- Największym wyzwaniem jest wyjęcie Obrazu z zabezpieczającej go kasety i pierwsze oględziny, które zawsze wzbudzają niepokój, czy wszystko jest w porządku, czy nie wydarzyło się coś szczególnie niebezpiecznego - podkreśla prof. Krzysztof Chmielewski z warszawskiej ASP, który od 19 lat, wspólnie z prof. Wojciechem Kurpikiem, dokonuje konserwatorskiego przeglądu.
Konserwatorzy przypominają, że Obraz „to zmęczona, krucha i wrażliwa materia, po wielu przejściach”. - Szczególnie dużych i poważnych zniszczeń Ikona doznała w czasie II wojny, kiedy była zamurowana. Potem trwała długa walka o to, by ustabilizować warstwy zaprawy i warstwy malarskie, łącznie z powołaniem specjalnej komisji – podkreśla prof. Chmielewski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zauważa, że najważniejszą kwestią jest utrzymanie stałej wilgotności w bezpośrednim otoczeniu Obrazu. - Wizerunek namalowany jest na drewnianej desce a drewno pod wpływem wilgotności zmienia swoją objętość, kurczy i rozszerza się, a to przenosi się na warstwę zaprawy i warstwę malarską, które podnoszą się - wyjaśnia konserwator.
Przypomina, że to właśnie dlatego, 5 lat temu, paulini zainstalowali nowy specjalny system utrzymywania i kontroli wilgotności, który bardzo dobrze się sprawdza i sytuacja jest teraz ustabilizowana. - Niestety nie oznacza to, że odspojenia się nie pojawiają. One są, ale jest ich niewiele i są niegroźne – podkreśla prof. Chmielewski.
Reklama
Konserwator wyjaśnia, że zabiegami, które w tej sytuacji są wykonywane to tzw. iniekcje czyli zastrzyki z kleju. - Wprowadza się je w miejsca, które mają tendencje do podnoszenia, ale bardzo ostrożnie i z wyczuciem – zauważa profesor. Podkreśla, że w tym roku takich iniekcji wykonano tylko cztery i to bardzo małe.
- Dzięki temu, że Obraz badają od lat te same osoby, które go doskonale znają, bardzo szybko, metodą osłuchową, mogą znaleźć ewentualne uszczerbki. Są bowiem miejsca na Ikonie, które „dźwięczą” inaczej, ale niekoniecznie są to odspojenia. Znajomość pozwala na interwencję tam, gdzie rzeczywiście jest ona konieczna.
- Niczego nie robimy na siłę, bo każda ingerencja osłabia tę delikatną materię - opowiada prof. Chmielewski i dodaje, że „najbardziej zmęczona jest twarz Matki Bożej, Jej lewy policzek, na którym widać wiele nierówności”. - Tego całkowicie zlikwidować się nie da, bo to efekt dużo wcześniejszych i bardzo poważnych zniszczeń – podkreśla.
Zanim Obraz Matki Bożej poddany zostanie konkretnym zabiegom dokonuje się bardzo delikatnego oczyszczenia go z kurzu. Dzięki umieszczeniu go w specjalnej kasecie, znacznie zmniejszyła się jego ilość, co stanowi dodatkowy walor, bo w kurzu znajduje się wiele szkodliwych dla tego dzieła sztuki mikroorganizmów.
Konserwatorzy podkreślają, że Obraz Matki Bożej Częstochowskiej jest wyjątkowym dziełem sztuki, które „nosi w sobie i na sobie wiele śladów historii, wiele emocji i dlatego trzeba z wielką ostrożnością podchodzić do wszelkich zabiegów”.
Reklama
Przy okazji konserwacji sporządzany jest specjalny raport, w którym znajdują się szczegółowe informacje o dokonanych czynnościach. Przed laty wykonane zostały rentgenogramy i badania podczerwienią, ale paulini myślą już o tym, jak wykorzystać najnowsze osiągnięcia techniki, by na nowo, metodą nieinwazyjną zbadać ten największy „narodowy skarb”. Pojawiły się również pomysły o stworzeniu bardziej nowoczesnej, komputerowej, dokumentacji Ikony.
Obraz jasnogórski jest typem Hodegeteria. Określenie to oznacza „Tę, Która prowadzi”. Wyobraża Maryję tronującą z Dzieciątkiem Jezus na lewym ramieniu. Pobożny przekaz przypisuje jego autorstwo św. Łukaszowi Ewangeliście, który miał go namalować na deskach stołu, przy którym spożywała posiłki Święta Rodzina. Ostatnie badania wskazują na jego bizantyjskie pochodzenie.
Został namalowany techniką enkaustyczną stosowaną w starochrześcijańskich obrazach. Po zniszczeniu w 1430 r., z największą starannością wykonano naprawy, zachowując wszystkie oryginalne elementy, w tym deski, na których obraz był namalowany.
Zgodnie ze zwyczajem, cudowny obraz przyozdabia się. Początkowo kosztowne klejnoty mocowano bezpośrednio do deski. Następnie był przyozdabiany w złote i srebrne blachy oraz korony. Od połowy XVII wieku cudowny wizerunek jest ubierany w sukienki wykonane z cennych tkanin, haftowane złotem i ozdobione klejnotami. Wszystkie są unikatowymi dziełami sztuki jubilerskiej.
Reklama
Zwykle do zmiany sukienki wykorzystuje się czas przeglądu konserwatorskiego. Tym razem jednak tak nie było. Na Cudownym Wizerunku nadal pozostała wyjątkowo zdobna sukienka brylantowa, zwana też diamentową. Pochodząca z XVII wieku, wykonana przez brata zakonnego Klemensa Tomaszewskiego, poprawiona przez br. Makarego Sztyftowskiego, suknia brylantowa była przeznaczona na największe uroczystości i święta kościelne. Zdobiona jest klejnotami wysadzanymi głównie diamentami lub kamieniami w typie diamentów. Mieni się setkami brylantów, emaliowanych rozet, brosz, różnych zawieszeń.
Na Obrazie nadal pozostały korony papieskie „Totus Tuus”, które Ojciec Święty Jan Paweł II pobłogosławił i przekazał dla jasnogórskiego wizerunku dzień przed śmiercią, 1 kwietnia 2005 r.
Prawdziwe pochodzenie i czas powstania Cudownego Obrazu Matki Bożej wciąż pozostaje przedmiotem dyskusji specjalistów. Prawdopodobnie dzieło przywieziono na Jasną Górę 31 sierpnia 1384 roku - podarował je Paulinom, których sprowadził do Częstochowy dwa lata wcześniej, książę Władysław Opolczyk. Jednak, by łatwiej było łączyć jubileuszowe obchody, przyjmuje się, że i Paulini, i Obraz Matki Bożej, przybyli na Jasną Górę w roku 1382. Do dziś niewyjaśniona jest kwestia, czy klasztor jasnogórski był rzeczywiście, jak mówi legenda, ufundowany specjalnie dla Cudownego Obrazu.
Jasna Góra, to jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych na świecie. Rocznie przybywa tu ok. 4 mln pielgrzymów.