Białe obrusy już przygotowane. Gość w dom, Bóg w dom. Tak witali pielgrzymów 19 sierpnia.
Dla nas jest to święto
– Bywało, że grupa grubo przekraczała sto osób, ale daliśmy zawsze radę. Mamy duże podwórko, dom, który dla nich też jest otwarty. Od lat cała nasza rodzina, włącznie z moją siostrą Anną Tutaj, znajomymi, angażowała się, aby przygotować posiłek pielgrzymom. Gotujemy od serca, pełny obiad często z deserem. Dbamy o to, aby wszystko było smaczne. Jesteśmy zaprzyjaźnieni z naszymi pątnikami. Już trzecie pokolenie idzie na Jasną Górę. Byliśmy z rodziną zapraszani na I Komunię św. dzieci, różne uroczystości ogniska po pielgrzymce. Jak przez Proszowice przechodzi pielgrzymka, to jest dla nas święto. Przyjmując pielgrzymkę, czuję się trochę jakbym sama szła na Jasną Górę. Owszem to wysiłek i dużo pracy, a ja przecież już nie jestem taka młoda… Ale potem widzę ich wdzięczność, zadowolenie i jest ogromna radość – mówi Elżbieta Krzywonos, emerytowana nauczycielka. 19 sierpnia była już od 4 godziny na nogach
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Poszczególne grupy tarnowskie rozlokowywane są w różnych punktach miasta. Wiele osób włącza się w przygotowanie posiłków. Dawniej starsi parafianie przynosili gary z zupą, własne wypieki, kompoty. Teraz częściej zbierają pieniądze i zamawiają smaczne posiłki pielgrzymom w stołówkach, dbając by byli najedzeni.
Reklama
Halina Rajchel koordynuje przygotowaniami od 2006 r., przejęła obowiązki po zmarłej sąsiadce. Pracuje razem z Grażyną Wirek, Dorotą Nowak, Elżbietą Wykusz, które gotują pyszne zupy. Ale jest jeszcze wiele osób dokładających cegiełkę przez datki, produkty, etc. 19 sierpnia gary ogórkowej i pomidorowej, kompot malinowy, drożdżówki, woda, chleb – wszystko już czekało na głodnych pielgrzymów. – Zawsze po nich wychodzę i prowadzę ich na posiłek. My się za nich modlimy, a oni za nas. To jest ogromna radość dla nas – wyznaje.
Przejęła pałeczkę
Barbara Świerczewska sama przed laty pielgrzymowała z warszawską i krakowską na Jasną Górę. Poznała różne trudy pielgrzymki prowadzonej w jakże odmiennych realiach, przy braku niemal wszystkiego. – Pamiętam, jak czasem na trasie chciało się pić, a szliśmy przez miejsca, gdzie nie wynoszono wody czy kompotu – wspomina, Aby ugościć pielgrzymów, zbiera ofiary od mieszkańców, z innymi osobami organizuje posiłki i niezbędne produkty. – Starsi się wykruszyli, trzeba było przejąć po nich pałeczkę – mówi. Osiedle, gdzie mieszka z rodziną, przyjmuje młodzieżową grupę. Bywało ze liczyła 200-250 osób. Goszczą ich najlepiej jak mogą.
Proboszcz ks. Jan Zwierzchowski, który zrobił kilka dni wcześniej odprawę na plebanii, jest wdzięczny wszystkim swoim parafianom za pracę i hojność. W czasie Mszy św. z udziałem bp. Jana Piotrowskiego, tarnowskich biskupów i kapłanów w parku miejskim pielgrzymi dziękowali im za wszelkie dobro.