Reklama

U Paulinki z wizytą po latach (3)

Niedziela przemyska 9/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas wolny. Ileż razy marzył o takim darze losu. I oto teraz on się spełnił. Trzeba go było w sposób racjonalny zagospodarować. Póki co dał sobie miesiąc wolnego - w ramach tak należnego urlopu po wielu latach. Czas Wielkiego Postu sprzyjał jednocześnie zaangażowaniu się w pracę duszpasterską. Pojawiły się zaproszenia do rekolekcyjnych spowiedzi. Ruszyła wszak lawina szkolnych rekolekcji. A te niosły ze sobą nie tylko okazję do pracy, ale i interesujących obserwacji. Zaproszony przez proboszcza, z ciekawością słuchał dobrze opracowanych refleksji młodego księdza. W oczach ks. Krzysztofa widział pewien niepokój.
- Widzę, że mocno przeżywasz te rekolekcje. Mam nadzieję, że to nie lęk przede mną.
- Nie będę ukrywał, że w jakimś procencie tak. Ale to niewielki procent. Jestem jeszcze młody, ale już uczę się, że na owoc tych rekolekcji składa się wiele czynników. Ze swojej strony wydaje mi się, że zrobiłem w miarę wszystko. Sporo czytałem, w moich przygotowaniach nie brakowało modlitwy. Teraz przychodzi czas na moich „odbiorców”. I to właśnie oni mnie najbardziej tremują.
- Dlaczego?
- Ksiądz nie uczył w gimnazjum. To specyficzna młodzież, bo też przeżywa szczególny wiek.
- Nie rozumiem.
- Widzi ksiądz, ja uczę taką młodzież. Co prawda na tradycyjnej wsi, w której jeszcze młodzi mają do pomocy pewien etos tradycji. To on w dużej mierze chroni ich od nieprzemyślanych zachowań. A tu jest miasto. Istna mozaika zachowań i wielka pokusa do nieodpowiedzialnych wybryków. W klasie jest ich 20-30. Są znani. Teraz korzystają z anonimowości. Rej wodzą tak zwani liderzy, którzy chcą zaimponować swoją niezależnością, zademonstrować swój bunt.
- Przeciw czemu się buntują?
- To jest właśnie problem. Nie wiedzą. Jak mówią, dla draki.
- Myślę, że wszystko się uda. Będę z całą życzliwością ci towarzyszył.
- Dziękuję.
Nadeszła oczekiwana godzina. Po dwóch lekcjach w szkole kościół zapełnił się młodymi. W prezbiterium grupa muzyczna, ktoś z animatorów rozdaje po kościele śpiewniki. Kandydaci do czasu pustyni dalecy są jednak od skupienia. Przemieszczają się po kościele jak po rynku. Witają się, wymieniają poglądy, po czym zmierzają w kierunku kolejnych znajomych. Wreszcie w całe zamieszanie wkracza ks. Tomasz - katecheta. Jego doniosły głos, a przede wszystkim głos znajomy ucisza nieco świątynię pełną młodych. Rozpoczyna się przygotowanie liturgii Mszy św. Widać, że ks. Tomasz sporo czasu poświęcił na przygotowanie tych rekolekcji w czasie katechez. Czuje się, że młodzież ma dla niego wielki szacunek. Po chwili kościół wycisza się, do głosu dochodzą animatorzy muzyczni. Jest dobrze - myślę sobie. Wsłuchuję się w melodie i słowa kolejno proponowanych pieśni. Nagle kątem oka dostrzegam coś niepokojącego przy jednym z konfesjonałów. Trzej młodzieńcy zaczynają go po prostu demolować. Odrywają elementy ozdobne i wrzucają do środka. Nie wiem, jak stary jest ten konfesjonał, czy to zabytek, czy nie, ale to nieważne. Zaczyna się we mnie gotować. Niedostrzeżony podchodzę ich od strony, od której nie mogą mnie zobaczyć.
- Co wy tu wyrabiacie?
Zaskoczeni, mierzą mnie wzrokiem. Wizja lokalna nie wypadła dla nich korzystnie. Widzę w oczach ich myśli: Kurcze, nie jest dobrze. Gość nie jest młody, ale gabaryty, no, no. Nawet przy pewnej nieudolności może nas staranować. Jeden z uczestników demolki chowa do kieszeni śrubokręt. Inni, jakby nic się nie stało, udają, że nagle zainteresował ich śpiew. Dla mnie to też niełatwy moment. Co robić? Najprościej byłoby ich wyprowadzić z kościoła i poprosić katechetę. Czy wyjdą? Mogą zademonstrować swój bunt, moje gabaryty nie na wiele się przydadzą. Podejmuję jednak ryzyko.
- Widać, nie bardzo wiecie, po co tu przyszliście. Chodźcie ze mną.
O dziwo, wychodzą. Pokornie. Po drodze spotykamy katechetę. Wychodzi z nami.
- Co jest? - pyta zrozumiałym im językiem.
Spuszczają oczy. Nie ma w nich buntu.
- Głupia sprawa, proszę księdza.
- Głupia? Tomek nabiera impetu. To nie sprawa, ale wandalizm.
- My to naprawimy. Możemy wrócić do kościoła?
- Nie. Dzisiaj już nie. Teraz potrzebny jest wam czas na przemyślenie tego, coście zrobili i obmyślenie sposobu naprawienia tego konfesjonału. A na to potrzebne jest świeże powietrze. Jesteście wolni. Jutro poproszę wychowawcę, by wpisał wam nieobecność. Potem zobaczymy.
Ks. Krzysztof - rekolekcjonista - nie dostrzegł tego incydentu. Wraca na obiad zadowolony. Nie chcemy psuć jego dobrego samopoczucia. Przed nim jeszcze dwa kolejne dni.
Proboszcz już poinformowany o zajściu, widać niecierpliwie czeka na koniec obiadu. Wiem, że będą trudne duchownych rozmowy.
- No i co, teoretyku? Przez tyle lat czytałem te twoje peany na temat rekolekcji szkolnych. Ciekawe, co dziś byś napisał?
- No, to jeszcze nie koniec świata.
- Aha, to może jutro pójdziesz w miasto? Tam ta „lepsza część” podmiotu ewangelizowanego ujawni ci swoje oblicze. Masz głowę, co ja przeżywam? Cały Wielki Post. To pierwsza seria. Jeszcze będzie pięć. I za każdym razem po zakończeniu chodzę po kościele jak po trzęsieniu ziemi i patrzę, co się znowu zmieniło. A zmienia się, zmienia. Z ministrantami, dla przykładu, odrywamy od ławek pozostawione gumy do żucia. Jednego roku okazało się, że nie wolno brać ministrantów, bo mogą się zgorszyć tym, co znajdują.
- Ewangelizacja wymaga ofiar - kwituję.
- To zapraszam cię na kolejne dni. Może potem porozmawiamy.
Wracam z głową pełną różnorakich myśli. Hm. Św. Paweł niosąc Ewangelię ryzykował śmierć podczas sztormu. Tak - replikuje moje krytyczne ego - ale na statku nikt tej krypy nie demolował. Kotłowanina myśli. Poczekam na kolejne dni

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Żyła dla syna

Niedziela Ogólnopolska 34/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Monika

Autorstwa Sailko - Praca własna, commons.wikimedia.org

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

O kim mowa? O św. Monice, żyjącej w IV wieku. Była ona matką św. Augustyna –jednego z największych teologów i filozofów chrześcijańskich. W liturgii wspominamy ją 27 sierpnia.

Bardzo wymownie brzmi swoisty nekrolog zapisany na jej pierwszym grobie w Ostii w Italii: „Tutaj znalazła miejsce spokoju najbardziej oddana matka swego syna. Drugie światło świeci przez twoje zasługi – Augustyn: Ty, który jako kapłan pokoju pilnujesz nakazów nieba, dobrych obyczajów, nauczasz lud, który jest tobie powierzony. Sławne czyny wzniosły pochwałę z powodu cnoty, koronują was oboje, o matko, która w swym synu jesteś błogosławioną”. To wyjątkowe świadectwo tego, jak była postrzegana przez tych, którzy ją znali, przez tych, którzy ją kochali.
CZYTAJ DALEJ

Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego

Niedziela Ogólnopolska 37/2012, str. 6

INSTYTUT PRYMASA WYSZYŃSKIEGO

Na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r., w dniu składania Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowanych przez więzionego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Cudowny Obraz niesiony podczas procesji na jasnogórskich wałach

Na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r., w dniu składania Jasnogórskich Ślubów Narodu, przygotowanych przez więzionego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Cudowny Obraz niesiony podczas procesji na jasnogórskich wałach

Tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego napisał kard. Stefan Wyszyński w czasie swojego uwięzienia w Komańczy. Śluby zostały złożone przez Naród polski 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze. Natomiast 26 sierpnia 2012 r. przed wejściem do Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze prymas Polski abp Józef Kowalczyk odsłonił tablicę z tekstem Ślubów z 1956 r., ufundowaną przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego, z okazji 70. rocznicy jego istnienia

Wielka Boga-Człowieka Matko, Bogarodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo, Królowo świata i Polski Królowo. Gdy upływają trzy wieki od radosnego dnia, w którym zostałaś Królową Polski, oto my, dzieci Narodu Polskiego i Twoje dzieci, krew z krwi przodków naszych, stajemy znów przed Tobą, pełni tych samych uczuć miłości, wierności i nadziei, jakie ożywiały ongiś ojców naszych. Królowo Polski - przyrzekamy! My, Biskupi Polscy i Królewskie Kapłaństwo, lud nabyty Zbawczą Krwią Syna Twego, przychodzimy, Maryjo, znów do Tronu Twego, Pośredniczko Łask Wszelkich, Matko Miłosierdzia i wszelkiego pocieszenia. Przynosimy do stóp Twoich całe wieki naszej wierności Bogu, Kościołowi Chrystusowemu - wieki wierności szczytnemu posłannictwu Narodu, omytego w wodach Chrztu św. Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki myśli naszej, drgnienia serc i porywy woli. Stajemy przed Tobą pełni wdzięczności, żeś była nam Dziewicą Wspomożycielką wśród chwały i wśród straszliwych klęsk tylu potopów. Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wypełniliśmy ślubów i przyrzeczeń ojców naszych. Spojrzyj na nas, Pani Łaskawa, okiem Miłosierdzia Twego i wysłuchaj potężnych głosów, które zgodnym chórem rwą się ku Tobie z głębi serc wielomilionowych zastępów oddanego Ci Ludu Bożego. KRÓLOWO POLSKI, ODNAWIAMY DZIŚ ŚLUBY PRZODKÓW NASZYCH I CIEBIE ZA PATRONKĘ NASZĄ I ZA KRÓLOWĘ NARODU POLSKIEGO UZNAJEMY. Zarówno siebie samych, jak wszystkie ziemie polskie i wszystek Lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie. Wzywamy pokornie Twej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom, Ojczyźnie naszej świętej, Chrześcijańskiej Przedniej Straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego. Pomnij, Matko, Dziewico, przed Obliczem Boga, na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim pod opieką Najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi.
CZYTAJ DALEJ

SLAPP po polsku

2025-08-27 07:02

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Kiedy kilka lat temu opublikowałem tekst o kulisach politycznej aktywności Aleksandry Brejzy w Inowrocławiu, byłem przekonany, że wykonuję swoje podstawowe zadanie jako dziennikarz: pokazuję fakty, dokumentuję działania osób publicznych i zostawiam ocenę czytelnikom. Dziś, po prawomocnym wyroku z art. 212 kodeksu karnego, który nakłada na mnie grzywnę przekraczającą 43 tysiące złotych oraz kosztowne przeprosiny, widzę, że ta sprawa ma wymiar znacznie szerszy niż moja osobista sytuacja.

To nie jest spór o jedno nazwisko. To jest precedens dotyczący tego, czy w Polsce wolno opisywać mechanizmy lokalnej polityki bez ryzyka, że niezadowolony bohater artykułu sięgnie po instrumenty karne, by uciszyć dziennikarza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję