Jestem parafianką kościoła Świętej Trójcy w Starachowicach – matki
wszystkich innych kościołów w tym mieście. W ostatnich czasach musieliśmy
przeżywać napastliwe „akcje” kierowane na osobę św. Jana Pawła II –
ku zdumieniu i oburzeniu bardzo wielu nie tylko Polaków, ale także
Litwinów, Niemców, Czechów itd.
Powrócę do osobistych wspomnień związanych z Janem Pawłem II. Otóż
ostatniego dnia lutego 1999 r. nasz Chór Nauczycielski wyjeżdżał do Rzymu
na spotkanie z innymi chórami. Było bardzo zimno i spadło dużo śniegu.
Po 2 dniach byliśmy już we Florencji, a tam ciepło i słonecznie; piękno architektury
bardzo poruszyło nasze serca. Ta inność i jakby wzniosłość uzmysłowiła mi,
że piękno jest dla duszy pokarmem aniołów. W środę na audiencji papieskiej
stałam przy murku z chórem i meksykańskimi muzykami. Chłopczyk, który stał
przede mną, był pięknie ubrany w narodowy strój Meksykanów. Po audiencji
papież wyruszył papamobile i wszyscy pobiegli w tym kierunku; ja zostałam
z tym chłopcem, bo jego rodacy też tam popędzili.
Patrząc na tę scenę i na papieża, rozpłakałam się. To był święty człowiek! To był
czas, kiedy mogliśmy zobaczyć jakby świętość codzienną. Ojciec Święty mówił:
„Nie lękajcie się!”. Czyli codzienność odbierajcie ze świadomością obecności
Chrystusa.
Miałam wtedy 53 lata i wówczas zaczęło się dla mnie coś nowego –
„wszczepiłam się” w dzieło obrony życia dzieci nienarodzonych. Była taka grupa
w naszym kościele, ale ja wcześniej nic o niej nie wiedziałam. Zagadnęły mnie
dwie panie – jedna należąca do Straży Serca Jezusowego, a druga zaangażowana
w obronę dzieci nienarodzonych. Potem były wyjazdy na rekolekcje – dwa albo
trzy razy do Częstochowy. Te rekolekcje stały się kuźnią wiary i wiedzy o Bogu
i człowieku. Z jednej strony grzech i marność, a z drugiej – podnoszenie się
i wzrastanie; odwaga w obronie tych z „niższego sortu”. Pamiętam odmawianie
Koronki do Bożego Miłosierdzia w wagonie i ludzi, którzy modlili się z nami...
Regina ze Starachowic
Pomóż w rozwoju naszego portalu