Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Świadectwo: Uzdrowiona za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego

Niepoślednią rolę ku temu, aby ogłosić wyniesienie do chwały ołtarzy Prymasa Tysiąclecia odegrała choroba, cierpienie, a w konsekwencji cud, który dotknął formującą się do życia zakonnego s. Nullę ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dom rodzinny

Siostra Nulla, czyli Lucyna Garlińska, urodziła się 8 listopada 1967 r. w Przybiernowie, jako czwarta córka Józefy i Feliksa Garlińskich. Ma trzy siostry, które założyły rodziny. Teresa i Krystyna mieszkają w Przybiernowie, Elżbieta, w sąsiedniej parafii w Moraczu. Ojciec śp. Feliks, przyjechał na Ziemie Odzyskane wraz z rodzicami i rodzeństwem do Przybiernowa zaraz po wojnie, jako wysiedleniec spod Nowogródka. Mama Józefa, pochodząca z parafii Lubanie k. Nieszawy, po ślubie z Feliksem, zostawiła rodzinny dom i od 1958 r. również zamieszkała w Przybiernowie.

Rodzice przez całe swe życie prowadzili gospodarstwo. Praca na roli wiązała się z ogromnym wysiłkiem. Rodzina s. Nulli nie wyróżniała się pozornie niczym spośród innych, ale starała się bardzo przykładnie żyć wiarą i tradycją prowadząc życie oparte na Bogu. Rodzice zadbali o rozwój życia religijnego wszystkich córek, sami dając przykład żywej wiary. Siostra Nulla widziała rodziców klękających do pacierza, mimo utrudzenia codzienną pracą. Nie przypomina sobie żadnego dnia, w którym zabrakłoby modlitwy, nawet w chorobie i późnej starości. To dom rodzinny nauczył ją miłości, przepraszania i podania ręki do zgody, najpierw w relacjach z rodzeństwem, później w relacjach z innymi ludźmi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Łaską wiary i świętości obdarzona została w sakramencie chrztu św. w Boże Narodzenie 1967 r. w kościele parafialnym Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Przybiernowie. Tutaj przyjęła wszystkie sakramenty święte czyli Pierwszą Komunię św. 30 maja 1976 r., a także pod koniec szkoły podstawowej – bierzmowanie. Lata nauki w liceum zaprowadziły ją do Kamienia Pomorskiego.

Nowicjat Uczennic Krzyża

Ważność Przybiernowa wiąże się z tym, że to tutaj w pomieszczeniach dawnej plebanii powstał w 1985 r. Nowicjat Uczennic Krzyża. Charyzmat tworzącej się co dopiero wspólnoty, odkryła w swoim sercu młoda Lucyna. Postanowiła realizować swoje powołanie tuż obok domu rodzinnego. Do Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża wstąpiła 22 lutego 1986 r.

Tak wspomina te chwile oraz późniejsze wydarzenia związane z chorobą i cudem sama siostra. – Kiedy wstąpiłam do wspólnoty modlitwa o beatyfikację kard. Wyszyńskiego była w niej obecna. Nie mogę mówić o moim uzdrowieniu w oderwaniu od kontekstu swojej wspólnoty, której charyzmat czerpie bardzo wiele z duchowości Prymasa Tysiąclecia. Jest to modlitwa i ofiara za tych, którzy są najdalej od Boga oraz pomoc w odnalezieniu zbawienia i formacja apostołów świeckich. Być uczennicą Krzyża, to być uczennicą Bożej Miłości.

Diagnoza

Reklama

Wielkie pragnienia, radość i młodzieńczy entuzjazm dość szybko naznaczone zostały w moim życiu krzyżem choroby. Na początku 1988 r. wykryto u mnie i zdiagnozowano nowotwór tarczycy a przerzutami dotknięte były również węzły chłonne szyi. Pierwszą myślą, była modlitwa o dar męstwa w chorobie i umiejętność przyjęcia krzyża sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Przeszłam operację i odbyłam leczenie radiologią w Szpitalu Onkologicznym w Szczecinie – kontynuuje s. Nulla. Po przebytej operacji i koniecznym leczeniu wszystko wydawało się wracać do normy. Zostałam jednak przekazana do Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie po badaniach otrzymałam dawkę jodu radioaktywnego. Sytuacja zdrowotna na tyle się poprawiła, że w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej w 1988 r. rozpoczęłam odbywanie nowicjatu w mojej rodzinnej parafii w Przybiernowie.

Jednak z końcem roku, pogarszające się samopoczucie, zmusiło mnie do szukania pomocy w szpitalu w Szczecinie. Trudność sprawiało mi oddychanie, nie mogłam przyjmować posiłków, miałam także kłopoty ze spaniem, coś dusiło mnie również w gardle. Miałam umówioną wizytę w Gliwicach pod koniec stycznia 1989 r., jednak na początku nowego roku przeszłam badania na Oddziale Otolaryngologii w Szczecinie i postawiono nową diagnozę: nastąpiło wznowienie choroby, przerzuty do gardła a guz liczył 4 cm i zagrażał życiu. Rokowania, które mi przedstawiono były jednoznaczne: pozostały mi maksymalnie trzy miesiące życia. Lekarz powiedział, że operacja jest możliwa ale wiąże się z dużym zagrożeniem wystąpienia nieodwołanych powikłań, ponieważ przecięcie żuchwy, wstawienie tracheotomii, usunięcie części krtani było bardzo niebezpieczne. Zgody na operację nie podpisałam.

Jeśli przeżyję noc...

Ponieważ sytuacja zagrażała życiu dlatego siostry z mojej wspólnoty, zmobilizowane przez jej założycielkę s. Christianę Mickiewicz, podjęły modlitwę do kard. Stefana Wyszyńskiego w postaci Nowenny o cud uzdrowienia. Modlitwa ta była odmawiana dziewięć razy w ciągu dnia z rękami złożonymi w krzyż. W tę modlitwę włączyła się także moja kochana mama.

Reklama

W takich wypadkach Prawo Kanoniczne zezwala, aby nowicjuszka złożyła śluby wieczyste na wypadek śmierci. Za zgodą i przy wielkim wsparciu bp. Kazimierza Majdańskiego, któremu nasza wspólnota zawdzięcza tak wiele w wymiarze duchowości oraz konkretnych decyzji, złożyłam śluby wieczyste 28 stycznia 1989 r. w kaplicy Kurii Biskupiej w Szczecinie. Już następnego dnia znalazłam się w szpitalu w Gliwicach, aby podjąć się bardzo trudnego leczenia. Badania potwierdziły postawioną wcześniej diagnozę i stan zagrożenia życia. Guz usytuowany w bliskości tętnic w gardle miał już 5 cm. Operacja przybliżała ryzyko śmierci. Odbyłam kolejną konsultację w Klinice Otolaryngologii w Katowicach. Miałam świadomość, że moje życie powoli się kończy, jednak nie podpisałam zgody na operację. Uchwyciłam się słów, które usłyszałam od doktora, chociaż nie były one żadną sugestią, że na ryzyko mamy zawsze czas. Po kilku dniach ponownie podano mi dawkę jodu radioaktywnego i wówczas, kiedy towarzyszyła mi zawsze jedna ze sióstr ze wspólnoty usłyszała ona wieczorem 14 marca, że jeśli przeżyję tę noc, to będzie cud.

Cud ozdrowienia

Noc z 14 na 15 marca 1989 r. była dla mnie tragiczna, sytuacja była dramatyczna, gdyż nastąpił obrzęk guza, krwotok i całą noc się dusiłam, wydawało mi się, że każdy oddech jest tym ostatnim – z wielkim wzruszenie opowiada s. Nulla. Jedyne pragnienie, jakie mi towarzyszyło, to umrzeć wśród sióstr. Rano kiedy jedna z sióstr przyszła do szpitala usłyszała, że cud już się stał! Tej nocy nastąpił przełom! Zostałam uzdrowiona! Już 21 marca zostałam wypisana ze szpitala.

Jestem wciąż pod opieką Instytutu Onkologii w Gliwicach i czuję się bardzo dobrze, choroba nie powróciła. Lekarze sami mówili potem, że przyjęli mnie, gdyż byłam bardzo młoda i chcieli abym się psychicznie nie załamała, bo to czym leczyli nie mogło mi pomóc. Jestem więc świadkiem tego, że cuda się zdarzają a tym, którzy wierzą nie potrzeba niczego więcej tłumaczyć…

Po uzdrowieniu, 15 sierpnia 1990 r., wraz ze swoim rocznikiem nowicjatu, złożyłam pierwszą profesję w kościele Niepokalanego Serca Maryi w Szczecinie-Stołczynie, podczas Mszy św. sprawowanej przez bp. Kazimierza Majdańskiego, ówczesnego pasterza diecezji szczecińsko-kamieńskiej.

Pracowałam później także w sprawach administracyjnych w kurii biskupiej. Sześć lat później, 26 sierpnia 1996 r. złożyłam śluby wieczyste we Wspólnocie Sióstr Uczennic Krzyża. Uroczystość odbyła się w katedrze św. Jakuba w Szczecinie, podczas Mszy św. sprawowanej przez bp. Stanisława Stefanka. Na obrazku upamiętniającym to wydarzenie umieściłam słowa z księgi proroka Samuela: „Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, że doprowadziłeś mnie aż dotąd” (2 Sm 7, 18). Przez dwie kadencje byłam także sekretarką generalną w naszej wspólnocie. Ostatnie osiem lat mieszkałam na Podhalu, w Kościelisku, gdzie otrzymaliśmy dom, który służy celom apostolsko – wypoczynkowym – kończy swą opowieść s. Nulla.

Po wnikliwym przeanalizowaniu dokumentów oraz przeprowadzeniu procesu o domniemanym cudzie, najpierw na szczeblu diecezjalnym (powołanie Trybunału nastąpiło 27 marca 2012 r., a zakończenie procesu 28 maja 2013 r. w Szczecinie) oraz w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie 2 października 2019 r., papież Franciszek upoważnił Kongregację do ogłoszenia dekretu o cudownym uzdrowieniu s. Nulli za przyczyną Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Bogu niech będą więc dzięki za ten dar i wspaniałą postawę wiary i niesienia krzyża przez s. Nullę!

2021-09-13 18:30

Oceń: +11 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obietnica prymasa

Niedziela toruńska 7/2020, str. IV

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

Toruń

Prymas Tysiąclecia

Archiwum parafii pw. Opatrzności Bożej w Toruniu

Kard. Wyszyński z parafianami podczas wizytacji w 1957 r.

Kard. Wyszyński z parafianami podczas wizytacji w 1957 r.

Znanych jest wiele faktów z życia kard. Stefana Wyszyńskiego, niezwykłego kapłana, nie bez przyczyny nazywanego Prymasem Tysiąclecia. Niewiele osób wie jednak o jego kontaktach z toruńską parafią pw. Opatrzności Bożej na Rudaku.

Rudacka parafia, podobnie jak cały lewobrzeżny Toruń, do 1992 r. należała do archidiecezji gnieźnieńskiej, której metropolitą był kard. Wyszyński. Złożył on parafii wizytę duszpasterską 3 i 4 września 1957 r. Nieznany jest jednak fakt, że niewiele brakowało, by spotkanie, choć nieplanowane, odbyło się w również w 1968 r. Dlaczego prymas Wyszyński zainteresował się właśnie tą małą parafią na obrzeżach Torunia?
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Noworodek znaleziony w pustostanie

2025-04-16 10:15

[ TEMATY ]

noworodek

Karol Porwich/Niedziela

Jednodniowego noworodka porzuconego w pustostanie na Starych Bałutach w Łodzi znalazł mężczyzna, który przypadkowo skręcił z ulicy w przechodnią bramę opustoszałej kamienicy przy ul. Zgierskiej. Dzięki jego reakcji dziecko przeżyło. Dziewczynka jest w szpitalu. Policja szuka matki.

O znalezieniu noworodka porzuconego w kamienicy przy ul. Zgierskiej w Łodzi policję zawiadomił wieczorem we wtorek przypadkowy świadek, który przechodził przez teren opustoszałej posesji.
CZYTAJ DALEJ

Czym jest krzyżmo i jak powstaje? Dowiedz się!

2025-04-16 20:12

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Krzyżmo

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

W Wielki Czwartek do południa sprawowana jest Msza Krzyżma Świętego. Nazywa się ją także Mszą olejów. To dlatego, że podczas tej liturgii biskup konsekruje krzyżmo oraz błogosławi oleje chorych i katechumenów. Jak powstają? Odpowiadają liturgista, ks. dr Stanisław Szczepaniec i odpowiedzialny za przygotowanie olejów dla Archidiecezji Krakowskiej, ks. Łukasz Jachymiak.

Wielki Wtorek. Wieczór. Pomieszczenie gospodarcze przy katedrze na Wawelu. To tu trwają ostatnie prace nad przygotowaniem olejów na tegoroczną Mszę Krzyżma Świętego. Zostało już tylko kilka dni. Siostra Cecylia bierze udział w tym procesie po raz 13. Ks. Łukasz po raz 3. Prace nad krzyżmem ruszają już zimą. Chodzi przede wszystkim o zgromadzenie potrzebnych składników. Tegoroczny olej został przywieziony z północnych Włoch. Na wzgórze wawelskie dotarł w lutym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję