Reklama
W pięknej legendzie Selma Lagerlöf opowiada, jak do starego pasterza, czuwającego w nocy nad stadem owiec, zbliżył się nieznajomy człowiek. Psy pilnujące stada zaczęły szczekać, ale ich głosu nie było słychać. Rzuciły się na przybysza, próbowały go ugryźć, jednak nie były w stanie go zranić. Nieznajomy szedł w kierunku ogniska, a żadna z owiec nawet się nie poruszyła. Pasterz rzucił swój ostro zakończony kij w obcego, ale kij zmienił kierunek i minął zbliżającego się człowieka. Nieznajomy odezwał się do pasterza: „Dobry człowieku, pomóż mi i pożycz trochę ognia. Moja żona powiła właśnie dziecko, muszę ich ogrzać”. Pasterz odburknął: „Weź, ile ci potrzeba”. Wiedział jednak, że człowiek nie ma jak zabrać żaru z ogniska. Jakież było jego zdziwienie, gdy przybysz gołymi rękami wybrał żarzące się drwa i włożył je sobie w połę płaszcza. Pasterz pomyślał: „Cóż to za noc, skoro całe stworzenie okazuje taką litość temu człowiekowi?”. Z ciekawości poszedł jego śladami i zobaczył Matkę z Dzieckiem w zimnej grocie skalnej. Chociaż był twardym człowiekiem, wzruszył się biedą tych ludzi i wyjął z plecaka baranią skórę, by uchronić Chłopca przed zimnem. Ten gest miłosierdzia otworzył mu oczy i ujrzał to, czego przedtem nie dostrzegał: wszędzie było pełno aniołów, którzy z weselem śpiewali, że narodził się Zbawiciel. Świat wypełniały radość i niebiańskie światło. A przecież pasterz wcześniej widział tylko ciemną noc. Uradowany padł na kolana i dziękował Bogu.
Benedykt XVI napisał: „Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest życie”. Wejście Boga w historię przez Wcielenie było największym objawieniem Jego Miłosierdzia. Przyszedł uratować mnie przed śmiercią, „dokonać oczyszczenia z grzechów”, przywrócić mi życie wieczne. Przyszedł nie dlatego, że na to zasługiwałem, ale dlatego, że tego potrzebowałem. To była Jego inicjatywa. Ojciec dba o swoje dzieci.
Bóg stał się człowiekiem, aby nas do siebie przyciągnąć. Jeśli pójdziemy za tym poruszeniem serca – jak stary pasterz w legendzie – zobaczymy nie to, co na powierzchni, ale poznamy sens rzeczywistości. „Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, Słowo dało moc”: moc przebaczania winowajcom, moc przełamywania własnego egoizmu, moc akceptacji drogi krzyżowej jako szlaku do szczęśliwej wieczności, moc zmartwychwstania z nałogów, moc życia według Ewangelii. Moc miłości nie z tego świata. Kto zobaczy ludzi, którzy tak kochają, ten odkryje Boga, który stał się Emmanuelem, Bogiem z nami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu