Ziemia polska jak niebo gwiazdami usiana jest mogiłami bohaterów, świadków tragicznych wydarzeń z czasów terroru komunistycznego i stalinowskiego. Są mogiły ukryte daleko w lasach, by tam nie sięgała
pamięć ludzka, by wszelki ślad zaginął. Ludzie mówią, że w tych lasach nawet drzewa szumią inaczej i ptaki śpiewają jakoś inaczej, by głosić światu prawdę o tej wielkiej tajemnicy. Przebiegłość oprawców
sprawiła, że wiele rodzin nie wie, gdzie są pochowani ich bliscy. Takim miejscem jest ziemia sokołowska, a na niej Trzebuska i las turzański. W sierpniu 1944 r. we wsi Trzebuska na pastwisku funkcjonariusze
NKWD zorganizowali obóz jeniecki. 50-arową działkę otoczono wysokim ogrodzeniem, zakończonym kolczastym drutem. Rodziny z sąsiedztwa wysiedlono, by uniknąć świadków bestialskich wydarzeń. Obóz zaczął
funkcjonować w połowie sierpnia, a zlikwidowano go w listopadzie 1944 r. Każdego dnia przywożono na ciężarówkach ludzi, których więziono po 20 osób w ziemiankach. Więźniami byli przede wszystkim
żołnierze AK oraz partyzanci aresztowani we Lwowie po zakończeniu walk z Niemcami. Podobno nocą z czwartku na piątek odbywały się całonocne przesłuchania, zakończone sądem. Niektórym pozwalano żyć, ale
wywożeni byli na Sybir, natomiast skazani na śmierć wywożeni byli do lasu turzańskiego i tam wykonywano wyroki. Mogiły starannie maskowano, a odzież i dokumenty niszczono, by zamazać wszelkie ślady. Tajemnicę
turzańskiego lasu zdradzali przez przypadek pijani żołnierze radzieccy, którzy wyznawali prawdę, albo mieszkańcy Trzebuski domyślali się, co dzieje się za kolczastym drutem.
Pierwszej próby odkrycia tajemnicy trzebuskich lasów podjęła się grupa partyzantów z kapelanem ks. Józefem Pelcem, Bolesławem Nazimkiem i dr. Jabłońskim, którzy dokonali tajnej ekshumacji. Nieco później
Antoni i Józef Buczakowie podjęli tę samą próbę. W odkopanej mogile znaleźli ludzkie ciała ułożone warstwami. Zwłoki były skrępowane, w postawie klęczącej nad dołem, a na ich głowach można było dostrzec
ślady postrzału w tył głowy, u innych na szyjach widoczne były ślady po ciosach noża, co zgadzałoby się z relacjami radzieckich żołnierzy. Kilka razy podejmowano tajne ekshumacje, jednak ówczesna władza
nakazywała milczenie na ten temat. Dopiero po 1989 r. można było podjąć próby ekshumacji i odkryć tajemnice Trzebuski i Turzy. Identyfikacja zwłok okazała się prawie niemożliwa, udało się zaledwie
w kilku przypadkach ustalić tożsamość ofiar. W październiku 1981 r. grupa działaczy NSZZ „Solidarność” podjęła próbę oficjalnego ujawnienia prawdy o Turzy i Trzebusce. W listopadzie z
racji uroczystości Wszystkich Świętych „Solidarność” ustawiła symboliczny krzyż i na mogiłach Turzy złożono wieniec. Od tego czasu podjęte zostały intensywniejsze parce nad poszukiwaniem mogił
i wszczęte zostało śledztwo w sprawie zbiorowych zabójstw w Turzy.
Uroczystość żałobna i katolicki pogrzeb szczątków odkopanych kilkunastu ofiar miał miejsce w czerwcu 1990 r. Uroczystość zgromadziła ogromne rzesze ludzi z żołnierzami AK i władzami państwowymi
na czele. Od tej pory każdego roku w jedną z wrześniowych niedziel gromadzą się wierni na nabożeństwie żałobnym za poległych. Uczestniczy w nim wielu kapłanów na czele z Pasterzem diecezji. Niech ofiara
i pamięć o męczennikach z Turzy będzie dla młodego pokolenia natchnieniem do wierności Bogu i Ojczyźnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu