Reklama

Nauka

Drugie życie wraków

Nurkowie szukający w morzach kolorowych ryb i raf koralowych mogą być zawiedzeni Bałtykiem, miłośnicy zatopionych statków natomiast nie narzekają.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bałtyk jest płytki, zimny i niezbyt słony. Jego średnia głębokość wynosi tylko nieco ponad 52 m, podczas gdy np. Morza Śródziemnego – 1438 m. Średnia temperatura Bałtyku latem waha się od 12 do 17°C, zimą – od 2 do 4°C. Nie bez powodu mówi się, że jest morze słonawym, bo to najsłabiej zasolone morzem na świecie. Wpływa do niego dużo słodkiej wody z 250 rzek. W litrze wody bałtyckiej znajduje się średnio 7 g soli, podczas gdy średnie zasolenie w morzach na świecie jest pięć razy większe. A to jeden z ważnych czynników, które mają duże znaczenie dla leżących na dnie Bałtyku wraków.

Wraki mogą być też źródłem zanieczyszczeń, pochodzących głównie z ładunków, które przewoziły. Ale najważniejszą ich cechą – na co zwraca uwagę dr Piotr Bałazy z Instytutu Oceanografii PAN w Sopocie – jest dostarczanie twardego podłoża. To ważne dla życia organizmów morskich, dla schronienia przed drapieżnikami i do rozrodu. Obfitują w pokarm, umożliwiają życie wielu organizmom, glonom, roślinom naczyniowym, w ich sąsiedztwie skupiają się ławice ryb dennych. Dzięki wrakom kwitnie podwodne życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

333 lata na dnie

Niewielkie zasolenie powoduje, że metalowe obiekty przez dłuższy czas pozostają w niezłym stanie. Nie ma w Bałtyku żerującego na drewnie świdraka okrętowego, a niewiele tlenu rozpuszczonego w wodzie ma korzystny wpływ na zachowanie drewna, którego rozkład przebiega wolno. Zimno i brak światła dobrze działają na zatopione artefakty. Wraki drewnianych okrętów mogły przetrwać pod wodą nawet kilkaset lat. Tak jak w przypadku galeonu Vasa, który na dnie leżał 333 lata w niemal nienaruszonym stanie. Zatonął tuż po wypłynięciu ze Sztokholmu. O sabotaż oskarżono wówczas polskich agentów, którzy mieli zmienić dane konstrukcyjne okrętu. Okręt wydobyto w 1961 r. Dziś jest muzeum.

Bałtyk od zawsze był ważnym szlakiem żeglugowym, miejscem morskich potyczek i bitew. Na jego dnie może spoczywać kilkanaście tysięcy wraków, a przy polskim wybrzeżu, na odcinku od Świnoujścia do końca Mierzei Wiślanej – nawet 2 tys.

Reklama

Wraki znane

Gdy kilka tygodni temu nurkowie z Lubeki w Niemczech wydobywali 400-letni wrak statku z dna Bałtyku, okazało się, że dzięki korzystnym warunkom pogodowym i dobrej widoczności pod wodą prace udało się zakończyć wcześniej, niż zakładano. Wrak odkryty w ubiegłym roku to statek, który płynął prawdopodobnie ze Skandynawii do Lubeki, a zatonął w wyniku pożaru. Możliwe, że to pierwszy znaleziony wrak hanzeatyckiego statku handlowego, co dało naukowcom szansę poznania historii hanzeatyckiej floty handlowej.

Czy tego typu spektakularne odkrycia i wydobycia często się zdarzają w polskiej części wybrzeża Bałtyku? – Rzadko. Wiemy, gdzie mniej więcej wraki się znajdują. Są znane – jeśli nie płetwonurkom, naukowcom, to... rybakom – mówi Sebastian Popek, płetwonurek i instruktor nurkowania, prezes Bałtyckiego Towarzystwa Wrakowego. Znaleziska nie pojawiają się znikąd, to badania historyczne wskazują, że np. gdzieś zatonął albo mógł zatonąć jakiś statek w wyniku sztormu, bitwy morskiej czy ataku wroga. – Wraki z okresu wojny są nieźle udokumentowane. Ale tylko nieźle – zaznacza Popek – bo w czasie I czy II wojny światowej systemy nawigacji były bardzo skromne. Do znalezisk dochodzi przy okazji prac podwodnych, badań naukowych, a w końcu – specjalnych ekspedycji. Wiele wraków znaleziono tam, gdzie ze źródeł historycznych wynikało, że powinny być. – Ważne są informacje od rybaków – wyjaśnia Sebastian Popek. – Mają oni swoje mapy zaczepów. Tam, gdzie rwą im się sieci, nie stawiają ich od lat, bo pod wodą jest coś, co powoduje, że sieci się zaczepiają albo rwą.

Nie tylko dla nurków

W polskiej części głębin bałtyckich znajdziemy m.in.: szczątki szwedzkiego galeonu Solen, zatopionego w bitwie pod Oliwą po abordażu Polaków, wrak pierwszego niemieckiego stalowego okrętu S-50 sprzed I wojny światowej, wraki niemieckich tankowców, zaopatrzeniowców, u-bootów, kutrów rybackich, pogłębiarek, statków pasażerskich. Wśród nurków popularnością cieszą się wrak kontrtorpedowca Wicher, zbombardowanego w 1939 r. w pobliżu portu Marynarki Wojennej na Helu, który był używany jako poligon dla podwodnych saperów, oraz spoczywający niedaleko wrak amerykańskiego trałowca Delfin, używanego do celów szkoleniowych przez Marynarkę Wojenną (dziś dostępny dla cywilów). Zainteresowanie wzbudza spoczywający niedaleko Jastarni wrak Groźnego – radzieckiego ścigacza okrętów podwodnych, zatopionego podczas manewrów w 1971 r. W okolicach Helu leżą trzy wraki hitlerowskie: ścigacza, trałowca i holownika parowego.

Reklama

Takie wielkie leżało

Kilkanaście lat temu odnaleziono wrak Grafa Zeppelina, jedynego niemieckiego lotniskowca. – Gdy z kolegami dowoziliśmy płetwonurków, do pomocy mieliśmy pana z Rewy, starego rybaka, który przyniósł mapy z lat 60. XX wieku i powiedział: „A to my wiemy, że tam takie wielkie leżało”. Tu, o tu – pokazywał na mapach. Zeppelin znajduje się ok. 55 km na północ od Władysławowa, na głębokości ok. 87 m.

Jeszcze innym sposobem na odnalezienie wraku są regularne działania badawcze. – Tak prowadzą je hydrografia Marynarki Wojennej czy Urząd Morski: przeczesują dno w poszukiwaniu różnego typu zagrożeń, szczególnie powojennych – mówi Popek. – Przy okazji pojawiają się wraki. Ale odnalezienie w całości żaglowca z pełnym ładunkiem, ze złotem, srebrem, skarbami, się nie zdarza. – Skarby to wabik. Nas, nurków, poszukiwaczy, interesuje historia statku, ludzi, która się kryje za wrakami, a nie mityczne złoto czy bursztynowa komnata, która może się tam znaleźć.

Nie ma nudy

Nie ma nudnych wraków, z każdym wiąże się jakaś ciekawa historia. Na dnie polskich wód terytorialnych spoczęło wiele wraków statków, żaglowców drewnianych i stalowych z czasów II wojny światowej. Najbardziej poszukiwany jest V80, prototypowy okręt podwodny zatopiony pod koniec wojny w okolicach Helu. Zbudowany w jednym egzemplarzu do testowania nowego rodzaju napędu, tzw. turbin gazowych Waltera, osiągał pod wodą niezwykłą jak na owe czasy prędkość 28 węzłów.

Sporą przeszkodą dla płetwonurków są mała przejrzystość Bałtyku, szczególnie w naszej części (widoczność bywa dwa-trzy razy mniejsza niż np. przy Bornholmie), wahająca się zresztą w zależności od sezonu, i często występujące sztormy. Na dnie Bałtyku znajdują się trzy słynne ogromne wraki-cmentarze: Wilhelm Gustloff, Goya i General von Steuben, które zatonęły w wyniku największych pod względem liczby ofiar katastrof morskich w historii. Były używane przez Niemców w końcowym okresie II wojny światowej do ewakuacji żołnierzy i cywilów z Prus Wschodnich i rejonu Gdańska, a zatopiły je sowieckie okręty podwodne. W każdej z katastrof mogło zginąć od 4,5 do 10 tys. ludzi. Wraki zostały oficjalnie uznane za mogiły wojenne i obowiązuje zakaz nurkowania w promieniu 500 m od nich.

2023-10-24 14:46

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wulkany spod wody

Niedziela Ogólnopolska 30/2023, str. 44-45

[ TEMATY ]

Świat pod lupą

Adobe Stock

Wybuch podwodnego wulkanu. Obok jego charakterystyczny kształt i ławice ryb, które krążą nad nim tuż przed erupcją

Wybuch podwodnego wulkanu. Obok jego charakterystyczny kształt i ławice ryb, które krążą nad nim tuż przed erupcją

Opracowano dotychczas mapy jedynie niewielkiej części oceanów. Reszta to tajemnicze podwodne głębiny, teren do zbadania i odkrycia pełny... wulkanów.

Według Narodowej Agencji Oceanów i Atmosfery USA, zdecydowana większość – nawet trzy czwarte – aktywności wulkanicznej Ziemi odbywa się w oceanicznych i morskich głębinach. Jej duża część jest słabo dostrzegalna – na powierzchnię przedostaje się tylko część materiału wulkanicznego, np. w postaci pumeksu – i trudna do zbadania. Porzekadło, że więcej wiemy o przestrzeni kosmicznej niż o głębinach oceanów, jest nadal aktualne. „Zauważamy wybuchy wulkanów na lądzie, bo kamienie spadają nam na głowy. Te w oceanach też je wyrzucają, ale potajemnie, więc nigdy się o nich nie dowiemy” – mówi Bill Chadwick, geolog dna morskiego, cytowany przez Robina G. Andrewsa w wydanej właśnie książce Superwulkany.

CZYTAJ DALEJ

Św. Pius V

Antonio Ghislieri, zwany Aleksandrinus, urodził się 17 stycznia 1504 r. w Bosco Marengo w Piemoncie (Włochy). Drogowskazem jego całego życia była najdoskonalsza pobożność chrześcijańska.

Mając zaledwie piętnaście lat, przywdział habit dominikański. Został potem biskupem i kardynałem. Po śmierci Piusa IV wybrano go na papieża. Przybrał imię Piusa V. Od razu przystąpił do wprowadzania w życie uchwał zakończonego 3 lata wcześniej Soboru Trydenckiego. Pius V zwracał baczną uwagę, by do godności i urzędów kościelnych dopuszczać tylko najgodniejszych. Odrzucał więc stanowczo względy rodzinne, dyplomatyczne czy też polityczne. Przeprowadził do końca reformę w Kurii Rzymskiej. Papież starał się zaprowadzić ład także w państwie kościelnym. Za jego pontyfikatu 7 października 1571 r. cesarz Jan Austriacki odniósł pod Lepanto słynne zwycięstwo nad Turkami podczas jednej z najkrwawszych bitew morskich.

CZYTAJ DALEJ

Zastępca Przewodniczącego KEP: świat pracy zaniepokojony "zielonym ładem"

2024-04-30 18:39

[ TEMATY ]

abp Józef Kupny

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Celem nadrzędnym duszpasterzy ludzi pracy jest prowadzenie ludzi do zbawienia, oraz ciągłe przypominanie o godności pracy, o podmiotowości i o prawach pracowników - powiedział KAI abp Józef Kupny z okazji święta 1 maja. - Jeśli chodzi o dodawanie energii duchowej, to wsparcie duszpasterzy jest nieocenione - ocenił zastępca przewodniczącego KEP. Przyznał też, że w środowiskach pracowniczych widać niepokój związany ze spodziewanymi konsekwencjami "Europejskiego zielonego ładu".

Od 1955 roku 1 maja Kościół katolicki wspomina św. Józefa, rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r., świętu pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję