Reklama

„Spotkania Małżeńskie”

Rekolekcje inne niż wszystkie

W dniach 3-5 marca br. w Domu Misyjnym Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Lublinie odbędą się rekolekcje dla małżeństw, organizowane przez „Spotkania Małżeńskie”.

Niedziela lubelska 8/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urszula Buglewicz: - Czym są „Spotkania Małżeńskie”?

Elżbieta i Zbigniew Wróblewscy: - „Spotkania Małżeńskie” są Prywatnym Międzynarodowym Stowarzyszeniem Świeckich na Prawach Papieskich. W sierpniu 2004 r. Stowarzyszenie zostało zatwierdzone przez Stolicę Apostolską i został nadany Statut. Krótko mówiąc, jest to ruch rekolekcyjny. Podstawową formą pracy jest organizowanie dla małżeństw sakramentalnych rekolekcji zamkniętych, które zaczynają się w piątek wieczorem, a kończą w niedzielę po południu. W rekolekcjach może wziąć udział każde małżeństwo, bez względu na wiek, staż małżeński czy status społeczny. Podczas rekolekcji spotykaliśmy bardzo młode pary, jak i te z kilkudziesięcioletnim stażem. Szczególnie w pamięci zachowaliśmy parę z trzymiesięcznym stażem i 45-letnim. Ci starsi ludzie, mimo problemów ze słuchem, doskonale rozumieli się bez słów.

- W jaki sposób „Spotkania” znalazły się w Lublinie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ośrodek lubelski jest jednym z ponad 20 ośrodków diecezjalnych w Polsce. Ruch powstał w 1977 r., a jego założycielami są Jerzy i Irena Grzybowscy z Warszawy; oni też są liderami dzieła. W Lublinie działamy od 2001 r.; właśnie wówczas, w listopadzie, odbył się pierwszy weekend małżeński. Na nasz grunt „Spotkania” przywędrowały z Przemyśla. Właśnie tam jedna para z terenu naszej diecezji uczestniczyła w weekendzie, a po rekolekcjach „przeszczepiła” ruch do Lublina.

- Na czym polega przynależność do ruchu?

- Zasadniczo na jednorazowym udziale w rekolekcjach. Można z nich skorzystać i nie mieć więcej do czynienia z ruchem; tak jest w większości przypadków. Część małżeństw decyduje się na stałą formację; po weekendzie małżeńskim odbywają się (raz w miesiącu) spotkania, które - jak weekend - nastawione są na pogłębianie więzi małżeńskiej. Najważniejsze jest to, że razem uczymy się dialogu i jesteśmy dla siebie świadkami. Z kolei część małżeństw decyduje się na zostanie animatorami, prowadzi rekolekcje, spotkania poweekendowe, wyjazdy wakacyjne (z dziećmi), Wieczory dla Zakochanych (forma kursu przedmałżeńskiego), rekolekcje dla małżeństw niesakramentalnych czy dla małżeństw oczekujących na adopcję.

Reklama

- Jak wygląda weekend małżeński?

- Jednorazowo w rekolekcjach bierze udział max. 15 par małżeńskich, które przyjeżdżają w piątek na kolację, a wracają do swoich domów w niedzielę po obiedzie. Zasadniczo nie mówimy przed przyjazdem o metodzie, ale zapewniamy, że są to rekolekcje inne niż wszystkie. Prowadzą je małżeństwa wraz z kapłanami, a poświęcone są więzi małżeńskiej, którą buduje się przez dialog. Oczywiście, proponujemy Mszę św. i modlitwę, ale zasadniczą częścią jest dialog, odmieniany przez wszystkie przypadki. Nie są to jednak warsztaty, nie trzeba opowiadać publicznie o swoich problemach - ten dialog dokonuje się tylko między małżonkami. Istnieje także możliwość porozmawiania z prowadzącymi, ale tylko wtedy, kiedy się tego naprawdę chce.

- Co potem?

- Proponujemy powe ekendowe spotkania, które odbywają się w każdą trzecią niedzielę miesiąca w kościele Ojców Jezuitów przy ul. Królewskiej w Lublinie.
Jednak nikt się formalnie nie zapisuje; wszystko jest na zasadzie dobrowolności. Jednorazowo w takim spotkaniu bierze udział od kilku do kilkunastu małżeństw, które mogą przychodzić z dziećmi. Największa liczba poweekendowych uczestników pochodzi z samego Lublina, ale zdarzają się też małżeństwa spoza miasta. Zwłaszcza że w rekolekcjach uczestniczą pary z terenu całej archidiecezji.

- Jaką rolę w „Spotkaniach” pełni kapłan?

- Ruch nie posiada kapelana czy duszpasterza w dosłownym znaczeniu. Odpowiedzialnymi za ruch jest para małżeńska, ale funkcjonuje wspólnota animatorów, do której na równych prawach należą małżeństwa i kapłani. Tych rekolekcji nie mogą prowadzić małżeństwa bez kapłana i kapłan bez małżeństw. Zarówno kapłani, jak i osoby konsekrowane mogą przyjechać na rekolekcje po prostu jako uczestnicy, i wielu bardzo sobie ceni takie doświadczenie. Niektórzy z nich stają się później animatorami.

- Co Was skłoniło do uczestniczenia w rekolekcjach?

- Trudno nam było się porozumieć. Nie chcieliśmy dłużej żyć obok siebie i zaczęliśmy szukać rekolekcji o dialogu. Najpierw w „Niedzieli” przeczytaliśmy o tych rekolekcjach, ale termin nam nie odpowiadał i daliśmy sobie spokój. Ale w międzyczasie nasze plany uległy zmianie. Wtedy znów natknęliśmy się na ogłoszenie o „Spotkaniach”, tym razem w kościele na Poczekajce. Postanowiliśmy pojechać. Będąc już na miejscu, zrozumieliśmy, że to jest właśnie to, o co nam chodziło. Zafascynowało nas, że jest tam maksimum wolności dla człowieka: jeśli chcę, to biorę i z tego czerpię. Podstawą owocności rekolekcji jest zaufanie programowi, nawet jeżeli się go dokładnie nie zna. Bez tego zaufania można przejść obok i może się nic nie wydarzyć. My zaufaliśmy prowadzącym i dzięki temu już od czterech lat sami robimy miejsce dla Pana Boga - dajemy świadectwo swojego życia, zbieramy ludzi i oddajemy ich Panu Bogu. I dzieją się cuda: nie zawsze, nie wszędzie i nie tak, jakbyśmy chcieli, ale Bóg obficie zsyła różnorakie łaski.

- Co Wam daje udział w „Spotkaniach”?

- Jesteśmy osobami z wielkim temperamentem, a udział w „Spotkaniach” pozwala nam się pogodzić. Weekend i kontynuacja tego, co tam się wydarzyło, nauczyły nas, jak można poznać siebie, współmałżonka i świat. Tam dowiedzieliśmy się, że w małżeństwie jest coś takiego jak dialog i że można go stosować. Poza tym obserwujemy świeżość relacji, łączy nas także wspólna praca na rzecz Ruchu, a przede wszystkim innych małżeństw. „Spotkania” - paradoksalnie - zabierają nam dużo czasu, ale dzięki temu jesteśmy razem, w przeciwnym razie nie mielibyśmy czasu dla siebie. Jesteśmy już 10 lat po ślubie, ale w tym ostatnim czasie doświadczamy innej jakości. To wcale nie znaczy, że się nie kłócimy, ale nauczyliśmy się, że kryzys, konflikt nie oznacza tragedii, że może być początkiem czegoś lepszego. Wiemy, że nawet jeśli się mocno pokłócimy, to od razu nie pójdziemy do sądu po rozwód. Poza tym poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, a wiele relacji przerodziło się w głębokie przyjaźnie.

- Do tej pory mówiliście tylko o małżonkach. A gdzie jest miejsce dla dzieci?

- Rzeczywiście, dosyć często pojawia się pytanie, co z dziećmi, bo przecież rodzice powinni poświęcać swój czas dzieciom. My pamiętamy jednak, że Pan Bóg najpierw stworzył małżeństwo, a dopiero potem obdarzył je dziećmi. Zatem podstawą jest para małżeńska. Uważamy, że dzieci są szczęśliwe, kiedy mają szczęśliwych rodziców. Ciągła obecność przy dziecku nie jest jeszcze podstawą jego szczęścia; często jest tak, że rodzice są cały czas w domu, a np. ciągle się kłócą. My nie zostawiamy naszych dzieci na długo - tak naprawdę to tylko na jeden weekend, bo spotkania poweekendowe są już dla całych rodzin. Mamy troje dzieci - dwóch starszych synów (7 i 9 lat) i czteromiesięczną córeczkę. Obserwujemy, jak nasi chłopcy przynoszą ze szkoły różne informacje: ktoś się rozwiódł, ktoś pokłócił, ktoś zostawił dom i wyjechał, a mimo to synowie mają poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeśli między nami zaiskrzy, to oni wiedzą, że na pewno się pogodzimy. Poza tym wiedzą, że nas nie ma w domu po to, by inne dzieci też mogły być szczęśliwe. Na weekendzie nie ma wprost mowy o wychowaniu dziecka - na to można przeznaczyć inny czas - jest to czas tylko i wyłącznie dla małżonków, ale on potem procentuje, najpierw w najbliższej rodzinie, ale także np. w pracy.

- Jako para animatorska poświęcacie wiele czasu ruchowi...

- Taka praca sprawia nam wielką przyjemność; wkładamy w nią całe serce. Nigdy nie pomyśleliśmy, że to wyczerpuje, bo dla nas takie zaangażowanie jest swoistym ładowaniem akumulatorów. Jeśli dużo dajemy, to jeszcze więcej otrzymujemy - to jest doświadczenie naszego małżeństwa. Otrzymujemy tak wiele łask, których nigdy byśmy się nie spodziewali... Nawet jeśli nie ma nas w domu, to wiemy, że robimy coś dla naszego małżeństwa i dla naszej rodziny.

- Dziękuję za rozmowę.

Szczegółowe informacje nt. „Spotkań Małżeńskich” można uzyskać na stronie internetowej: www.spotkaniamalzenskie.pl lub bezpośrednio u Elżbiety i Zbigniewa Wróblewskich, tel. (081) 884-57-11, zbyszek.w@wp.pl.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moc Ducha w Kościele

2024-05-16 11:59

[ TEMATY ]

Zesłanie Ducha Świętego

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Duch Święty oświeca i podnosi, uświęca oraz ożywia człowieka. Budzi w ludziach wszelkiego rodzaju dobre pragnienia i szlachetne tęsknoty, a jedną z nich jest pragnienie nieba. Przywraca też człowiekowi nadzieję.

Zesłanie Ducha Świetego Ewangelia (J 7, 37-39)

CZYTAJ DALEJ

Odnaleźć człowieka

Niedziela toruńska 33/2016, str. 7-8

[ TEMATY ]

Toruń

Anna Głos

Za pierwsze zarobione pieniądze nabyć butelkę kosztownego alkoholu. Po pracy wypić piwo, oglądając jednocześnie jego reklamy ze sympatycznymi zwierzakami. Na weselu podać wódkę, bo tak zarządziły mama z teściową. Opić narodziny pierwszego syna i wnuka. Niektórzy nazywają to tradycją. Jednak, gdy ta tradycja zaczyna zamieniać się w dramat uzależnienia od alkoholu, wówczas traci swój urok, a zamienia się w problem, o którym trudno mówić
Z ks. Dawidem Szymaniakiem posługującym wśród osób z uzależnieniem alkoholowym rozmawia Joanna Kruczyńska

JOANNA KRUCZYŃSKA: – Z jakim nastawieniem rozpoczynał Ksiądz posługę duszpasterską wśród uzależnionych od alkoholu w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w podtoruńskich Czerniewicach?

CZYTAJ DALEJ

Film „Jedno życie” – historia człowieka, który walczył o ludzką przyzwoitość

2024-05-20 12:05

[ TEMATY ]

film

premiera

Jedno życie

Mat. prasowy

Na ekrany polskich kin, już 31 maja, wchodzi niezwykły i oparty na prawdziwych wydarzeniach film, zatytułowany „Jedno życie. W roli głównej dwukrotny zdobywca Oscara Anthony Hopkins, jako sir Nicholas Winton, który tuż przed wojną ocalił ponad 600 dzieci z rąk hitlerowców. Jego historia ujrzała światło dzienne dopiero po 40 latach i wzruszyła miliony ludzi na całym świecie.

Jest rok 1938, gdy młody Brytyjczyk Nicholas Winton podczas wizyty w Pradze odkrywa, że tysiące rodzin zbiegłych przed hitlerowcami z Niemiec i Austrii, żyją w dramatycznych warunkach, często bez dachu nad głową i żywności. Niemiecka inwazja na Czechosłowację jest kwestią najbliższych tygodni, a wtedy los uchodźców będzie już przesądzony. Nicholas postanawia zrobić wszystko, co w jego mocy, by ocalić jak najwięcej potrzebujących. Wraz z grupą współpracowników organizuje transporty dzieci, które podążają z Pragi do Anglii w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Jak wiele istnień uda się ocalić, zanim granice zostaną zamknięte? Po 40 latach Nicholas wciąż wraca wspomnieniami do tamtych dni, zadając sobie pytania o los ocalonych i obwiniając się o to, że nie udało mu się ocalić wszystkich. Tymczasem niepodziewanie los dopisze poruszający epilog do tej historii.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję