Dziecko ma swoje prawa
Kiedyś bardziej rygorystycznie patrzyło się na dzieci w kościele, teraz w tym temacie zapanował większy luz. Pamiętam Mszę św., gdy celebrans ustawał w modlitwach, ilekroć dziecko głośno zapłakało, a gdy głosił kazanie przerwał je i nakazał matce wyjść z kościoła. Od tej chwili niewiele małych dzieci pojawiało się w kościele, nie było też ich rodziców. Z reguły jednak księżom odprawiającym Msze św. dzieci nie przeszkadzają. „2-latek biegający przed ambonką nic złego nie robi, dzieci mają swoje prawa i nie należy im ich odbierać. Sam Pan Jezus mówił «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie» (Mk 10, 14). Za 2, 3 lata z pewnością te dzieci, które biegały po kościele stać będą grzecznie przy swoich rodzicach, dorosną, dojrzeją, a spontaniczne zachowanie zniknie, bo z racji wieku - nie przystoi” - mówi jeden z zawierciańskich duszpasterzy.
Poważna sprawa
Niektórzy rodzice bardziej wyczuleni na reakcję otoczenia starają się nie zabierać małego dziecka do kościoła, jeśli wiedzą, że jest ruchliwe i nie usiedzi lub nie pochodzi spokojnie przez godzinę. Nie wszyscy jednak uważają, że to dobre rozwiązanie, bo przecież niedziela to często jedyny dzień w tygodniu, kiedy cała rodzina może być razem. Wyjściem mogą być krótsze Msze św. lub te specjalnie przygotowane dla dzieci.
Jeżeli rodzic trzyma dziecko za mocno przy sobie, albo przeciwnie - daje mu za dużo swobody, to ono na pewno wykorzysta tę sytuację. Ale jeżeli wcześniej wytłumaczy, że wyjście do kościoła to poważna sprawa, że trzeba się cichutko zachowywać, to dziecko to zrozumie. Lepiej też usiąść w takim miejscu, żeby w razie potrzeby można było wyjść bez wywoływania zamieszania.
Bogu ducha winne
Wydaje się, że od tego, jak zachowywało się będzie nasze dziecko w kościele zależy odpowiednie przygotowanie i nastawienie go. Można też wrócić do dawnych zwyczajów, gdy rodzice i dziadkowie celebrowali już sam moment wejścia do kościoła. Dziś często zapominamy, ile gestów da się wykonać przy tej okazji. Zanurzenie rączki w kropielnicy, zrobienie znaku krzyża, zwrócenie uwagi na czerwone światełko przy tabernakulum, zdjęcie czapeczki chłopcu, wspólne przyklęknięcie - to są ważne momenty, które uczą norm zachowania i wyciszają. Praktykowanie ich razem z dzieckiem w naturalny sposób budzi wrażliwość na sacrum. Może znacznie poważniejszym problemem, którym trzeba się zająć w pierwszej kolejności, jest zanikające poczucie świętości miejsca. Gdybyśmy go przemyśleli, mogłoby się okazać, że dyskusja nad zachowaniem dzieci w kościele jest już niepotrzebna. One tak naprawdę w tej sytuacji są Bogu ducha winne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu