Jarosław Ciszek: Jeszcze w Seminarium pisał Ksiądz: „Pamiętam słowa kapłana: kiedy wstajesz rano, wypowiedz do siebie: jestem klerykiem. To dużo porządkuje w życiu. Wiesz, że za tymi słowami płyną konkretne obowiązki”. Powtarza sobie Ksiądz co rano „Jestem księdzem”, „Jestem sekretarzem biskupa”?
Ks. Paweł Sproncel: „Jestem księdzem” – tak. Zaś o pełnionej funkcji przypomina mi każdy dzwoniący telefon (śmiech), co sprawia, że po nominacji szybko musiałem wziąć się w garść i przemodelować plan dnia. Ale cały czas zgadzam się z tymi słowami, one bardzo porządkują życie. Wstań rano i zdaj sobie sprawę ze swojego powołania i zadań, jakie Pan Bóg zleca ci do wykonania.
Kiedy zaraz po święceniach pytałem Księdza o wymarzoną parafię, usłyszałem: „Weź krzyż i idź tam, gdzie cię poślą”...
To zdanie też porządkuje. Cokolwiek spotykało mnie w życiu kapłańskim, starałem się przyjmować jako wolę Pana Boga – czy była to pierwsza parafia pw. św. Katarzyny w Będzinie-Grodźcu, czy posłanie na studia po dwóch latach pracy. W momencie finalizacji pracy doktorskiej biskup zadzwonił do mnie z propozycją przyjęcia funkcji sekretarza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W odpowiedzi usłyszał…?
…głęboką ciszę. A kiedy już dotarło do mnie, pierwszym wypowiedzianym zdaniem było: „Ekscelencjo, to dla mnie wielki zaszczyt”. Był strach, świadomość powagi funkcji, wahanie, czy nadaję się do roli, którą przyjmuję.
Nadaje się Ksiądz?
Weryfikują to księża i osoby świeckie. Jestem niejako pośrednikiem między Biskupem a innymi – duchownymi, konsekrowanymi i świeckimi. Dewizą, która mi towarzyszy, jest: „Zrób tak, żeby każdy był przyjęty” oraz pytanie „czy to ja jestem dla innych, czy oni są dla mnie”. Odpowiedź powinna być oczywista.
Ta dewiza koresponduje ze zdaniem, jakie do swojego kapelana, ks. Bronisława Piaseckiego, powiedział bł. kard. Stefan Wyszyński: „Ty będziesz w moim imieniu przyjmował ludzi na progu domu. Każdy wchodzący ma być uszanowany i wysłuchany. Rozstrzygnięcia będą różne, bo nie wszystko da się załatwić i nie wszystkich da się zadowolić. Ale uszanować trzeba każdego”. Podpisuje się Ksiądz pod tym?
W stu procentach! Nie da się rzeczywiście załatwić wszystkiego – sprawy muszą być zgodne z wolą Pana Boga, ale nie mnie to rozstrzygać. Moją rolą jest, by każdy, niezależnie od tego z czym przychodzi osobiście lub kontaktuje się telefonicznie, był przyjęty.
Pierwsza posługa w nowej roli to…?
Patriotyczne uroczystości w podwarszawskiej Kuklówce 1 sierpnia – Msza św. oraz zwiedzanie Muzeum Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.
Reklama
Posługa sekretarza to też duszpasterstwo?
Myślę, że tak. Papież mówi o „duszpasterstwie ucha” – stanięciu przy drugim człowieku i wysłuchaniu go. Taka właśnie jest ta posługa i te spotkania – nie tylko załatwiam sprawę, kieruję do odpowiednich osób, wpisuję w kalendarz, współpracuję przy przygotowaniu liturgii, lecz także dbam, by człowiek był wysłuchany. A w tym spotkaniu można znaleźć przestrzeń dla duszpasterstwa. Jeśli ktoś spotyka się ze mną i ma doświadczenie bycia przyjętym i kochanym przez Kościół – można to uznać za duszpasterstwo. Przyjmując i wypełniając wolę biskupa, wypełniam też swoje powołanie, czyli drogę do świętości. A resztą musi zająć się Jezus.
Praca sekretarza jest wymagająca – biskup jest niezwykle otwarty na spotkania z ludźmi, a różnego rodzaju celebracji i spotkań jest każdego dnia bardzo dużo…
Rzeczywiście to posługa związana z byciem cały czas pod telefonem, codzienne urzędowanie w Kurii i mnogość wyjazdów, z których część widać w publikowanym na stronie diecezji kalendarium. Ale także bardzo wiele indywidualnych spotkań z różnymi ludźmi – biskup nie tylko zajmuje się duszpasterstwem, ale całym zarządzaniem diecezją – sprawami administracyjnymi i materialnymi, współpracą z instytucjami, samorządem i władzami, nadzorem nad wydziałami Kurii i Sądem Biskupim, gdzie każda decyzja jest ostatecznie jego odpowiedzialnością. Biskup na pewno nie unika spotkań z ludźmi – choćby tych spontanicznych, podczas pielgrzymek, gdzie codziennie (niezależnie od pogody) można było go spotkać na szlaku zaraz po tym, jak zakończył urzędowanie w Kurii. Do tego cyklicznie posługuje w stałym konfesjonale w Sosnowcu.
Reklama
Bywając na wielu parafiach ma Ksiądz kontakt z liturgiczną służbą ołtarza. Sam Ksiądz należał do tej grupy od I Komunii Świętej…
Już po chwili pobytu w parafii widać, gdzie prowadzona jest systematyczna praca z ministrantami, co przejawia się w pięknym ukształtowaniu od stroju aż po sposób służby. Ukłon należy się także służącym do Mszy w czasie uroczystych liturgii klerykom. Posługa przy ołtarzu to nie tylko mechaniczne wykonywanie czynności – powinna być także spełnianą z miłością modlitwą.
Niedawno obronił Ksiądz doktorat na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Czego dotyczyła praca?
Jej temat brzmiał Kultura tymczasowości, jako wyzwanie dla duszpasterstwa Kościoła, w świetle nauczania papieża Franciszka. To zauważalny problem, wyrażający się m.in. w niechęci do podejmowania wyzwań, trudu, a przez to utracie sensu i celu w życiu świeckich i duchownych. Problemem wielu jest sprowadzenie miłości wyłącznie do roli uczucia oraz uciekanie przed takimi sprawami, które wywołują jakikolwiek dyskomfort. Papież wskazuje, że fundamentem jest powrót do świadomości, że jesteśmy stworzeni przez Boga z miłości.
Co jeszcze, poza konkretną wiedzą, dały Księdzu studia?
Bardzo wiele, zwłaszcza w zakresie relacji, budowania przyjaźni, podglądania nowych metod duszpasterskich i stykania się z ludźmi o innej mentalności. Wiele dawało mieszkanie w konwikcie i kontakt z księżmi z większości polskich diecezji, ale też moje zaangażowanie w tamtejsze życie parafialne.