Reklama

Kard. Joseph Ratzinger, papież Benedykt XVI, w oczach swojego bliskiego współpracownika

Niedziela łódzka 22/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze spotkanie z kard. Ratzingerem oraz ważniejsze wspomnienia z późniejszych kontaktów

Po raz pierwszy kard. Josepha Ratzingera spotkałem we wrześniu 1991 r. na Placu św. Piotra. Byłem wówczas posłany przez abp. Władysława Ziółka do Rzymu, aby podjąć studia specjalistyczne w zakresie prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Przechodząc przez Plac św. Piotra zostałem poproszony o zrobienie zdjęcia pewnej nielicznej grupie osób z kard. Ratzingerem. Po zrobieniu zdjęcia podszedłem do Kardynała i pozdrowiłem go dodając: „Eminencjo jestem księdzem z Polski, z diecezji łódzkiej i przyjechałem do Rzymu, aby studiować prawo kanoniczne”. Kardynał uśmiechnął się bardzo serdecznie i życząc pomyślności w studiach pobłogosławił mnie. Wówczas nawet przez myśl mi nie przeszło, że robiłem zdjęcie przyszłemu papieżowi Benedyktowi XVI i, że będzie mi kiedyś dane w przyszłości być jego bliskim współpracownikiem. Było potem wiele spotkań, choć nie tak osobistych, kiedy byłem pracownikiem Papieskiej Rady do spraw Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Spotkanie o zupełnie innym charakterze miało miejsce w maju 2002 r. Zostałem wówczas przedstawiony i powitany przez samego kard. Ratzingera w bibliotece Kongregacji jako nowy współpracownik tej Dykasterii. To było dla mnie wielkie wyróżnienie i zaszczyt. Już wówczas podczas tego pierwszego niespodziewanego spotkania mogłem się przekonać jak wielkim szacunkiem jest darzony przez swoich współpracowników kard. Ratzinger. Na zakończenie Kardynał podszedł do mnie zapraszając do swojego biura na rozmowę, wyznaczając jednocześnie konkretną godzinę. Po tej rozmowie pokazano mi moje biuro i rozpocząłem pierwsze kroki w pracy w Kongregacji Nauki Wiary pod kierownictwem kard. Ratzingera, aż do czasu jego wyboru na papieża dnia 19 kwietnia 2005 r.

Współpraca z prefektem Kongregacji.
Czego mogłem się nauczyć będąc u boku tak wielkiego człowieka i „męża” Kościoła?

Mając łaskę bycia jednym z bliskich współpracowników kard. Ratzingera, mogłem uczyć się od niego przede wszystkim wielkiego człowieczeństwa. Kardynał jawił się każdemu z nas jako człowiek bardzo pokorny, wielkiego taktu i dobroci serca, zawsze opanowany, uśmiechnięty, dostrzegający ludzi obok siebie. Ponadto, imponował nam doskonałą pamięcią i zdolnością do syntezy. Uwidaczniało się to na cotygodniowych zebraniach piątkowych, zwanych „Il Congresso Particolare”. Czy przy tak dobrym człowieku odważyłby się któryś z nas na niewłaściwy stosunek do pracy? Odpowiem szczerze - nie. Dobrze wiedzieliśmy, że cenił u swoich współpracowników sumienność i staranność w pracy w duchu odpowiedzialności za Kościół. Wszystkich traktował dobrze, tak duchownych, jak i świeckich. Powiem więcej, stworzył w Kongregacji przepiękną atmosferę rodzinną jako dobry ojciec. Był dla nas przykładem i wielkim autorytetem. Do biura szło się z entuzjazmem i bez strachu, ponieważ darzył nas swoim zaufaniem i szacunkiem. Wszyscy rozumieliśmy dobrze, że pracując solidnie i kompetentnie u boku naszego Kardynała Prefekta służymy samemu Ojcu Świętemu i Kościołowi powszechnemu. On sam często mówił nam, zwłaszcza przy okazji składanych mu życzeń imieninowych, urodzinowych czy świątecznych, że jesteśmy jego rodziną. Powiedział nam to także wówczas, gdy odwiedził nas zaraz po wyborze na Stolicę Piotrową. O tej duchowej i rodzinnej więzi świadczy również to, że bardzo troszczył, aby każdego roku sprawować Mszę św. za swoich zmarłych poprzedników. Interesował się naszym losem i losem osób nam bliskich i zawsze starał się wychodzić nam naprzeciw w trudnych sytuacjach. Gdy zmarł ktoś bliski z rodziny któregoś z pracowników, Kardynał zawsze odprawiał Mszę św. w intencji zmarłego i jego rodziny.
Oprócz wielkiego człowieczeństwa, uderzało nas w nim przede wszystkim to, że był dla nas i pozostał człowiekiem głębokiej wiary i miłości do Kościoła, realizując w ten sposób hasło swojej biskupiej posługi: „Cooperatores Veritatis” - „Współpracownicy Prawdy”. To się ciągle dostrzegało, na każdym kroku, zwłaszcza, gdy pochylał się nad trudnymi kwestiami z pogranicza czystości doktryny wiary i obyczajów. Decyzje nigdy nie były podejmowane pochopnie i autorytatywnie. Sprawy przedkładane Kongregacji przez kardynałów, biskupów, księży czy wiernych świeckich były uprzednio konsultowane i rozpatrywane kolegialnie. Ostateczna decyzja kard. Ratzingera była decyzją przemyślaną i podejmowaną w służbie prawdzie i miłości do Kościoła i człowieka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Sede Vacante”.
Wybór kard. Josepha Ratzingera na papieża. Pierwsze spotkanie z Benedyktem XVI

W czwartek, dwa dni przed śmiercią Papieża Jana Pawła II, Kardynał Prefekt zgromadził nas w kaplicy, aby sprawować wraz z nami Mszę św. w intencji Ojca Świętego. Po Mszy św. i adoracji spotkał się z nami, aby podzielić się ostatnim spotkaniem z umierającym Papieżem, prosząc jednocześnie abyśmy nie przestawali się modlić za Papieża. Następne dwa dni w pracy były bardzo ciężkie, ponieważ sercem i myślami byliśmy z umierającym Ojcem Świętym.
2 kwietnia, o godz. 21.37, rozmodleni ludzie na całym świecie dowiedzieli się w oficjalnym ogłoszeniu arcybiskupa substytuta Leonardo Sandri, że umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II odszedł do domu Ojca. Plac św. Piotra zamarł, grobowa cisza, a po chwili gorąca modlitwa z całonocnym czuwaniem. Nastąpił wakat na Stolicy Piotrowej. W poniedziałek, 4 kwietnia, kard. Ratzinger, straciwszy automatycznie urząd prefekta, poprosił sekretarza Kongregacji abp. Angelo Amato czy może wejść do swego biura, aby wziąć pewne materiały, które będą mu potrzebne na najbliższe spotkania z kardynałami. To kolejny dowód jak subtelnym człowiekiem, pełnym szlachetności i delikatności, był nasz Prefekt i jest nim dziś jako papież Benedykt XVI.
Jako dziekan kolegium kardynalskiego przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Jana Pawła II, kongregacjom ogólnym przygotowującym do konklawe oraz Mszy św. na rozpoczęcie konklawe. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem przepięknej homilii pogrzebowej wygłoszonej przez Kardynała. Kilka dni po pogrzebie miałem szczęście spotkać kard. Ratzingera na dziedzińcu naszej Kongregacji. Podziękowałem mu wówczas za głęboką homilię pogrzebową, która poruszyła wszystkich. Kardynał podziękował bardzo serdecznie ze te słowa, prosząc jednocześnie o modlitwę.
Chcę w tym miejscu powiedzieć, że w każdym z nas było wewnętrzne przekonanie, że to właśnie kard. Ratzinger zostanie następcą Jana Pawła II. Nie mieliśmy jednak odwagi powiedzieć wprost Kardynałowi, że jego współpracownicy modlą się w duchu, aby to on został papieżem.
Rozpoczęło się konklawe, znów przepiękna homilia wygłoszona przez kard. Ratzingera, a jednocześnie stanowcze zdemaskowanie relatywizmu etycznego i innych zagrożeń. Duch Święty tak pokierował sercami i umysłami kardynałów elektorów, że wybrali właśnie kard. Ratzingera następcą Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej. Wybrali tego, który do końca umiłował Kościół Chrystusowy i przez całe życie wiernie mu służył w duchu i prawdzie.
Jako papież Benedykt XVI przybył do swojej „rodziny”, jak nas nazywał, następnego dnia po wyborze. Wraz z nim był także kard. Bertone oraz inni dostojnicy kościelni. To był niezapomniany dzień. Każdy mógł się spotkać z Papieżem, porozmawiać, złożyć życzenia i otrzymać jego błogosławieństwo. Czuliśmy się szczególnie wyróżnieni. Trudno jest wyrazić słowami to, co w tym dniu czuły nasze serca. Takich dni i spotkań z papieżem Benedyktem XVI w przeciągu minionego roku było wiele i napełniają mnie one wewnętrzną radością i swoistą satysfakcją, dodając otuchy i siły do codziennej sumiennej pracy w Stolicy Apostolskiej.

Pierwszy rok pontyfikatu

Patrząc dziś na posługę papieża Benedykta XVI łatwo można dostrzec, że nie jest ona oderwana od obranego kiedyś przed laty hasła jego biskupiego posługiwania: „Cooperatores Veritatis” - Współpracownicy Prawdy. Papież Benedykt XVI całe swe życie poświęcił prawdzie, jej poszukiwaniu i obronie przed licznymi zagrożeniami zarówno z zewnątrz, jak i z wewnątrz Kościoła i to stara się kontynuować jako Papież, idąc śladami swego umiłowanego poprzednika Jana Pawła II. W dotychczasowych wypowiedziach papieża Benedykta XVI widać ogromne zatroskanie o człowieka, o jego los, aby wytrwał mocny w wierze, aby relatywizm nie zniewolił człowieka oddzielając go od jedynej Prawdy, którą jest Chrystus. Człowiek staje się wolny tylko wówczas, gdy zobowiązuje się służyć jedynej Prawdzie. Jeszcze jako kardynał i prefekt Kongregacji Nauki Wiary wypowiedział znamienne słowa: „Wykonuję to, co wykonywać powinienem. Moim zadaniem nie jest budowanie wiary chrześcijańskiej dla siebie, lecz budowanie Kościoła dla Chrystusa”.
Benedykt XVI mówi zatem światu prawdę i świadczy o niej prostotą życia ewangelicznego. Ukazuje się to w posłudze osobistej miłości do Chrystusa, jak również poprzez wierną służbę Kościołowi. W okresie posoborowym i aż do dziś Kościół otrzymywał i otrzymuje wiele ofert, ale bardzo często zagmatwanych. Papież jest świadomy, że w Kościele dokonuje się polaryzacja opinii, dochodzi do stanowisk, które podważają fundamenty wiary i narażają na niebezpieczeństwo utraty tożsamości. Wśród podstawowych zadań Kościoła znajduje się zarówno otwarcie na odwieczną prawdę Bożą, objawioną w Chrystusie, jak i dialog z cywilizacją współczesną, uwzględniający jej dramaty i troskę o przyszłość. Mówił o tym nie będąc jeszcze papieżem.
Swoją pierwszą podróż zagraniczną z okazji Światowego Dnia Młodzieży, zaplanowaną jeszcze przez Jana Pawła II, Papież wykorzystał także na dialog międzyreligijny.
W pierwszym roku pontyfikatu Benedykta XVI widoczne są wysiłki na rzecz kontynuowania nauczania Soboru Watykańskiego II oraz kolejnych papieży okresu posoborowego. Posługa Papieża jest jakby na nowo ukazywaniem tego, co wiąże się zarówno ze św. Benedyktem i papieżem Benedyktem XV, jak i w szczególny sposób z Janem Pawłem II. Papież wskazuje na konieczność wielkiego poczucia odpowiedzialności ze strony chrześcijan za zbawczą misję Kościoła. W tym duchu zaprasza nas do podejmowania wielu działań i inicjatyw, aby w imieniu Chrystusa nauczać całej prawdy i według niej postępować na co dzień. Benedykt XVI tak Jan Paweł II, głośno woła „że tylko wtedy kiedy sami otworzymy się na Chrystusa może narodzić się odwaga prawdy i odwaga życia w prawdzie”. Już dziś Papież zaskakuje świat odwagą mówienia prawdy i służbą Prawdzie, podobnie jak Jan Paweł II.
W pierwszym roku pontyfikatu papież Benedykt XVI dał Kościołowi także dwa bardzo ważne dokumenty: Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego i encyklikę Deus Caritas est. Dając nam Kompendium Papież zaprasza nas do poznawania i pogłębiania prawd wiary oraz życia według ewangelicznych zasad. Poprzez encyklikę Deus Caritas est przypomina nam odwieczną prawdę, że „Bóg jest Miłością” i zaprasza nas do życia chrześcijańską miłością.
Na zakończenie mojego osobistego świadectwa pragnę życzyć wszystkim, aby pielgrzymka papieża Benedykta XVI w naszej Ojczyźnie przyniosła oczekiwane owoce i abyśmy trwali mocno w wierze. Szczęść Boże!
Fragment świadectwa wygłoszonego przez ks. prał. Krzysztofa Nykla w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi 26-27 kwietnia 2006 r.

2006-12-31 00:00

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież zachęca Polaków do obrony życia ludzkiego

2024-05-15 11:03

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

O potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci przypominał Franciszek pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.


Podziel się cytatem

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Pianiści z całego świata zagrają w Kłodzku

2024-05-15 16:35

stevepb/pixabay.com

Fani muzyki klasycznej będą zachwyceni rozpoczynającym się XXVI Kłodzkim Konkursem Pianistycznym, który po raz pierwszy będzie miał rangę międzynarodową i dlatego będzie to też - I International Kłodzko Piano Competition. Klasyka łączy się z nowoczesnością, bo utwory muzyczne będą do słuchania zarówno stacjonarnie jak i online.

Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny odbędzie się w 17-18 maja 2024 roku. Konkurs odbywać się będzie na dwóch płaszczyznach – stacjonarnej na Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina w Kłodzku oraz online.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję