Odnowić pamięć serca
Na święta odświeżamy dom, relacje z ludźmi, kontakty z bliskimi. Zdarza się, że odnawiamy również siebie, swoje życie duchowe, miłość.
Święta Bożego Narodzenia to dobra okazja, aby odnowić też pamięć serca. Czas przypomnieć sobie, kogo się kocha.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nasze relacje z ludźmi bywają różne: oficjalne, rodzinne, przyjacielskie lub... żadne. Nie wszystko zależy od nas, choć w dużej mierze – tak. Lubimy być ważni i okazujemy innym swoją wyższość, bywamy zarozumiali, a niekiedy tak dominujemy, czy to w domu, czy w pracy, że inni nie chcą z nami być. Czy można inaczej?
Reklama
Byłem kiedyś na koncercie fortepianowym holenderskiej pianistki Iris Hond. Dziwnie się on zaczął. W ciszy weszła na scenę kobieta z twarzą rozpromienioną serdecznością. Nie powitano jej oklaskami. Na sali koncertowej panowała cisza ciekawości. Iris usiadła do fortepianu i delikatnie zaczęła wypełniać melodią zalegającą na sali ciszę. Trwało to kilka minut – przedsmak słodyczy nieba, uniesienie duszy – nie wiem. Melodia ta przenikała mnie, a myśli biegły gdzieś w poszukiwaniu wspomnień, tęsknot, uczuć do osób i odległych miejsc. W trakcie tego mistycznego wydarzenia na scenie pojawił się ktoś ze skrzypcami, później kolejni muzycy, aż zebrał się smyczkowy kwartet. Usiedli cichutko i w pewnym momencie, z delikatnością aniołów, dołączyli swoje dźwięki do melodii Iris. Po jakimś czasie na scenę wszedł mężczyzna z instrumentem przypominającym garnek do mleka. I wtedy się zaczęło. Pełnia dźwięków, moc ducha, koncert, który zawirował nami wszystkimi.
Pomyślałem sobie, że tak się powinno żyć. Tak delikatnie, aby inni mieli odwagę włączyć się w to, co robię. Nic na siłę, bez dyrygowania, zarządzania. Żyć tak pięknie, że inni zechcą dołączyć do koncertu mojego życia. A wtedy można oczarować tych, którzy zapomnieli, jak się doświadcza piękna. Przecież każdy je gdzieś ma, może głęboko ukryte, przyduszone, zakurzone, przestraszone.
Delikatność piękna – zaprasza, zachęca, niczego nie narzuca.
W połowie koncertu Iris Hond wzięła do ręki mikrofon i powiedziała kilka słów o sobie. Nagrodzono ją kilkukrotnie brawami. Urocza kobieta zwróciła się do audytorium z pytaniem: – Czy jest tu ktoś z Ukrainy? Dwoje ludzi uniosło rękę. Było to małżeństwo. Iris zaprosiła ich na scenę. Powiedziała: – To są nasi goście. Proszę usiąść obok mnie. Podała im kieliszki szampana i zaczęła dalej grać. Wielu z nas miało łzy w oczach. Wzruszeni słuchaliśmy Chopina, później Bartóka. A goście z Ukrainy byli częścią zespołu, jakby u siebie.
Jeszcze raz nasunęła mi się myśl, że tak powinno się żyć, aby inni w moim wydarzaniu się życia uczestniczyli, byli u siebie.
Pan Jezus, gdy rodził się w Betlejem, nie okazywał swojej Boskiej władzy i wielkości. Narodził się pokornie i pięknem Bożego świata zaprosił nas do uczestnictwa w nim. Piękny świat poza tym światem.
Bilety na koncert wieczności rozdają w te święta za darmo. Może dasz się zaprosić?