Paweł Piwowarczyk: - 1 września młodzież naszej archidiecezji, szczególnie ta związana z Ruchem Światło-Życie, po raz 35. odbędzie swoją pielgrzymkę do Kalwarii Zebrzydowskiej. Pielgrzymka ta ma już swooją bogatą historię...
Ks. prał. Franciszek Chowaniec: - Pierwsza pielgrzymka miała miejsce w 1973 r. Jedyny raz odbywała się ona wtedy w Oświęcimiu. Było to 2 lata po beatyfikacji o. Maksymiliana Kolbego. Właśnie wtedy kard. Karol Wojtyła zasugerował, aby ten Święty stał się patronem męskiej służby liturgicznej. Pielgrzymowanie młodych związanych z Liturgiczną Służbą Ołtarza - ministrantów, lektorów, a także scholistek zapoczątkował kard. Wojtyła. Z jego inicjatywy najpierw ci, którzy posługują przy ołtarzu, a potem cały Ruch Światło-Życie zaczął podejmować ten pielgrzymi trud.
Celem corocznej pielgrzymki jest przede wszystkim podsumowanie wakacyjnych rekolekcji. Wtedy też inaugurowany jest nowy rok formacji w Ruchu. Pielgrzymka ma również charakter prośby o błogosławieństwo na nowy rok pracy we wspólnotach oazowych działających przy parafiach.
- Niedawno przeżywał Ksiądz Prałat 50. rocznicę święceń kapłańskich. Jak to się stało, że praca z młodzieżą, a przede wszystkim Ruch Światło-Życie wpisał się tak szczególnie w Księdza powołanie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Pan Bóg tak pokierował moim życiem, że spotkałem w nim wielu wspaniałych kapłanów, przy których zebrałem ogromne doświadczenie. Byli to przede wszystkim księża salezjanie: w szkole podstawowej - ks. Stanisław Domino, reżyser i poeta, i w gimnazjum - ks. Leon Musielak, wspaniały polonista prowadzący teatr. Właśnie ci salezjanie wlali we mnie „ducha młodzieżowego”, bardzo wiele im zawdzięczam. W 1952 r. zapisałem się na UJ na geografię, ale z woli Boga zdecydowałem się jednak na seminarium. Po święceniach trafiłem do Sułkowic, a później do Nowego Targu. W obu tych parafiach miałem możliwość kontaktu z młodzieżą dzięki katechezie w szkołach. Zajmowałem się także ministrantami. W Nowym Targu zająłem się młodzieżą studiującą, która sama prosiła o możliwość spotkań. Często odwiedzał nas sam kard. Wojtyła. Byłem też prefektem w seminarium w latach 1970-76. Od 1971 r. pełniłem obowiązki duszpasterza służby liturgicznej, a od 1973 do 2001 moderatora diecezjalnego Ruchu Światło-Życie w archidiecezji krakowskiej.
- Był Ksiądz świadkiem tego, jak rodził się Ruch, a zarazem świadkiem życia sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Jakie wspomnienia towarzyszą tamtym latom?
- Z ks. Blachnickim po raz pierwszy kontakt nawiązałem po jego publikacjach dotyczących Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, którą byłem zainteresowany. Potem okazją do rozmów były zjazdy duszpasterzy służby liturgicznej, gdzie założyciel Ruchu wygłaszał referaty. Często, jadąc do Krościenka - centrum Ruchu, ks. Blachnicki przejeżdżając przez Nowy Targ, zaglądał do parafii, w której wtedy posługiwałem. Żywo interesowałem się programem, który obecny Sługa Boży tworzył. Nasza więź i współpraca zacieśniła się, gdy pełniłem obowiązki moderatora Ruchu Światło-Życie. On miał w sobie ogromy zapał i wizję wspólnoty, która kształtowała pełnego człowieka, chrześcijanina nie tylko „od niedzieli”.
Program formacji powstawał przez całe życie ks. Blachnickiego, tworzył go stopniowo. Powstał program dla dzieci i dla młodzieży, obejmujący czas rekolekcji, jak również formację w ciągu roku w parafiach. Nawet wypełnianie codziennych obowiązków, miało być realizacją życia według Ewangelii. Dlatego podczas rekolekcji ważne są dyżury, które podejmują uczestnicy, służąc sobie nawzajem.
- Jakie trudności stają przed Ruchem dzisiaj, a jakie były kiedyś?
- W czasach ks. Blachnickiego Kościół poddany był w Polsce ogromnej próbie. Milicja nachodziła ośrodki rekolekcyjne, nakładano kolegia ich gospodarzom. Zresztą, prześladowanie nie ominęło również samego założyciela Oazy, którego aresztowano. Powstający po Soborze Ruch nie od razu też zyskał przychylność wiernych, jak i samych kapłanów. Była to w tamtym czasie jedyna wspólnota, która w taki sposób gromadziła wiernych - dzieci, młodzież, a potem rodziny. Dziś istnieje bardzo wiele wspólnot o różnym charakterze i programie. Nie wszyscy młodzi decydują się na drogę oazową, ponieważ stawia ona wiele wymagań. Uważam, że dzisiaj wielu nie chce podejmować żadnego wysiłku i wybiera życie nastawione na konsumpcję. Często też rodzice nie zdają sobie sprawy, że oaza może dać człowiekowi więcej niż rytmika czy dodatkowy angielski i inne zajęcia. Zagrożeń jest wciąż wiele, ale siła oazy tkwi w dobrym moderatorze i animatorach, tkwi w wierności charyzmatom Ruchu. Sługa Boży ks. Blachnicki stworzył wspaniałe dzieło, które potrzebne jest w każdym czasie, szczególnie dzisiaj.
Poszerzona wersja wywiadu na stronie: