Uroczyste odsłonięcie pomnika Jana Karskiego odbyło się 11 listopada 2007 r.w Nowym Jorku. Pomnik stanął u zbiegu 37 ulicy i Madison Avenue, naprzeciwko konsulatu generalnego RP na Manhattanie. Miejsce, w którym ulokowano pomnik nazwano Jan Karski Corner. Autorem pomnika jest krakowski artysta Karol Badyna.
W ceremonii odsłonięcia wzięła udział m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Junczyk-Ziomecka. Odczytano przesłanie od byłego prezydenta USA Billa Clintona, który był studentem Karskiego na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie - tyle donoszą serwisy prasowe.
Kim był?
Jan Karski, to jego konspiracyjny pseudonim. Prawdziwe nazwisko jednego z najodważniejszych ludzi naszych czasów brzmiało - Jan Kozielewski. Urodził się w Łodzi w 1914 r. Zmarł w 2000 r. w Waszyngtonie. Jego burzliwe życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmu sensacyjnego.
Pochodził z rodziny katolickiej. Ukończył prawo i dyplomację na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie (1935). Kształci się w Szkole Podchorążych artylerii konnej we Włodzimierzu Wołyńskim. Ledwie zaczął pracę w dyplomacji, w styczniu 1939 r. zatrudniono go w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdy wybuchła wojna. Kozielewski dostał się do rosyjskiej niewoli i niemal cudem udało mu się ocalić życie, ponieważ został objęty wymianą jeńców pomiędzy Niemcami i ZSRR. W listopadzie 1939 r. ucieka z niemieckiego transportu, wraca do Warszawy i natychmiast przytłacza się do pracy konspiracyjnej. Jako były prymus Szkoły Podchorążych doskonale nadaje się do arcyniebezpiecznej roli kuriera, który dzięki sprytowi, inteligencji, sprawności fizycznej i niebagatelnej odwadze przekrada się przez linie frontu, omija zasadzki, kpi ze ścigających do Niemców. Takim człowiekiem był Karski. Śmiały, bezkompromisowy, urodziwy. Od początku 1940 r. najpierw jeździł do Francji, potem do Wielkiej Brytanii. Gdy złapało go raz gestapo, odbili go ze szpitala chłopcy ze Związku Walki Zbrojnej. Był bezcenny, był unikalny. Dwa razy dokonał rzeczy niemal niemożliwej - dostał się do warszawskiego getta. W przebraniu niemieckiego oficera wszedł do obozu koncentracyjnego w Bełżcu. Jesienią 1942 r. przedostał się przez okupowaną Europę z powrotem do Wielkiej Brytanii i potem Stanów Zjednoczonych. Wiózł aliantom informację o gigantycznym ludobójstwie, którego dokonują Niemcy na Żydach w tzw. „obozach pracy”. Wiózł też informacje o zasadach funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego - struktury unikalnej w skali całej okupowanej Europy. Generał Sikorski był wstrząśnięty i przekazał „Raport Karskiego” rządom Anglii i USA, apelując o podjęcie jakiś działań.
Karski opowiedział co się wyprawia w Oświęcimiu i wielu innych podobnych miejscach prezydentowi Roosveltowi. Ten nie uwierzył. Jak wielu innych. Karski miał pomysł jak zmusić niemieckich faszystów do zaprzestania rzezi. Nikt z ludzi, którzy mogli zatrzymać ten marsz śmierci, nie dał mu wiary. Gdy tuż przed zakończeniem wojny alianci wyzwalali obozy koncentracyjne, świat uwierzył, że bestialstwo w takiej skali jest możliwe. Dzisiaj panuje powszechna opinia, że gdyby uwierzono „Raportowi Karskiego”, można było ocalić setki tysięcy ludzkich istnień ze wszystkich europejskich nacji.
Karski nie wrócił po wojnie do Polski, przez lata pracował w jezuickim Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie. Dopiero w 1978 r., gdy Karski wystąpił w filmie „Shoah” opinia publiczna dowiedziała się o bierności aliantów i bohaterskim Polaku. Docenili go Polacy, Amerykanie i Żydzi. Osiem uniwersytetów amerykańskich i polskich (m.in Uniwersytety Warszawski, Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i w rodzinnej Łodzi), uhonorowało go tytułami doktora honoris causa. W 1998 r., nominowano go do Pokojowej Nagrody Nobla. Prestiżowy amerykański tygodnik „Newsweek” uznał Karskiego za jedną z najwybitniejszych postaci XX wieku.
Wyjście z cienia
Podczas odsłonięcia nowojorskiego pomnika podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Junczyk-Ziomecka powiedziała: „Wychowany w patriotycznej i katolickiej rodzinie polskiej, dorastał w międzywojennej Łodzi, zamieszkanej przez Polaków i Żydów, Niemców i Rosjan, katolików i wyznawców judaizmu, prawosławnych i protestantów. Liczne kontakty z ludźmi różnych języków i kultur ukształtowały w nim pojęcie ojczyzny jako wspólnego dobra wszystkich obywateli, niezależnie od ich pochodzenia i wiary. Dlatego później, już do końca życia, tak dobrze czuł się w swoim drugim po Polsce domu, w Stanach Zjednoczonych. Czyż może być lepsze miejsce dla pomnika tego łodzianina niż wielokulturowe i wielonarodowościowe miasto Nowy Jork?
Obie ojczyzny długo nie wiedziały, nie mówiły i nie pisały nic o Karskim. On sam przez blisko 35 lat milczał i nie wracał do wojennego koszmaru Tylko nieliczni, niektórzy jego studenci i dawni przyjaciele domyślali się, co widział i co wiedział ten szczupły mężczyzna z błękitnymi jak niezapominajki oczami, który miał fotograficzną pamięć. Amerykanie „odkryli” go na początku lat 80. ubiegłego stulecia, Izraelczycy w 1982 r. przyznali mu tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, a dwa lata później honorowe obywatelstwo państwa Izrael. Polacy w latach 90. przyznali mu najwyższe odznaczenie państwowe - Order Orla Białego. Wówczas Karski przerwał milczenie. Zaczął mówić, bo okazało się, że jego misja wcale się nie skończyła. Albowiem wciąż jeszcze są ludzie, którzy nie mogą uwierzyć albo zaprzeczają, że w XX wieku zdarzyła się zbrodnia Holocaustu.
Osoba i dzieło Karskiego zasługują na najwyższe uznanie i hołd. Dziś, w tym wyjątkowym dla Polaków - zarówno mieszkających w kraju, jak i za granicą - dniu Narodowego Święta Niepodległości składamy mu hołd w Nowym Jorku. Pamięć o nim posiada moc zbliżania do siebie Polaków, Żydów, Amerykanów i wszystkich wyznawców wolności, praw człowieka i obywatela oraz solidarności między narodami. Tutaj na tej ławce, jest miejsce na której każdy może przysiąść. O spiżowe ramie Karskiego mogą oprzeć się Ci, którzy nie wiedzą i Ci, którzy wiedzą, ale nie wierzą. Wszyscy, którzy sądzą, że wiedzą lepiej lub myślą, że wiedzą prawie wszystko. (...)”.
Nowojorski pomnik „Ławeczka Karskiego” powstał dzięki staraniom amerykańskiej Polonii i Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku. Taki sam pomnik stoi już na campusie Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie. Jedna „Ławeczka Karskiego” stoi także w Polsce, Kielcach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu