Reklama

Kiedy wszystko wisi na włosku

Napaść Rosji na Ukrainę zasługuje na potępienie, ale Polacy na ołtarzu tej wojny nigdy nie złożą daniny ze swojego honoru, prawdy i dbania o swój interes narodowy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Po raz pierwszy wojenne pociski uderzyły w Polskę, w wyniku czego zginęli dwaj Polacy. Przez moment wszyscy zamarliśmy, zadając sobie pytanie: czy właśnie rozpoczęła się wojna z Rosją na terenie naszego kraju? Dobę później napięcie nieco zmalało, gdy okazało się, że były to pociski ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. To oznacza, że, na szczęście, Rosja nie zaatakowała bezpośrednio terytorium naszego państwa, które należy do NATO. Zginęli jednak pierwsi polscy cywile, osoby zupełnie niezaangażowane w wojnę. Ich śmierć jest najprawdopodobniej wynikiem pomyłki operatora pocisków ukraińskiej obrony. To tragiczne zdarzenie jest dla polskich władz swoistym testem. Prezydent Zełenski i jego współpracownicy uparcie podtrzymują bowiem tezę, że na Polskę spadły pociski wystrzelone przez wojska Putina. Gdyby przyjąć słowa prezydenta Ukrainy za pewnik, to mamy gotową wojnę Polski z Rosją i NATO z Rosją o trudnych do oszacowania skutkach. Ukraina od dłuższego czasu domaga się zamknięcia nieba nad swoim krajem przez samoloty NATO i przystąpienia sojuszu do wojny, co sprawiłoby, że wojna rosyjsko-ukraińska stałaby się wojną światową. Interes Ukrainy jest zrozumiały, kraj ten od lutego cierpi na skutek rosyjskiej agresji. Jaki jednak jest interes Polski i NATO? Czy rozpętanie teraz kolejnej wojny światowej to dobre rozwiązanie? Czy Polska przetrwa globalny konflikt, w którym znów Nizina Środkowoeuropejska stanie się trasą przejazdów dla skonfliktowanych armii?

Reklama

Szczęście w nieszczęściu, że rakiety, które zabiły Polaków, należały do ukraińskiej armii. Test naszych władz polega na tym, jak zachowają się wobec podawania nieprawdy przez administrację Zełenskiego. Tu nie wystarczą banały, że przecież wojnę rozpętali Rosjanie, a więc to ich wina, iż zginęli polscy obywatele. Polacy giną na Ukrainie od początku wojny – to uczestnicy tzw. Legionu Międzynarodowego, którzy biorą udział w działaniach wymierzonych przeciwko rosyjskiemu okupantowi. Wiem o co najmniej jednym Polaku, który na pewno został zabity przez rosyjskich żołnierzy. To jednak sytuacja najemnika, który ma świadomość ryzyka. Wiemy też o polskim przestępcy (ściganym w Polsce listem gończym) o pseudonimie „Broda”, który z nieznanych nam powodów dowodzi oddziałem wojskowym na Ukrainie. Ale to zupełnie inne przypadki niż zdarzenie, w którym ginie dwóch niewinnych i niczego niespodziewających się polskich rolników, a pociski spadają na teren naszego kraju. Reakcja naszych władz musi być jednoznaczna i stanowcza. Ukraina i jej prezydent muszą wziąć na siebie winę za ten nieszczęśliwy wypadek, przeprosić Polskę i wypłacić rodzinom zabitych stosowne odszkodowania. Tu nie ma czasu na propagandowe tonowanie nastrojów i twierdzenia, że finalnie za śmierć Polaków i tak odpowiadają Rosjanie. Tak jest, ale przecież nie na tym polega rozwiązanie tego problemu. Dopóki Ukraińcy będą się butnie wypierać i bezpodstawnie domagać uczestnictwa w polskim śledztwie dotyczącym wyjaśnienia śmierci tych osób, dopóty pomiędzy Polską i Ukrainą będzie rosło mocne nieporozumienie. Nawet jeśli politycy jakoś tę sprawę wyciszą, to i tak miliony Polaków pozostaną w niepokoju i świadomości, że coś tu jest nie tak. Czas polskich ustępstw właśnie się skończył!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jest to ważne także w kontekście ostatnich wypowiedzi ideologa i oficera służb Ukrainy Ołeksija Arestowycza, który co prawda chwali Polskę i Polaków za bezprecedensową pomoc dla Ukraińców, ale podkreśla, że drogą do pojednania i bliskiej współpracy pomiędzy naszymi państwami jest jednostronne zrezygnowanie przez Polskę z rozpatrywania kwestii masowych morderstw dokonanych przez ukraińskich kolaborantów Hitlera na Wołyniu. Nikt w Polsce nie ma prawa do zamilczenia bestialskiego zamordowania przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu ponad 150 tys. Polaków! Nikt też nie ma prawa upokarzać Polaków w myśl niesprecyzowanych „wyższych celów”. Ukraińcy walczą z Rosją we własnej sprawie i owszem, jest to także w polskim interesie, jednak nie ma tu miejsca na żaden szantaż moralny. Jeśli politycy rządzącej koalicji tego nie zrozumieją, przyjdzie im za to zapłacić poważną cenę w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

Bandycka napaść Rosji na Ukrainę zasługuje na potępienie i przeciwdziałanie całej międzynarodowej społeczności, lecz Polacy na ołtarzu tej wojny nigdy nie złożą daniny ze swojego honoru, prawdy i dbania o swój interes narodowy. Nadszedł czas, aby takie słowa zostały publicznie wypowiedziane.

2022-11-22 14:17

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraj, w którym zabito Trockiego, ale czy na pewno?

Meksyk ma wiele problemów, ale idzie mocno do przodu, rozwija się... jak prawie cały świat, z wyjątkiem Europy.

Dwóch było głównych bandytów walczących o przewodzenie bolszewickiemu gangowi: Gruzin Josif Wissarionowicz zwany Stalinem i Żyd Lew Bronstein, który do krwawej historii przeszedł jako Lew Trocki. Walczyli o władzę i ręce mieli po łokcie unurzane we krwi. Ostatecznie skuteczniejszy okazał się sprytny Gruzin i najpierw wyrzucił Trockiego z partii, a potem sprawił, że drugi zbój i watażka musiał salwować się ucieczką ze ZSRR. Tułał się nieco, zakaził swoją obecnością kilka krajów, aż osiadł w silnie strzeżonej rezydencji w Meksyku. Tu ślepo mu oddani towarzysze stworzyli silne pierścienie ochrony i wydawało się, że Trocki będzie siał swoje mętne pomarksistowskie popłuczyny jeszcze przez długie lata. Co prawda obawiał się zamachu na swoje życie i z tego powodu cierpiał na hipochondrię i podwyższone ciśnienie, żył jednak i mógł głosić swoje przywidzenia „rewolucji permanentnej”. A Stalin dobrze wiedział, że jeśli pozwoli swemu żydowskiemu wrogowi żyć dłużej, to w końcu siepacze Trockiego mogą jego pozbawić czerwonego – bolszewickiego tronu cara – satrapy. Jak to zwykle bywa w łonie każdej organizacji, gdzieś w jej trzewiach zalęga się zdrada. Tak było i tym razem – w otoczeniu Trockiego powoli zdobywał sobie zaufanie człowiek, który nie był tym, za kogo się podawał. Kochankiem jednej z najbliższych współpracownic Trockiego został niejaki Frank Jackson. On też swobodnie bywał w warowni Trockiego i nierzadko wiódł z nim długie pogawędki o istocie komunizmu. Pewnego dnia, gdy po raz kolejny wzmocniono pierścienie ochrony willi czerwonego dysydenta, w drzwiach stanął Jackson. Sam Trocki zaprowadził go do swojego gabinetu i zaczął czytać swój nowy ideologiczny tekst. Jackson, niewiele zwlekając, wyjął zza pazuchy pazur do kruszenia lodu i z całej siły uderzył nim Trockiego w głowę. Czekan wbił się w czaszkę prawie na 7 cm. Był rok 1940. Czerwony bandzior nie zginął jednak od razu, zmarł w szpitalu dopiero po kilkudziesięciu godzinach. Wtedy się okazało, że rzekomy Frank Jackson w istocie jest tajnym agentem Stalina o nazwisku Ramón Mercader i od kilku lat jego jedynym zadaniem było zabicie Trockiego. Czy jednak mu się to w zupełności udało?
CZYTAJ DALEJ

Izrael: MSZ usunęło wpis z kondolencjami po śmierci papieża

2025-04-23 14:30

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ABIR SULTAN

Izraelskie ministerstwo spraw zagranicznych umieściło, a następnie usunęło z mediów społecznościowych wpis z kondolencjami po śmierci papieża Franciszka. Skasowanie wiadomości należy łaczyć z krytykowaną w Izraelu twardą postawą Franciszka wobec wojny w Strefie Gazy - napisał dziennik "Jerusalem Post".

"Papieżu Franciszku, spoczywaj w pokoju. Niech jego pamięć będzie błogosławiona" - napisano w poniedziałek po śmierci papieża na oficjalnych kontach prowadzonych przez izraelskie MSZ w serwisach X, Facebook i Instagram. Do wykasowanych kilka godzin po opublikowaniu wiadomości załączono zdjęcie Franciszka przed jerozolimską Ścianą Płaczu podczas jego wizyty w 2014 r. MSZ poinformowało później, że wpisy ogłoszono "przez pomyłkę".
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Około 100 tysięcy osób czeka na wejście do bazyliki, by oddać hołd papieżowi Ojcu Świętemu

2025-04-24 07:17

[ TEMATY ]

Franciszek

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Czwartek jest drugim dniem wystawienia w bazylice Świętego Piotra trumny z ciałem papieża Franciszka, któremu hołd oddają tysiące osób. Trwają przygotowania do sobotniego pogrzebu papieża oraz do konklawe. Do Watykanu przybywają kardynałowie z całego świata. Codziennie spotykają się na tzw. kongregacjach.

W związku z masowym napływem wiernych do bazyliki watykańskiej, która miała zostać zamknięta o północy ze środy na czwartek, godziny otwarcia przedłużono tak, by wszyscy czekający w kolejce mogli do niej wejść.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję