Rankiem 25 maja na wzór swych przodków, którzy w 1905 r. po carskim ukazie tolerancyjnym wyruszyli w procesjach z okolicznych wiosek do sarnackiego kościoła, społeczność parafialna odtworzyła wydarzenia, którego uczestnikami byli ich pradziadowie.
Preludium była Msza św. odprawiona 30 kwietnia w lesie pod Litewnikami, dokładnie przy kamieniu, przy którym przed półtora wiekiem księża rzymskokatoliccy potajemnie chrzcili dzieci katolików obrządku wschodniego, wbrew ich woli przypisanych do prawosławia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W przypadku wydarzeń 1905 r. w Sarnakach szczęśliwie sporządzono ich opisy zamieszczone w ówczesnej „Gazecie Świątecznej”. Z tego źródła wiemy, że od 23 maja 1905 r. z Hołowczyc, Mierzwic i pozostałych wiosek o pochodzeniu unickim praktycznie wszyscy ich mieszkańcy wyruszali pieszo do Sarnak w uroczystych procesjach. Naprzeciw cmentarza oczekiwał ich proboszcz ks. Jan Krzewski w otoczeniu parafian. Z pieśnią Wesoły nam dzień dziś nastał wprowadzał on procesje do kościoła. Po Mszy św. dokonywano potem wpisywania wszystkich rodzin unickich do ksiąg miejscowej parafii.
Reklama
W ostatnią niedzielę u progu kościoła w Sarnakach procesje idące pieszo z Bindugi, Chlebczyna, Grzybowa, Hołowczyc, Klimczyc, Litewnik, Mierzwic i Płoskowa powitał ks. proboszcz Andrzej Jakubowicz. Msza św. miała wyjątkowo uroczysty charakter. Po niej odbył się koncert orkiestry dętej. Na wszystkich uczestników czekał także poczęstunek przygotowany przez Koła Gospodyń Wiejskich.
Uroczystościom rocznicowym towarzyszyła prezentacja wystawy Unici Podlascy. W trakcie uroczystości w kościele prelekcję na temat dramatu unitów wygłosił twórca wystawy historyk Bogusław Niemirka. Podkreślił on, że społeczność unicka ze wsi gminy Sarnaki miała wyjątkowy charakter, gdyż mieszkali tu chłopi z dawnych królewszczyzn, niejednokrotnie potomkowie bitnych żołnierzy z piechoty wybranieckiej. Ci ludzie czuli się ludźmi wolnymi, toteż unici siłą wcielani do prawosławia stawili tu w 1874-75 i latach następnych wyjątkowo silny opór. Najbardziej aktywni uczestnicy unickiego oporu zostali wywiezieni do więzienia. Część unickich przywódców została potem zesłana do guberni chersońskiej, trafił tam też Jan Filipiuk z podsarnackich Ogrodnik. Po 10. latach został on zesłany jeszcze dalej do gubernii orenburskiej, w 1887 r. trafiła tam też jego rodzina. Na zesłaniu zmarła żona i starszy syn, pozostałym po 25. latach dane było wrócić.
Mimo prześladowań unici nie ulegli. Przyszła też pomoc z Galicji ze strony ojców jezuitów, którzy potajemnie chrzcili dzieci i błogosławili małżeństwa, w tradycji zachowało się miejsce tych spotkań przy leśnym kamieniu.
Reklama
Dopiero w 1905 r. carski dekret znosił szykany wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Ponadto odtąd można było legalnie opuścić Cerkiew prawosławną. Dlatego podlascy unici, przez kilkadziesiąt lat krwawo prześladowani przez zaborcę, przeżywali radość, chociaż w ich przypadku była ona połowiczna. Kościół grekokatolicki nadal był zakazany. Aby państwo oficjalnie uznało unitów za katolików, pozostał im tylko jeden sposób: w obliczu niemożności instytucjonalnego powrotu do kościoła przodków – przejść na obrządek łaciński.
Na południowym i zachodnim Podlasiu uczyniono to niemal powszechnie – proboszcz w Sarnakach w ciągu 10. dni przyjął wtedy deklarację przynależności do Kościoła rzymskokatolickiego od 2356. unitów.
Prelegent na zakończenie podkreślił, że unici z tamtych pokoleń byli ludźmi prostymi. Nie pisali oni manifestów, ale głębokiej wiary można im dziś pozazdrościć. Dawni unici, dochowując wiary swych przodków, jednocześnie podkreślili, że ich ojczyzną jest Polska.