Mariola Rakowska od 15 lat pracuje jako nauczyciel. Do Szkoły Podstawowej Niepublicznej nr 2 „Przymierza Rodzin” uczęszcza dwójka jej dzieci. - Wybrałam szkołę niepubliczną, bo zależało
mi na dobrym wychowaniu dzieci - mówi. Jednocześnie Mariola Rakowska uczy w tej samej szkole. - Prawie całą pensję przeznaczam na opłacenie czesnego. Boję się posłać dzieci do szkoły
publicznej, gdzie jest duże prawdopodobieństwo narażenia dziecka na kontakt z narkotykami, papierosami i alkoholem. Wcześniej pracowałam w szkole publicznej i mam
przykre doświadczenia - uzasadnia.
Przewodnicząca Zarządu Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin”, Izabela Dzieduszycka, podkreśla, że do szkół niepublicznych uczęszczają dzieci nie z rodzin najbogatszych, ale średnio
uposażonych. Rodzice tych dzieci przedkładają dobre wychowanie nad posiadanie np. luksusowego samochodu. Wykształcenie dzieci odbywa się ich dużym wysiłkiem. Dlatego Dzieduszycka ocenia projekt rządu
jako uderzenie w społeczeństwo obywatelskie.
Podstawą opodatkowania ma być różnica między przychodami a wydatkami szkoły, wykazywana w grudniu, czyli na koniec roku podatkowego. Dlaczego Ministerstwo Finansów zdecydowało
się na taki projekt? - W tym samym projekcie zlikwidowane zostały także ulgi i zwolnienia od podatku, obniżyliśmy też podatek CIV z 27% do 19%. Chodzi o uproszczenie
i większą czytelność systemu podatkowego - wyjaśnia Anna Adamkiewicz, zastępca dyrektora Biura Prasowego Ministerstwa Finansów. Ile zyska Ministerstwo na ściągnięciu podatków od szkół
niepublicznych nie wiadomo, bo jak twierdzi Adamkiewicz nie wykonano takich kalkulacji.
Prezes Stowarzyszenia Wychowawców Katolickich Kazimierz Korab negatywnie ocenia projekt rządu. - Obecna koalicja wprowadza kuriozalną zasadę potrójnego opodatkowania, która oznacza ni mniej
ni więcej tylko rodzaj kary, jaką rząd nakłada na tych rodziców, którym najbardziej zależy na dobrej edukacji. - Po pierwsze oni już utracili ulgę, czyli odpisywanie od podatków nakładów ponoszonych
na naukę dzieci, po wtóre musieliby teraz płacić wyższe czesne. A trzeba tu przypomnieć, że posyłając dzieci do szkół niepublicznych, w ramach podatków od osób fizycznych współfinansują
koszta działania polskiego systemu edukacji - podkreśla Korab.
Zdaniem Koraba zysk finansowy liczony w stosunku do całego budżetu państwa będzie żaden, a koszty społeczne - olbrzymie.
Dla szkół niepublicznych projekt zostawia wiele otwartych kwestii. Szkoły niepubliczne na ogół działają non-profit. A jeśli generują jakieś zyski, to są one niewielkie. Natomiast często
jest tak, że przez okres 2-3 lat gromadzą środki np. na inwestycje, większy remont budynku. - Według projektu od tej sumy będziemy musieli zapłacić podatek? - pyta Dzieduszycka. Anna Adamkiewicz
z Ministerstwa Finansów podkreśla, że od takich oszczędności będzie pobierany podatek. Dodaje przy tym, że szkoły nie muszą zbierać funduszy na wymianę okien przez 3 lata, bo mogą wziąć kredyt.
Zdaniem Koraba ten projekt wymusi na dyrektorach szkół niepublicznych próbę obchodzenia prawa celem ratowania budżetów szkolnych, uwzględniających w szczególności wydatki w okresie
miesięcy wakacyjnych. Ten kamuflaż nie będzie wywierać dobrego wpływu na kształtowanie postaw obywatelskich młodzieży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu