Łucja od zawsze pragnęła świętości. Modliła się, by Chrystus
zachował jej serce w czystości, bo to Jemu pragnęła je ofiarować.
Już jej pierwszy spowiednik dostrzegł w osobie zaledwie sześcioletniej
dziewczynki niezwykłą dojrzałość duszy. Wiedziała o niej także
Maryja, która przygotowała dla Łucji jakże ważne zadanie.
To typowe objawienie dla
świętych (tylko świętych?)
w pierwszych latach życia.
Już wtedy nadprzyrodzoność wkracza
w ludzkie życie w sposób widzialny. Może
najczęściej, bo wtedy nasze serca są
jeszcze czyste, otwarte, ufne i wierzące,
że Bóg jest między nami i w nas. Bo
rzeczywiście jest.
Świętość… Marzenie każdego, kto
poważnie traktuje swoją wiarę. Wielu
pyta: Jaki jest klucz do chrześcijańskiej
doskonałości? Co trzeba zrobić, by stać się
świętym? Wiemy, że musimy wyrzec się
swego egoizmu, że trzeba nam dążyć do
świętości ukrytej przed ludźmi, która jest
owocem współpracy człowieka z łaską,
że w jej osiągnięciu bardzo pomaga
posiadanie duchowego mistrza. Znamy
te prawdy, ale pytamy dalej. Prosimy
o konkretne wskazówki i przykłady. Kto
wie, może trochę odpowiedzi znajdziemy
w opowieści o tym, jak sześcioletnia Łucja
stanęła na drodze świętości.
„Mama Rosa”, jak nazywano powszechnie
matkę Łucji, była wspaniałą domową katechetką. W zimowe wieczory
opowiadała swoim dzieciom o Bogu i Jego
przykazaniach. Jej nauki opierały się na
treściach najprostszego katechizmu i on
właśnie był wpajany dzieciom. Ta prosta
metoda, w ramach której nauka religii
była pouczającą lekcją, słuchaną zawsze
z szacunkiem i podziwem, sprawiła, że
Łucja już w wieku sześciu lat doskonale
znała cały katechizm. Kiedy proboszcz
uczył prawd wiary, dzieci nie zawsze umiały
odpowiedzieć na jego pytania. Wówczas
stawiał obok siebie Łucję i aby zawstydzić
pytane dziecko, kazał odpowiedzieć
przyszłej wizjonerce.