„Normalnie jedziesz karetą w miasto sto dziesięć na godzinę i myślisz sobie: dobra, jakoś dojadę. [Ale] do dziecka to się jedzie sto pięćdziesiąt, jeśli tylko auto ci na to pozwoli. Nie myślisz, czy się rozbijesz po drodze, czy nie” – to fragment opowieści Jarosława Sowizdraniuka, ratownika medycznego, wykładowcy Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Czynnym ratownikiem medycznym był przez kilkanaście lat. Potem odszedł, ale w czasie pandemii wrócił do zawodu. W długiej rozmowie z Justyną Dżbik-Kluge opowiada m.in. o pracy w karetce w tym okresie. A jest to opowieść naprawdę szczera.
Pomóż w rozwoju naszego portalu