podatni na takie szybkie zrywy. Szybko się zapalamy, wyruszamy ze zniczami, transparentami, śpiewamy, krzyczymy, ale rzadko idzie za tym głębsza refleksja. Stąd w naszej historii tyle jakże wzniosłych, ale niestety również przegranych powstań narodowych. Co więc zostaje z naszych zrywów? Czy po śmierci Jana Pawła II staliśmy się lepsi, jak obiecywaliśmy sobie wtedy? Czy po katastrofie samolotu pod Smoleńskiem pojednaliśmy się, jak to zapowiadaliśmy? Smutna prawda jest taka, że po tamtych marszach pozostały tylko wspomnienia i niedotrzymane obietnice. Jak będzie tym razem?

Reklama

Uczestniczki dzisiejszych manifestacji niczego nie wskórają wykrzykiwaniem i swoją postawą na ulicach. Kobiety te, tak bardzo zaangażowane w głoszenie haseł, w które najwyraźniej głęboko wierzą, po jakimś czasie wrócą do domów. Zmarznięte, gdyż pogoda nie sprzyja, niezrozumiane, często samotne, a niekiedy także ośmieszone. Znów pozostaną same. Po ich manifestacjach zostaną zdjęcia, wpisy na portalach społecznościowych. Część z nich pewnie usunie te materiały, gdyż nie każdy przyznaje się do tego, że używa wulgaryzmów, a cóż dopiero robić sobie zdjęcia z takimi słowami na transparentach.

Męska rzecz

Co zrobić, aby tego trudnego momentu nie stracić? Sądzę bowiem, że jest to dobra chwila na rozmowę, poważną wymianę poglądów i współpracę przynajmniej z tymi, którzy poszli ma marsz tylko dlatego, że był, a kwestia aborcji była jedynie pretekstem, aby wyjść na ulicę.

I tu na pierwszym planie powinna pojawić się rola mężczyzn. Tych, którzy zostali w domach, tych, którzy wówczas byli w pracy, zajmowali się dziećmi. Słowem – tych, którzy są najbliżsi strajkującym dziś kobietom. Nie wierzę bowiem, aby rozmowy dotyczące kwestii aborcji nie były poruszane w domach strajkujących. Nie wierzę też w to, że ta sprawa nie wywołała emocji, a być może mniejszych lub większych kłótni. Jest to bowiem kwestia fundamentalna. Jeśli zgadzamy się w kwestii obrony życia, możemy swobodnie rozmawiać również na inne tematy. Jeśli jednak nasz fundament pęka, inne tematy stają się nieważne. Jak mam rozmawiać z żoną o zbliżających się świętach czy o wakacjach, gdy nie zgadzamy się w fundamentalnej kwestii? To tak, jakbyśmy doklejali kolejne elementy dekoracyjne do domu, który właśnie się rozpada. A zatem kwestia aborcji musiała się w tych domach pojawić. Jak zareagowali na nią mężczyźni?

Reklama

Oblany egzamin

Wydaje się, że mężczyźni – ojcowie, mężowie, bracia, synowie – nie zdali tego egzaminu. Autorytet męża i ojca, jako głowy rodziny, jest dziś już chyba tylko czysto teoretyczny. Jego rolę przejęły bowiem telewizor, Facebook i inne serwisy, na których pojawiały się wezwania do manifestacji. To ich posłuchały strajkujące kobiety, i to tam dzieliły się swoimi wrażeniami. Gdzie zatem byli mężczyźni? Z moich obserwacji wynika, że... ich nie było. Oczywiście, można jakoś tę nieobecność wytłumaczyć. Że są zajęci pracą, aby utrzymać rodzinę; że pracują za granicą, aby utrzymać rodzinę; że odpoczywają po pracy... Wszystko pięknie. Tylko że ta troska o utrzymanie rodziny tak zamydliła oczy mężczyznom, iż właśnie tracą swoje rodziny. Aspekt finansowy to nie wszystko. Jeśli praca pochłania nas tak bardzo, że nie ma już czasu na rozmowę, na zainteresowanie się bolączkami najbliższych, manifestującej żony czy córki, to znaczy, że idziemy złą drogą. Utrzymanie rodziny to prowadzenie jej po krętych drogach życia, czasem w biedzie i głodzie, niedoli i chorobie, ale ważne są tu wspólne trwanie, zrozumienie, wspieranie się. Każda rodzina dźwiga jakiś swój krzyż, a odpowiedzialny za niesienie go jest właśnie mężczyzna. Aby podołać temu wyzwaniu, mężczyzna musi być w stałej łączności z Bogiem, który jest nie tylko jego Siłą, ale także Drogowskazem. Gdy tej łączności nie ma, mężczyzna błądzi i gubi swoich najbliższych, nawet jeśli poświęca się całym sercem temu, aby „utrzymać rodzinę”.

Czy mamy jeszcze takich mężczyzn? Z pewnością są wśród nas. Jak ich poznać? Tak jak dobre drzewo – po owocach. Wystarczy popatrzeć na ich małżeństwa, na żony i ich dzieci. Więcej nie trzeba.

Autor jest doktorem historii, polonistą, nauczycielem, mężem i ojcem trojga dzieci

2021-02-10 08:09

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katecheta nie strajkuje

Niedziela bielsko-żywiecka 45/2007

[ TEMATY ]

katecheci

strajk

Bożena Sztajner/Niedziela

Najpierw część nauczycieli z Podbeskidzia, zainspirowana inicjatywą Związku Nauczycielstwa Polskiego, 29 maja przyłączyła się do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej i przez dwie godziny nie prowadziła lekcji, a niedawno, bo 25 października, wzięła udział w demonstracji przed Urzędem Marszałkowskim w Katowicach.

Celem strajku miało być wywalczenie podwyżki płac, zachowanie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury na dotychczasowych zasadach do 2011 r. oraz objęcie emeryturami pomostowymi nauczycieli urodzonych po 1969 r. Z kolei wśród postulatów, z jakimi związkowcy stanęli przed siedzibą Marszałka Województwa Śląskiego, było zwiększenie kwoty bazowej, od której oblicza się wysokość nauczycielskich płac (w przyszłorocznym budżecie ma być o 50 zł niższa niż w ubiegłorocznym), oraz 50 proc. wzrost wynagrodzenia zasadniczego (średnio o 600 zł brutto dla nauczyciela stażysty i 1000 zł dla nauczyciela dyplomowanego).
Według ks. Marka Studenskiego z Wydziału Katechetycznego Kurii Bielsko-Żywieckiej, w tego typu akcjach strajkowych w żadnym razie nie powinni uczestniczyć katecheci, gdyż żadne względy ekonomiczne nie usprawiedliwiają rezygnacji z głoszenia Ewangelii.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję