Ks. Zygmunt Jarkiewicz został proboszczem parafii w Kiczkach pod koniec maja 1944 r. Była to parafia pod każdym względem opuszczona. Poprzedni proboszcz ks. Zygmunt Muszalski został w porze nocnej
napadnięty i zastrzelony na plebanii. Po tym wypadku kościół parafialny był jakiś czas zamknięty, a wierni gromadzili się na wspólnych modlitwach na dziedzińcu przed drzwiami świątyni. Ks. Jarkiewicz
okazał się dobrym pasterzem, który potrafił z parafianami modlić się i podtrzymywać ich na duchu.
Rok 1945 był niekorzystny dla rolników - deszcze i grady obniżyły zbiory o około 50%. Do tego dochodziły zniszczenia wojenne. A władza żądała obowiązkowej dostawy płodów rolnych dla państwa
w pełnej wysokości. Za rolnikami próbował wstawić się Ksiądz Proboszcz, ogłaszając to publicznie na kazaniu, a następnie kierując odpowiedni monit do władz powiatowych. Wywołało to oszczercze oskarżenia
wyrażone przez miejscowych aktywistów partyjnych i zdenerwowanie starosty powiatowego.
Na początku lipca 1946 r. ks. Jarkiewicz został aresztowany przez UB. Ten sam los spotkał Józefa Politewicza, Stanisława Kierasa, Henryka Rudzkiego i Czesława Kobusa - kościelnego. Były
to osoby związane z Armią Krajową. Aresztowania tym razem uniknął tylko Czesław Zawadka - organista, który zbiegł do lasu. Po krótkim śledztwie zmuszano niektóre osoby do „przyznania się”
i obciążenia jako głównego winowajcy ks. Jarkiewicza.
W drugiej połowie listopada 1946 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie odbył się proces „bandy ks. Zygmunta Jarkiewicza”. Procesowi towarzyszyła propaganda antykościelna
zamieszczona w publikacjach partyjnych jak: Gazeta Ludu, Expres Wieczorny czy Kurier Popularny w Łodzi. Matka księdza musiała błagać prezydenta KRN Bolesława Bieruta o łaskę dla jej syna. Ostatecznie
ksiądz otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Jednak oprawcy mieli sposób, aby go zlikwidować.
Księdza umieszczono w Centralnym Więzieniu Politycznym we Wronkach k. Poznania. Wsadzono go do pojedynczej celi bez okien i dano jeden koc. Skutkiem tego było zapalenie płuc. Następnie chorego kapłana
umieszczono w piwnicy więziennego szpitala, gdzie zmarł w 1949 r. Zwłoki księdza zostały pochowane na cmentarzu we Wronkach. W kwietniu 1975 r., staraniem rodziny, prochy zostały ekshumowane
i złożone do grobu rodzinnego w Rawie Mazowieckiej.
Setki wiernych przeświadczonych o niewinności ks. Jarkiewicza do dzisiaj pamięta o nim jako o gorliwym pasterzu, niewinnie skazanym i zamęczonym. Rokrocznie w kościele parafialnym w Kiczkach w lipcu
odprawiana jest Msza św. za duszę śp. ks. Z. Jarkiewicza. Od lat 90. połączona została z patriotyczną manifestacją kościelną, w której udział biorą żołnierze Armii Krajowej pod swoimi sztandarami.
Tegoroczna Msza św. miała miejsce 18 lipca. Odprawił ją proboszcz parafii ks. Leszek Bajurski. Wśród wiernych byli: Czesław Zawadka - były organista i Stanisław Zadrożny, którzy byli osądzeni
jako żołnierze AK w procesie związanym z ks. Zygmuntem Jarkiewiczem. Dzisiaj mają oni już ponad 80 lat. Żyją jak sami mówią dlatego, „żeby świadczyć o księdzu, który prowadził parafię do Boga”.
Staraniem żołnierzy AK, w latach 90., została ufundowana ks. Jarkiewiczowi tablica epitafijna, która znajduje się wewnątrz kościoła parafialnego w Kiczkach.
W lutym 1949 r. w innym procesie zostali skazani koledzy i przyjaciele ks. Z. Jarkiewicza, a mianowicie: ks. Kazimierz Fertoch - proboszcz parafii Mrozy na 15 lat więzienia i ks. Wiktor
Łubiński - proboszcz parafii Kuflew na 4 lata więzienia. I tym razem prasa komunistyczna rozpętała nagonkę całemu duchowieństwu. W stosunku do księży władze komunistyczne często szafowały karą śmierci,
którą w drodze łaski zamieniano na długoletnie więzienie jako wyraz przebaczenia „władzy ludowej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu